- Jeżeli ktoś rozkłada ręce i jest ulga, że się udało, to jest to dziecinada - stwierdził w programie "Kawa na ławę" w TVN24 Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej, komentując gest Beaty Szydło po podpisaniu Deklaracji Rzymskiej. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki mówił z kolei o "asertywności jako walucie" w Unii, dodając, że Wspólnota "jest dziś czymś innym, niż miała być".
W sobotę na szczycie Unii Europejskiej przywódcy 27 państw podpisali Deklarację Rzymską, zobowiązując się do utrzymania jedności 60 lat od powstania jej poprzedniczki - Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej.
Znalazła się wśród nich polska premier, która w czwartek mówiła w TVN24, że Polska może nie podpisać deklaracji, jeżeli nie zostaną w niej zawarte postulaty Warszawy. Te słowa były dzień przed szczytem komentowane w mediach na całym kontynencie.
"To nie jest żółta koszulka lidera"
To, co pokazała polska premier w Rzymie "to nie jest żółta koszulka lidera" - stwierdził Andrzej Halicki, odnosząc się do gestu, w którym po złożeniu podpisu Szydło rozłożyła przed kamerami ręce.
- Jeżeli ktoś rozkłada ręce i jest ulga, że się udało to jest to dziecinada - stwierdził, dodając, że tym samym było w związku z tym wcześniejsze "grożenie niepodpisaniem" deklaracji.
27 państw Unii to nasi najbliżsi partnerzy. Jeżeli będziemy niegrzecznym dzieckiem to będziemy stać w kącie. (...) Dzisiaj się udało, a za chwilę znów będziemy robić kłopoty - uznał też Halicki.
Magierowski: ważne jest podkreślenie wagi bezpieczeństwa
Zdaniem dyrektora biura Kancelarii Prezydenta, Marka Magierowskiego, Deklaracja Rzymska jest "niewątpliwym sukcesem" Polski i "zostały w niej zawarte polskie postulaty". Gość "Kawy na ławę" stwierdził, że "znalazło się tam kilka fraz bardzo istotnych z polskiego punktu widzenia, między innymi mówiących o bezpieczeństwie Europy". - Ważne jest także wspomnienie o roli parlamentów narodowych, wspomnienie o zacieśnianiu współpracy obronnej nie tylko w ramach NATO, ale także w ramach Unii Europejskiej - podkreślił Magierowski.
Dodał, że deklaracje tego typu, jaka została przyjęta w Rzymie, nawet "jeśli na pierwszy rzut oka wydają się jałowe i pozbawione esencji, to są ważnym elementem w polityce międzynarodowej, bo można się do nich odwoływać”. Magierowski szczególnie zwrócił uwagę na ewentualność tworzenia Europy kilku prędkości. Jego zdaniem zapisy o dalszej integracji w ramach Unii zostały tak "rozwodnione", że uniemożliwiają oddalanie się od siebie krajów Unii.
"Unia Europejska jest dzisiaj czymś innym niż miała być"
W podobnym tonie podpisanie Deklaracji Rzymskiej oceniał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Stwierdził, że taka deklaracja ma znaczenie, "ponieważ cała polityka Unii Europejskiej będzie później się odnosić do rzeczy w niej zawartych".
- Mieliśmy rocznicę Traktatów Rzymskich, momentu, który uznaje się za powstanie Unii Europejskiej. Warto spojrzeć jaka miała być wtedy Unia Europejska. Miała być przede wszystkim Europejską Wspólnotą Gospodarczą, która jest taka, gdzie wolność przepływów gospodarczych będzie podstawową zasadą. A czym jest dzisiaj Unia Europejska? Dzisiaj w Unii Europejskiej widzimy hiperinflację prawa, hiperinflację urzędników, reglamentowanie de facto tego rynku. Unia Europejska jest dzisiaj czymś innym niż miała być - ocenił.
Jaki dodał też, że Polska zaprezentowała w ostatnim czasie w Unii "asertywność, która jest pewną walutą" na kontynencie i "nie postąpiła tak jak chciały Niemcy", m.in. w kwestii przyjmowania uchodźców.
Kaczyński jedyny "nie potrzebuje instrukcji"
Adam Szłapka z .Nowoczesnej mówił z kolei, że "jedynym politykiem, który nie potrzebuje instrukcji" w Prawie i Sprawiedliwości jest Jarosław Kaczyński i to on powinien jeździć na szczyty Unii Europejskiej i podpisywać dokumenty w imieniu Warszawy.
Dodał, że PiS "prowadzi politykę strachu" i chce "budować politykę opartą na fobiach", atakując między innymi projekt europejski.
- Wszyscy wiemy, że tekst takich deklaracji jest negocjowany wcześniej i był on znany. Dlatego uważam, że kompromitacją jest wyciąganie postulatów, co do których wiemy, że są zawarte w tej deklaracji - stwierdził Szłapka, odnosząc się do prezentowania zapisów Deklaracji Rzymskich jako sukcesu polskiej dyplomacji. - Pani premier doskonale wiedziała, że te postulaty są. Chciała zrobić teatr na użytek wewnętrzny - dodał.
Zdaniem posła .Nowoczesnej premier Szydło grożąc przed szczytem niepodpisaniem dokumentu, starała się "na użytek wewnętrzny uciekać do szantażu". - To jest próba wykorzystywania kwestii strategicznych, naszej pozycji w Unii Europejskiej do polityki wewnętrznej. To jest bardzo groźne, bo taka polityka doprowadziła do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, kiedy to premier [David] Cameron chcąc zbudować swoją pozycję wewnętrzną (w kraju - red.), doprowadził do referendum, nad którym potem już nie był w stanie zapanować - stwierdził poseł.
"To był teatr, bo deklaracja była wcześniej uzgodniona"
Krzysztof Hetman z Polskiego Stronnictwa Ludowego ironizował z kolei pytając, "cóż pani premier mogła zrobić"? Dodał, że podpisała deklarację, którą - jak twierdzi PiS - "stworzyli Niemcy podobno rządzący Europą".
Poseł PSL również stwierdził, że można było zaobserwować "teatr, związany z tymi postulatami, które Polska zgłaszała do deklaracji, uzależniając od tego podpisanie". - To był teatr, bo deklaracja była wcześniej uzgodniona - podkreślił.
Hetman ocenił, że Deklaracja Rzymska, jest "czysto okolicznościowym" dokumentem, który "niewiele znaczy". - Zgadzam się z komentatorami, że dopiero po wyborach w Niemczech i we Francji w tym roku zacznie się poważna dyskusja. To była okolicznościowa deklaracja na uroczystym szczycie, nic niewnosząca. Natomiast cały teatr, który się odbył w tym tygodniu przy udziale pani premier Szydło, był tylko i wyłącznie takim gestem wobec własnego, twardego elektoratu po tym laniu, które dostał rząd PiS-u na ostatnim szczycie w Brukseli - ocenił poseł. Poseł PSL zauważy, że w tekście podpisanym w Rzymie przez przywódców państw Unii Europejskiej znalazło się zdanie, w którym zawoalowana została informacja o Europie kilku prędkości.
Rzymkowski: mamy do czynienia z "metropolią i państwami kolonialnymi"
- Uważam, że to jest dobry gest, że zaczynamy myśleć o tym fundamencie, na czym zostały zbudowane wspólnoty europejskie - ten swobodny przepływ osób, usług i kapitału - o tym, co było siłą Europy - ocenił ostatnie decyzje Unii Rzymkowski, który dodał, że w jego ocenie Polska ma pomysł na to, jak powinna wyglądać Europa.
Dla posła Kukiz'15 w Europie mamy do czynienia z "metropolią i państwami kolonialnymi",a w roli tej pierwszej funkcjonują Niemcy. - Rozwiązanie ekonomiczne (...) dla mniejszych państw są fatalne - powiedział Rzymkowski.
Autor: tmw/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM