Państwowa Komisja Wyborcza nie chce ujawnić, gdzie zostały wydrukowane karty wyborcze na wybory 28 czerwca. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl, zlecenie dostała ta sama spółka, która przygotowywała karty do wyborów zaplanowanych na 10 maja.
Pytania o to, która drukarnia została wskazana przez Krajowe Biuro Wyborcze do druku pakietów wyborczych, zadawaliśmy przez kilka ostatnich tygodni. Ostatecznie rzecznik Państwowej Komisji Wyborczej Tomasz Grzelewski przekazał nam jedynie krótką informację: - Wybrana została najlepsza oferta.
Ściśle tajne
Co ciekawe, jeszcze na początku kwietnia ten sam Tomasz Grzelewski udzielał nam precyzyjnych informacji. Zapytaliśmy wtedy, w jakim trybie ustawy o zamówieniach publicznych i za jaką cenę została wyłoniona drukarnia podczas wyborów prezydenckich w 2015 roku.
- Wybrany wykonawca, z którym została zawarta umowa, to Samindruk z Brodnicy. Wartość umowy to 3 742 587, 42 zł. Podstawą prawną udzielenia zamówienia był artykuł 39 ustawy prawo zamówień publicznych, czyli przetarg nieograniczony – brzmiała szczegółowa odpowiedź.
Spółka od druku pieniędzy, a nie kart na wybory
Dokładanie ta sama drukarnia wydrukowała pakiety do tzw. wyborów kopertowych, które nie odbyły się w maju. Jednak tym razem podmiotem zlecającym druk nie była, jak w przypadku poprzednich wyborów Państwowa Komisja Wyborcza – Krajowe Biuro Wyborcze, a strategiczna spółka skarbu państwa Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. To PWPW premier Mateusz Morawiecki zlecił swoją decyzją druk kart wyborczych.
- Spółka nie była w stanie wykonać tego polecenia sama. Zajmuje się specjalistycznymi zadaniami, drukiem pieniędzy. Próba druku kart mogłaby zniszczyć ich maszyny warte dziesiątki milionów złotych – mówili nam wtedy urzędnicy resortu spraw wewnętrznych i administracji, który nadzoruje PWPW.
Dlatego przedsiębiorstwo zleciło zadanie drukarni z Brodnicy. PWPW zapłaciła za to ponad 4,5 miliona zł.
Tańsze zamówienie
Teraz - według dwóch niezależnych źródeł tvn24.pl - Państwowa Komisja Wyborcza znów wybrała Samindruk. Zapytaliśmy drukarnię, czy rzeczywiście otrzymała to zlecenie.
- Zgodnie z prowadzoną polityką naszej firmy, Samindruk spółka z o.o. nie udziela żadnych informacji dotyczących prowadzonej działalności - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
- Wydrukowali karty o prawie milion złotych taniej, niż zapłaciła wcześniej PWPW SA – mówią tymczasem nasi rozmówcy z resortów spraw wewnętrznych oraz aktywów państwowych.
Niższa cena jest według nich uzasadniona, gdyż karty do wyborów korespondencyjnych posiadały zabezpieczenia. Te, które otrzymaliśmy w niedzielę do wypełnienia, zostały wykonane tradycyjnymi technikami. Samych kart z wyborów majowych nie można było ponownie użyć. Różniły się m.in. nazwiskami kandydatów biorących udział w pierwszej turze.
Faktura dla ministra finansów?
Obydwie spółki – PWPW SA oraz Poczta Polska – którym premier Mateusz Morawiecki zlecił przygotowania do majowych wyborów – dotąd nie otrzymały zwrotu poniesionych wydatków. W przypadku Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych to około 5 milionów złotych. Z kolei Poczta Polska tylko firmom zewnętrznym zapłaciła niemal 70 milionów złotych.
Jak w zeszłym tygodniu ujawnili posłowie Koalicji Obywatelskiej prowadzący kontrolę w tej sprawie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, rozpoczęła się procedura "dotycząca wygaśnięcia decyzji premiera" o poleceniu obydwu spółkom zaangażowania się w wybory.
- Zarządy spółek nie mogą nie rozliczyć wydatków; grozi im za to nawet odpowiedzialność karna. Dlatego teraz najnowszym pomysłem jest, by wystawić faktury na Ministerstwo Finansów – mówi nam urzędnik resortu aktywów.
Źródło: tvn24.pl