W rejonie obserwatorium meteorologicznego na Kasprowym Wierchu w poniedziałek turystka poślizgnęła się i zjechała w dół stromego zbocza. Interweniowali ratownicy TOPR, na miejscu lądował śmigłowiec ratunkowy. Obrażenia kobiety nie okazały się groźne. Po niedługim pobycie na SOR kobieta opuściła szpital.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek koło południa. Jak opowiadał Adam Marasek z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, kobieta "poślizgnęła się i po stromych śniegach zjechała na ścieżkę prowadzącą w kierunku Suchej Przełęczy". Jak tłumaczy reporter TVN24 Maciej Stasiński, stok w tym miejscu ma około 30-procentowe nachylenie. - Kobieta uderzyła głową w trawers, jakimś cudem omijając turystów i narciarzy i przeleciała na drugą stronę stoku - relacjonuje Stasiński.
"Nie jest połamana"
- Spadła do stromego odcinka Kotła Gąsienicowego, no i poleciała dalej. Wszystko wskazuje na to, że chwilowo straciła przytomność, troszkę została odrapana w czasie tego spadania, ale mamy nadzieję, że nic poważniejszego się nie stało. Nie jest połamana, nie możemy stwierdzić, czy są jakieś obrażenia wewnętrzne, to już załatwi szpital - przekazywał w poniedziałek Adam Marasek.
Kobieta zjechała kilkaset metrów po stoku. Widzieli to narciarze, którzy powiadomili TOPR. Niewiele później ratownicy byli już na miejscu, aby bezpiecznie zwieźć turystkę w niższe partie. Tam lądował śmigłowiec ratunkowy.
- Apel do wszystkich, którzy wyjeżdżają tutaj, w rejon Kasprowego, a są trochę miejsko ubrani, żeby nie wychodzili na strome odcinki szlaków i bardzo uważali, po czym idą. Tutaj każde wejście na stromy stok może spowodować poślizgnięcie i upadek. Dobrze, że tutaj pani spadając, nie uderzyła w wystające skały, koło których przeleciała obok, bo pewnie by doszło do tragedii - podsumował Adam Marasek.
Kobieta wyszła ze szpitala
Reporter TVN24 dowiedział się w zakopiańskim szpitalu, że po niedługim pobycie na SOR kobieta opuściła placówkę.
- Została poobijana i podrapana w wielu miejscach, ale nic nie zostało złamane, więc niepotrzebna była interwencja ortopedów. Musi mówić o wielkim szczęściu, ponieważ najmniejszy kamień mógł tę historię zmienić w historię tragiczną - mówi Maciej Stasiński.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków/Marcin Szkodziński