W Sejmie zakończyło się połączone posiedzenie dwóch komisji - Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w sprawie sytuacji na Odrze. Przedstawiciele opozycji zwrócili uwagę, że w obradach nie wzięli udziału ani premier, ani kluczowi ministrowie. Na komisji podniesiono między innymi kwestię braku procedur, odszkodowań kosztów odtworzenia rybostanu oraz spóźnionej reakcji władz na katastrofę w Odrze.
Po godzinie 18 w Sejmie zakończyło się połączone posiedzenie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, którego tematem była katastrofa ekologiczna na rzece Odrze. Na posiedzeniu nie pojawił się premier Mateusz Morawiecki, a także kluczowi ministrowie, np. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Rząd reprezentowali między innymi wiceministrowie resortu klimatu i środowiska Jacek Ozdoba oraz Małgorzata Golińska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Co wiemy do tej pory
Wystąpienia przedstawicieli rządu
Magda Gosk, zastępca głównego inspektora ochrony środowiska, na posiedzeniu informowała, że do środy pobrano blisko 300 próbek wody i wykonano 5000 analiz. Na pytanie o daty pobrania próbek w lipcu, odpowiedziała, że pobory próbek rozpoczęły się "niezwłocznie" po otrzymaniu sygnałów o zdarzeniach na rzece Odrze, czyli 28 lipca.
Znacznie podwyższone wartości tlenu rozpuszczonego wykryto w próbkach ze wszystkich punktów kontrolnych - mówiła Gosk. Dodatkowo w próbkach pobranych z Odry w województwie opolskim stwierdzono odbiegający od wyników z poprzednich lat wysoki poziom przewodności elektrolitycznej, podwyższoną wartość pH oraz nieco podwyższone wartości chlorków - dodała.
Z kolei wyniki badań próbek z województwa śląskiego pokazały wysokie stężenia chlorków, związane z tym wysokie przewodnictwo elektrolityczne, a także wysokie stężenie sodu. Próbki z Odry w województwie dolnośląskim wykazały pH wody na poziomie 8-8,4 - wymieniła wiceszefowa GIOŚ. Jak dodała, na wyniki wszystkich analiz mogły mieć wpływ rekordowo niskie stany wód Odry.
Wiceminister klimatu, główna konserwator przyrody Małgorzata Golińska przekazała z kolei, że 11 sierpnia Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu otrzymał informację, że pośród śniętych ryb są gatunki chronione i zawiadomił "o wszczęciu z urzędu postępowania ws. wydania decyzji na podstawie ustawy o zapobieganiu szkodom w środowisku, nakładającej na podmiot korzystający ze środowiska obowiązek przeprowadzenia działań zapobiegawczych w związku z wystąpieniem bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku i w gatunkach chronionych w wyniku zanieczyszczenia rzeki Odry".
RDOŚ podjął decyzję, aby wszcząć postępowanie przed stwierdzeniem właściwego winowajcy, bo jest ryzyko, że jego znalezienie może zająć więcej czasu - powiedziała wiceminister. Jak wyjaśniła Golińska, postępowanie ma określić skutki, a potem ewentualne czy też adekwatne działania naprawcze. Powiedziała też, że nie ma informacji o znalezieniu nad Odrą martwych ptaków i ssaków.
Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk podał, że działania jego resortu skupiają się między innymi na odławianiu martwych ryb oraz prowadzenia kontroli i ustawiania zapór na rzece. - Jeśli to nie były warunki naturalne, to były po prostu działania wynikające z tytułu oczyszczalni ścieków, które po prostu spuściły substancje niebezpieczne, nieoczyszczone (...), i to spowodowało zatrucie - powiedział wiceminister. Mówił też, że musiało dojść do "specyficznego zatrucia", ponieważ dotyczy ono wysokiego pH i natlenienia wody.
- Odra jest bardzo wrażliwą rzeką - ocenił Gróbarczyk. Zwrócił uwagę między innymi na umiejscowienie w jej okolicach dużego przemysłu, co miało powodować co jakiś czas incydenty ze śnięciem ryb. - W tym roku zanotowaliśmy wiele incydentów na Śląsku - dodał. Wspomniał między innymi o śniętych rybach zauważonych na Kanale Gliwickim (łączy Odrę z Gliwicami) 17 marca.
- Na bieżąco kontrolujemy i sprawdzamy pozwolenia wodnoprawne - przekonywał. - Jeśli okaże się, że faktycznie nastąpił zrzut nielegalnych substancji, to to zostanie dowiedzione - dodał.
Przedstawiciel ministerstwa rolnictwa odpowiadał na pytania dotyczące sytuacji rolników powiązanej z katastrofą na Odrze. W ramach wystąpienia poprosił o wypowiedź przedstawiciela inspekcji weterynaryjnej. - Jeśli chodzi o działania Inspekcji Weterynaryjnej, to rozpoczęły się one w dniu 2 sierpnia. Dostarczono do Inspekcji Weterynaryjnej dwie próbki ryb - powiedział zastępca głównego lekarza weterynarii do spraw zdrowia i ochrony zwierząt, granic oraz laboratoriów lek. wet. Krzysztof Jażdżewski.
Jak mówił, Inspekcja w pierwszej kolejności wyklucza wystąpienie choroby zakaźnej zwalczanej z urzędu. - I taka choroba została wykluczona - zapewnił.
Poinformował, że próbki zostały wstępnie zabezpieczone do ewentualnych dalszych badań. Po kilku dniach rozpoczęto kolejne badaniach tych próbek: toksykologiczne. - Jako Inspekcja Weterynaryjna przeprowadzamy w laboratoriach Zakładów Higieny Weterynaryjnej badania w kierunku podstawowych metali ciężkich, pestycydów, chloroorganicznych oraz polichlorowanych bifenyli, czyli związków węglowodorowych - wyjaśnił. Jak dodał, jest sześć wyznaczonych laboratoriów: we Wrocławiu, Szczecinie, Katowicach, Poznaniu, Białymstoku i w Warszawie.
Jak przekazał, do tej pory pobrano w sumie 229 próbek śniętych ryb - 33 w województwie dolnośląskim, 63 w lubuskim, 30 w opolskim, w śląskim - trzy, zachodniopomorskim - 75, łódzkim - 15, wielkopolskim - dziewięć, a jedną w woj. mazowieckim.
Zastępca głównego lekarza weterynarii poinformował, że obecnie próbki są pobierane z każdego miejsca, gdzie występują zgłoszenia większej liczby śniętych ryb. Dodał, że próbki są wysyłane zarówno do laboratoriów weterynaryjnych wchodzących w skład Inspekcji Weterynaryjnej, jak również do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
- Jeśli chodzi o instytut weterynaryjny w Puławach, to razem z próbkami przesyłanymi przez inne instytuty, do godziny 13 zostało tam (...) przesłanych ponad 90 próbek - powiedział. Dodatkowo, we współpracy z uniwersytetami rolniczymi, przyrodniczymi, wykonywane są pogłębione badania.
- Próbki, które zostały pobrane do 14 sierpnia, zostały przebadane w kierunku metali ciężkich i tutaj nie mieliśmy żadnych podwyższonych parametrów poza dwoma próbkami - mówię tutaj o rtęci - dwa parametry były w dwóch próbkach podwyższone - relacjonował Jażdżewski. Zwrócił jednak uwagę, że rtęć "w tych tkankach nie była przyczyną śnięcia tych ryb". - Mamy wyniki ujemne na metale ciężkie próbek pobranych do 14 sierpnia - podkreślił.
Wiceszef Inspekcji Weterynaryjnej wskazał, że pozostałe badania, np. na pestycydy, wymagają odpowiedniego przygotowania i czasu. - Szykuje się duża partia wyników zarówno z instytutu weterynaryjnego w Puławach, i z laboratoriów ZHW. W dniu dzisiejszym i jutrzejszym będzie ta duża partia wyników dostępna na te substancje i będziemy mogli je przekazać - zapowiedział.
Postulaty Polskiego Związku Wędkarskiego
W posiedzeniu wzięła udział także strona społeczna reprezentowana przez 22 osoby. Pierwsza głos zabrała Beata Olejarz, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego. - Nadal nie wiemy, co się stało z Odrą - stwierdziła. Zapytała wiceministra infrastruktury między innymi o wstrzymanie obowiązku zarybiania Odry. Przekazała też przed posiedzeniem oświadczenie związku, w którym stwierdzono, że ta sytuacja jest "największą katastrofą ekologiczną XXI wieku w Polsce" i została spowodowana "brakiem kompetencji, zaangażowania i odpowiedniego działania ze strony państwa", przede wszystkim Wód Polskich.
PZW zapowiedział, że będzie domagał się odszkodowań za katastrofę ekologiczną na Odrze. "Będziemy walczyć o każdy obwód i o każdego użytkownika. Jako Związek będziemy się ubiegać o pokrycie kosztów odtworzenia rybostanu w Odrze" - napisano w oświadczeniu.
"Związek zamierza również prowadzić wszelkie zdecydowanie działania mające na celu ukaranie wszystkich osób i podmiotów, przedstawicieli instytucji, którzy doprowadzili do tej katastrofy, a także wszystkich tych, którzy nie zareagowali w porę na tę sytuację, a mieli taki obowiązek nałożony prawem. Wędkarze są bardzo cierpliwi, my na pewno 'wyłowimy' sprawcę i współodpowiedzialnych tej ekologicznej katastrofy" - dodano.
Strona społeczna z pytaniami i żądaniami do rządu
Dorota Chmielowiec-Tyszko z Fundacji EkoRozwoju zażądała wstrzymania prac regulacyjnych na Odrze do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Przedstawiciele strony społecznej mówili też o konieczności stworzenia planu rewitalizacji rzeki oraz pytali o to, dlaczego martwe ryby tak późno trafiły do inspekcji weterynaryjnej.
Jacek Kubiak, profesor z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii, stwierdził, że ze strony przedstawicieli ministerstwa rolnictwa usłyszał "uspokajające informacje", ale polecił, aby sytuacja była wciąż monitorowana, a resorty ze sobą współpracowały.
Rafał Jabłoński z fundacji Nasze Wody i portalu Wędkuję powiedział, że "procedur kompletnie nie ma". Apelował, aby stworzyć takie procedury i wdrożyć odpowiedni monitoring.
Profesor Zbigniew Karaczun, sozolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert Koalicji Klimatycznej, mówił, że "chyba nikt nie ma wątpliwości, że w tym przypadku zawiodło państwo oraz procedury" oraz przestrzegał przed zarybianiem rzeki przed konsultacją z ekspertami.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich apelował, aby pojawiły się środki odszkodowawcze dla osób, które wiązały swoje życie zawodowe z Odrą. Pojawiło się również pytanie od strony społecznej o możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, który pozwoliłby egzekwować zakazy dotyczące użytkowania rzeki.
Prezes WWF Polska Mirosław Proppé dziękował wolontariuszom i innym osobom, które działają na Odrze. Zwrócił się do rządu o udostępnienie danych w sprawie rzeki. Mateusz Dzierża z SWP Nasze Wody zwrócił uwagę, że w Polsce od dawna dochodzi do zanieczyszczeń wód i możliwe, że dopiero taka tragedia mogła sprawić, że więcej osób zainteresuje się tym tematem. Wspomniał również o niskich karach. - Opłaca się w Polsce zanieczyszczać, kłusować - mówił.
Piotr Nieznański z WWF Polska zwrócił uwagę, że czas na "absolutną zmianę". - Ten stolik trzeba po prostu wywrócić - powiedział. - Żeby ten system działał, to są podstawowe warunki do spełnienia - niezależność, w tym niezależność polityczna - mówił. Dodał, że konieczna jest również nieuchronność kar. - Kiedy zostanie powołany zespół ekspercki? - pytał. Apelował też o współpracę międzynarodową w tej sprawie - nie tylko z sąsiadami, ale też państwami, które doświadczyły podobnych tragedii w rzekach.
Pytania od polityków
Następnie swoje pytania do rządu kierowali politycy. Posłanka Urszula Zielińska z Koalicji Obywatelskiej pytała między innymi, dlaczego tak późno uruchomiono zarządzanie kryzysowe i dlaczego nie wyciągnięto w tej sprawie konsekwencji oraz dlaczego i ile podmiotów zrzuca wodę przemysłową o wysokim zasoleniu do Odry. Wspomniała również o tym, że wojsko, które wysłano do pomocy przy zbieraniu martwych ryb, nie zostało wyposażone w odpowiedni sprzęt. - Czy mają przeszkolenie chemiczne? - pytała.
Anna Paluch, posłanka PiS, stwierdziła, że kiedy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zrzucał, jak to ujęła, "50 szambiarek dziennie ścieków przemysłowych" do Wisły, to "pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował". - Nie było kamer ani mediów - skarżyła się. Posłanka stwierdziła też, że trzeba przyjrzeć się działaniom GIOŚ, zanim stworzy się kolejne podobne instytucje oraz że badania próbek z rzeki "muszą zająć czas". - System monitoringu był tworzony za rządów Platformy Obywatelskiej - stwierdziła i dodała, że rząd PiS go rozbudowuje. Jej wypowiedzi spotkały się z głosami oburzenia na sali.
Poseł Arkadiusz Marchewka z KO mówił o "powodzi niekompetencji i zaniechań" władz. - Nie robiliście nic - ocenił działania rządu. - Nie potraficie od trzech tygodni rozwiązać problemu i znaleźć sprawcy - dodał. Kiedy zaczął mówić o płynącej rzeką "truciźnie", zaczął mu przerywać wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, który mówił o niepowielaniu fałszywych informacji. Kiedy sytuacja została opanowana przez przewodniczącego komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marka Sawickiego, poseł Marchewka pytał między innymi o wsparcie dla przedsiębiorców.
Poseł Bogusław Sonik (PO) apelował, że trzeba "natychmiast zmienić podległość Wód Polskich". - One powinny podlegać Ministerstwu Klimatu i Środowiska - postulował. - Rzeki polskie nie mogą być traktowane jak autostrady do przewożenia towarów - mówił. - Trzeba też radykalnie i gruntownie przebudować system monitoringu wód, w tym zlikwidować podwójną zależność inspektorów ochrony środowiska od wojewody i generalnego inspektora ochrony środowiska - dodał.
Dariusz Wieczorek z Lewicy zwracał z kolei uwagę, że "praprzyczyną tego bałaganu" jest "powstanie monstrum, jakim jest przedsiębiorstwo Wody Polskie". - Staję tutaj po stronie samorządów, które do 2018 roku zarządzały wodami. Od 1 stycznia powstała firma, która tego wszystkiego nie kontroluje. Ja pamiętam, jaki tam był gigantyczny chaos finansowy, tak zresztą jest do dzisiaj - mówił.
- Drugą rzeczą, jaką tu wreszcie usłyszeliśmy, jest przyznanie się polskiego rządu, że ktoś jednak nie dopełnił obowiązków, ktoś nie przypilnował procedur - zauważył. Poseł zapytał także o to, czy zostanie w związku z tym wprowadzony stan klęski żywiołowej, a jeśli nie, to czy przygotowana zostanie specustawa w sprawie odszkodowań dla przedsiębiorców.
Jacek Protasiewicz (PSL-UED) kwitował, że na komisji dowiedzieliśmy się, że "wszystko jest pod kontrolą, w zasadzie nie ma problemu, że wyłowiono sto ton martwych ryb". - Sto ton to waga całkiem dorodnego wieloryba. Trzeba to sobie uświadomić. To nie wiadro ani worek czy dziesięć worków wody. To tak, jakbyśmy wyciągnęli martwego płetwala z Odry. Taka jest skala zaniedbań i chaosu - zaznaczał.
Poseł PO Artur Łącki zwrócił uwagę na opieszałość w przesłaniu alertu RCB, czyli systemu ostrzegania przed zagrożeniami, który powstaje na podstawie informacji o potencjalnych zagrożeniach otrzymywanych z ministerstw, służb np. policji, straży pożarnej, urzędów i instytucji centralnych np. IMGW oraz urzędów wojewódzkich.
- Od 29 lipca Odrą płynie śmierć, wszyscy to widzą, pokazują to telewizje, mówi się o tym, że oprócz ryb padają ssaki wodne, ptaki. Kiedy dostajemy alert? Kiedy ludzie dostają alert o niebezpieczeństwie? - pytał. - 12 sierpnia o godzinie 16.45 ludzie dostają alert RCB, że nie wolno im się kąpać w Odrze i wysyłać dzieci do kąpieli - przypomniał, zauważając, że taki alert miesiąc temu został wysłany w sprawie zmiany formy nadawania telewizji naziemnej. - Czy wy zwariowaliście, co wy wyprawiacie? Nie wiecie, co płynęło tą rzeką, do tej pory nie wiecie - podkreślał poseł.
Łącki zwrócił się także z pytaniem do premiera. - Co się stanie, jak ta woda wpłynie do Bałtyku? - zapytał.
Gróbarczyk: w ciągu dwóch miesięcy specustawa
W trakcie posiedzenia wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zadeklarował, że "w ciągu dwóch miesięcy" rząd stworzy specustawę, obejmującą między innymi budowę monitoringu wód, oczyszczalni ścieków i na "inne obszary, wymagającego dodatkowych inwestycji". - Mamy na nie 13 miliardów złotych - powiedział.
Gróbarczyk mówił, że przewidziane w tej ustawie inwestycje będą dotyczyć zarówno renaturalizacji Odry, ale i budowy zbiorników dla utrzymania poziomu wody. Kolejnymi elementami ustawy - według wiceministra - będą zarybienia Odry oraz fundusz rekompensat i odszkodowań dla rybaków. - Będziemy współpracować z Polskim Związkiem Wędkarskim, z organizacjami ekologicznymi i z samorządami, aby przygotować odpowiednie rozwiązania - zadeklarował.
Wiceminister poinformował też, że minister infrastruktury Andrzej Adamczyk odwołał we wtorek (16 sierpnia - red.) prezesa Wód Polskich Przemysława Dacę i zapewnił, że Daca nie pracuje też w Wodach Polskich na innej funkcji. O "natychmiastowej" dymisji Dacy informował premier Morawiecki w ubiegłym tygodniu - 12 sierpnia.
Przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarzy wyszli
W trakcie komisji głos zabrał także zastępca prezesa Wód Polskich ds. Ochrony Przed Powodzią i Suszą Krzysztof Woś. - Jesteśmy przy tej tragedii od samego jej początku, to znaczy od 26. (lipca - red.). To pracownicy Wód Polskich, a dokładniej kierownik w Oławie, zauważył śnięte ryby. Zaniepokoiło go to bardzo. Następnego dnia, 27., gdy ta ilość ryb była większa, uruchomiła się cała procedura informacyjna. Powiadomiliśmy między innymi Polski Związek Wędkarski - opowiadał.
Słowa te spotkały się ze sprzeciwem z sali. Słychać było między innymi głosy, że słowa Wosia to "kłamstwa". "Dziękujemy, Polski Związek (Wędkarzy) opuszcza salę", "Tak się naprawdę nie robi", "Trzeba było tym ludziom, wędkarzom, podziękować" - usłyszał Woś, który kontynuował swoją wypowiedź.
Przedstawiciele PZW nie chcieli na gorąco komentować dla mediów tej sytuacji.
Będzie kolejne posiedzenie
Szefowa komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, posłanka Urszula Pasławska, na zakończenie pytana była, kiedy przedsiębiorcy dostaną odszkodowania. - Nie ma nikogo z kancelarii premiera, nikt nie przyszedł na dzisiejszą komisję. Obawiam się, że panowie ministrowie nie mogą odpowiedzieć na to pytanie - odpowiedziała.
- Spotkaliśmy się po to, żeby znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące tego, co się stało, co nie zadziałało, jaki państwo podjęło harmonogram działań. Na większość pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi - oświadczyła Pasławska, zapowiadając, że połączona komisja będzie zwołana jeszcze raz.
- Pytania, jeżeli państwo nie zapisali, będą zapisane i państwu przekazane. Być może od tego zaczniemy posiedzenie komisji. Jeżeli państwo mają wolę odpowiedzieć na pytania, to rozumiem, że otrzymamy odpowiedzi. Jeżeli nie macie państwo takiej woli i chcecie ukryć państwo pewne rzeczy przed społeczeństwem, to również będzie mówiło samo za siebie - dodała, zwracając się do przedstawicieli rządu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24