Czy miłość obcego mężczyzny do 11-letniej dziewczynki była przyczyną zabójstwa? Według sądu, ojczym Kasi, Jacek Fitowski, siedem lat temu został zamordowany, bo nie zgodził się na jej adopcję przez swojego przyjaciela Jerzego Kordka, biegłego sądowego z Krakowa. On sam nie przyznaje się do winy. Mężczyzna odsiaduje wyrok 25 lat więzienia.
- Kasia miała we mnie takiego dobrego wujka. Zresztą tak mnie tytułowała. Była ładna, miła, rezolutna. Tak jak każde dziecko - wspomina Kordek. Podobnie dziewczynkę wspomina jego żona, która mówi, że Kasi "po prostu nie dało się nie lubić".
Zabójstwo na zlecenie
Z akt śledztwa wynika, że Jerzy Kordek zlecił najścia na dom i w końcu zabójstwo Fitowskiego swojemu znajomemu, Tomaszowi K. To on po zniknięciu ofiary sprzedał jej telefon komórkowy. Razem z nim zatrzymano czterech innych mężczyzn, którzy mieli mu pomagać.
Z zeznań dziewczynki wynika, że Kordek wielokrotnie jej powtarzał, że chciałby, aby była jego córką. Wspominał również o zapłaceniu za operację jej siostry. W zamian Kasia miała zamieszkać z nim. Mężczyzna, w rozmowie z reporterką "Superwizjera", zarzekał się, że była to forma żartu. Z zeznań dziewczynki wynika również, że mężczyzna proponował jej wspólną kąpiel, jednak nigdy nie molestował bezpośrednio.
Pieniądze za adopcję
Jacek chyba niepotrzebnie zawierzył temu koledze, który miał być przyjacielem domu. Zaczął ich odwiedzać i wtedy zobaczył tą córeczkę Edyty. Wspominał, że może by sprzedali dziecko, albo pozwolili mu na adopcję. Ewa Fitowska, matka zamordowanego
Kordek swoim znajomym wspominał o planach adopcji Kasi. Jego zdaniem, Fitowski pił i nie stwarzał dziecku odpowiednich warunków. Mężczyzna miał też proponować rodzicom dziewczynki zapłacenie 25 tys. za adopcję. Potwierdza to żona Jerzego Kordka. On sam twierdzi, że to także były żarty, a samo słowo adopcja nigdy nie padło z jego ust.
- Jacek chyba niepotrzebnie zawierzył temu koledze, który miał być przyjacielem domu. Zaczął ich odwiedzać i wtedy zobaczył tę córeczkę Edyty. Wspominał, że może by sprzedali dziecko albo pozwolili mu na adopcję - mówi matka Jacka Fitowskiego. Zdaniem kobiety, opiekunowie dziewczynki byli oburzeni propozycją adopcji. - Wtedy chyba podpisał wyrok na siebie - mówi o synu Fitowska.
Pobicia i kradzieże
Po tym, jak rodzice stanowczo odmówili oddania dziewczynki, w ich życiu zaczęły sie kłopoty. W domu małżeństwa dwa razy zjawiali się nieznani sprawcy. Dochodziło do pobić i kradzieży. Jeden ze skazanych w tej sprawie zeznał, że działał z polecenia Kordka.
Po zabójstwie Fitowskiego, Kordek miał odwracać od siebie uwagę policji, m.in. Kazał Tomaszowi K. wysyłać do siebie smsy z pogróżkami.
Inna dziewczynka
Skazany, w przeszłości, wraz z żoną adoptował inną dziewczynkę z domu dziecka. Po ukończeniu 18 lat dziewczyna wyprowadziła się od rodziny, kompletnie zrywając z nią kontakt. Obecnie mieszka w Anglii. Nie zgodziła się na rozmowę. W zeznaniach w sprawie Kordka zaprzeczyła, aby ten ją kiedykolwiek molestował.
Źródło: Superwizjer TVN
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN