Minęły już ponad trzy tygodnie i choć katastrofa ekologiczna w Odrze wciąż nie została wyjaśniona, to pojawił się nowy trop. Pośrednią przyczyną zatrucia rzeki może być toksyczny gatunek alg. Eksperci badający próbki podejrzewają "złotą algę", która występuje tylko w wodach słonych. To rodzi jednak kolejne pytania i podejrzenia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
CZYTAJ WIĘCEJ: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Co wiemy do tej pory >>>
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podała w czwartek możliwą przyczynę zatrucia rzeki.
"Wyniki badań naszych ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego wskazały obecność w wodzie z Odry mikroorganizmów (złotych alg). Ich zakwit może spowodować pojawianie się toksyn zabijających ryby i małże. Nie są szkodliwe dla człowieka. Wkrótce więcej informacji" - napisała na Twitterze.
To potwierdzenie jednej z hipotez, którą postawili niemieccy naukowcy. Pojawienie się mikroorganizmów w rzece jest jednak nadal zagadką.
- Jest to silnie toksyczny glon dla organizmów wodnych, dla człowieka nie. Powoduje takie masowe śmierci ryb, masowe śmierci małży. Dlaczego rozwinął się w Odrze? Dlatego, że Odra jest skrajnie zasolona i to widzimy na wynikach badań, części, które udostępnił GIOŚ (Główny Inspektorat Ochrony Środowiska - red.) - wyjaśnia doktor Alicja Pawelec, specjalistka ds. ochrony wód z WWF.
Trop może prowadzić do wód pokopalnianych
Złote algi rozwijają się w wodzie słonej. Znalezienie prawdopodobnej, czy też możliwej przyczyny kryzysu daje chwilę ulgi, lecz stawia też pytanie: skąd słona woda w słodkowodnej Odrze? Trop może prowadzić do wód pokopalnianych.
- Nagromadziło się bardzo dużo spuszczeń wód z wód pokopalnianych. To są wody słone, które zostały przechowane być może w jakimś zbiorniku zaporowym na Odrze, na przykład zbiorniku Racibórz, a potem nagle (została - red.) spuszczona taka fala - mówi dr Pawelec. Jak wskazuje, "ten glon w wodzie słonej bardzo dobrze się rozwinął, a potem ktoś po prostu spuścił – mówiąc kolokwialnie – wodę z tego zbiornika razem tym glonem i on zabił nam 534 kilometry rzeki".
Zdaniem ekspertów zajmujących się rzekami obecna katastrofa to jeden z wielu problemów. Mogłoby do niej nie dojść, gdyby rzeki były lepiej monitorowane. Jednak na Odrze nie ma stacji monitorujących jakość wody.
Problem lokalnych społeczności
Katastrofa ekologiczna to nie jedynie problem urzędników, ale i lokalnych społeczności. Mieszkańcy Opola, Wrocławia i Zielonej Góry, których na co dzień łączy Odra, zaprotestowali. Zdaniem uczestników manifestacji, wraz ze śniętymi rybami powinni popłynąć urzędnicy odpowiedzialni za katastrofę.
Tymczasem Senat zwołał posiedzenie nadzwyczajnej komisji dotyczącej katastrofy ekologicznej w Odrze. Wśród uczestników zabrakło przedstawicieli rządu.
Źródło: TVN24