Nadmiar soli w wodzie prowadzi do zmiany struktury biologicznej rzeki. W miejsce gatunków charakterystycznych dla rzek pojawiają się gatunki widywane w morzach - hydrolog prof. Maciej Zalewski tłumaczy skąd w Odrze mogły pojawić się nowe, trujące gatunki alg, czyli glonów. Silny rozwój glonów powoduje natomiast ich międzygatunkową rywalizację i produkcję niebezpiecznych toksyn.
Choć katastrofa ekologiczna w Odrze wciąż nie została wyjaśniona, coraz więcej mówi się o tym, że jej pośrednią przyczyną może być podwyższone zasolenie rzeki. – Nadmiar soli w wodzie prowadzi do zmiany struktury biologicznej rzeki - tłumaczy prof. Maciej Zalewski, dyrektor Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN pod auspicjami UNESCO.
Sukcesja gatunków
Jak wygląda ta zmiana? - Charakterystyczne dla rzeki gatunki, zarówno ryb, jak i glonów oraz innych organizmów, obumierają lub migrują, a w ich miejsce pojawiają się gatunki zazwyczaj widywane w morzach - mówi prof. Zalewski.
To tak zwane zjawisko "sukcesji gatunków", którego jednym z etapów jest zwiększenie ilości występujących w rzece glonów. To z kolei prowadzi do międzygatunkowej rywalizacji tych glonów i nasilenia wydzielania przez nie szkodliwych toksyn. - Glony walczą między sobą w sposób chemiczny, na przykład za pomocą białek o charakterze neurotoksycznym. Zwłaszcza sinice charakteryzują się takim działaniem - zauważa prof. Roman Żurek, hydrobiolog z Zakładu Badań Ekologicznych.
ZOBACZ TEŻ: Zasolenie Odry - skąd się wzięło? Ekspert wskazuje na wody dołowe i ostrzega przed "biochemiczną walką"
Sinice i bruzdnice w Odrze
Prof. Maciej Zalewski w kontekście katastrofy w Odrze wskazuje na takie toksyczne glony morskie jak m.in. bruzdnice i sinice będące częstą przyczyną zamykania bałtyckich kąpielisk. Jego zdaniem bardziej prawdopodobnym jest, że do odrzańskiej katastrofy przyczynił się pierwszy z wymienionych gatunków.
- Sinice wydzielają przede wszystkim hepatotoksyny, czyli substancje szkodzące wątrobie. Objawy zatrucia nimi najczęściej dotyczą układu pokarmowego: mowa o bólach brzucha, biegunce czy wymiotach - wyjaśnia. - Z kolei bruzdnice atakują układ nerwowy. Wydaje się zatem, że ich działanie bardziej pasuje do tego, co obserwujemy w Odrze - stwierdza prof. Zalewski.
Niezależnie od odpowiedzialnego za to gatunku glonów, pojawienie się dużych ilości toksyn w rzece staje się śmiertelnie niebezpieczne dla całego rzecznego ekosystemu. - Bardzo silny rozwój glonów, zwłaszcza jeśli te glony wydzielają toksyny, może doprowadzić do śmierci zwierząt wodnych, w tym ryb - wyjaśnia prof. Roman Żurek. Jak tłumaczy, ciała ryb po śmierci wydzielają z kolei minerały, które stają się dodatkowym pożywieniem dla rosnącej populacji glonów. - W ten sposób koło się zamyka - podsumowuje prof. Żurek.
"Złota alga" - co to za glon?
Naukowcy z berlińskiego Instytutu Leibniza na rzecz Ekologii Wód Słodkich i Rybołówstwa Śródlądowego uważają, że do wyginięcia ryb w Odrze mógł też przyczynić się niezidentyfikowany jeszcze toksyczny gatunek alg. Podejrzewają, iż może chodzić o "złotą algę", których wykrycie w próbkach wody z Odry w czwartek potwierdziła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Dr Alicja Pawelec, specjalistka do spraw ochrony wód z WWF, podkreślała na antenie TVN24, że jest to "silnie toksyczny glon, śmiertelny dla organizmów wodnych, ale nie dla człowieka". - Ten glon mógł wpłynąć do rzeki albo zostać przeniesiony przez ptactwo wodne lub migrujące ryby. W słodkiej rzece, z którą wszystko byłoby w porządku, na pewno by się nie rozwinął - wyjaśniła dr Pawelec.
Złote algi to jednokomórkowe glony z gromady haptofitów noszące łacińską nazwę Prymnesium parvum ("parvum" oznacza "drobny"). Mogą żyć w różnych typach wód, zarówno słodkich, jak i słonych, jednak najbardziej odpowiadają im słonawe wody przejściowe - znajdujące się w ujściach lub w pobliżu ujść rzek. W Europie odnotowywano ich obecność od Islandii po Rosję, łącznie z Bałtykiem i Morzem Czarnym (ale nie w polskich rzekach), a na świecie między innymi w USA i Brazylii, Chinach, Australii i Nowej Zelandii.
Zabójczy zakwit
Złote algi mogą żyć w zbiorniku wodnym czy rzece miesiącami nie sprawiając problemów: zabójczy jest dopiero ich zakwit, czyli nagły wzrost populacji. Nadal badany jest mechanizm zakwitu – wiadomo, że potrzeba odpowiedniej temperatury, zasolenia, wysokiego przewodnictwa elektrycznego wody, wysokiego pH. W czystej rzece, do której nie wlewa się dużych ilości zasolonej wody i innych ścieków, nie doszłoby do zakwitu.
Podczas zakwitu tych glonów woda przybiera złotawy, miedziany lub brązowy kolor. Pojawia się też biała piana. Zakwity spowodowane przez "złote algi" związane są też z wydzielaniem toksyn. To tak zwane ichtiotoksyny – szczególnie toksyczne dla ryb i innych zwierząt wodnych posiadających skrzela, na przykład małży czy kijanek. Nie ma danych wskazujących na toksyczność ichtiotoksyn dla ssaków i ptaków, które jedzą ryby, eksperci odradzają jednak jedzenie ryb zabitych przez toksyny.
Niektóre z tych toksyny łatwo się rozkładają pod wpływem światła i dezaktywują w środowisku kwaśnym. W praktyce brakuje jednak sposobu na przyspieszenie tego procesu w rzece. Co ciekawe, Prymnesium parvum są naturalnymi konkurentami sinic z rodzajów Microcystis, Cytophaga i Synechococcus, których zakwity stają się mniej prawdopodobne w obecności złotych alg.
Zakwity Prymnesium parvum występowały w wielu miejscach na świecie, wywołując – podobnie jak w przypadku Odry - gwałtowny pomór ryb. Mogły trwać przez wiele dni, tygodni, a nawet miesięcy, czasem dotycząc na przykład tylko części jednego jeziora, przy czym lokalizacja problemu mogła zmieniać się z dnia na dzień. Zakwitom sprzyjała raczej niewysoka temperatura i ustępowały wraz z jej wzrostem i zwiększoną aktywnością innych glonów – jednak to także nie było to regułą. Zakwity mogły wywierać długotrwały wpływ na gospodarkę rybną i powodować problemy ekonomiczne.
ZOBACZ TEŻ: Engel: Nad Odrą jest kompletny chaos. Państwo w ogóle nie zdało egzaminu i nadal go nie zdaje
Źródło: tvn24.pl