Całe życie zajmowałem się bardzo poważnymi tematami, a od ostatniego tygodnia mogłem pokazać to, jaki naprawdę - w sensie też sportowym i społecznym - jestem - mówił w Lublinie kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki. Prezes IPN prosił jednocześnie, by nie patrzeć na niego jak "na chłopaka z siłowni". - Jestem jednak doktorem nauk humanistycznych, trzy lata prezesem Instytutu Pamięci Narodowej - mówił.
W sobotę kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydent i prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki spotkał się z mieszkańcami Lublina. Mówił, że "przez długą część swojego życia publicznego uchodził za, tak niektórzy złośliwie mówili, historycznego nudziarza". Według niego z perspektywy życia publicznego nie zauważano tego, co jeszcze robił w przeszłości i obecnie.
- Często musimy walczyć o to, aby poznać samego siebie w odbiciu życia publicznego. Bo ten historyczny nudziarz, jak mówili złośliwi, który szedł ze mną przez całe życie, wynikał z tego, że zajmowałem się sprawami bardzo ważnymi dla naszej historii, dla naszej tożsamości, dla nas, jako dla wspólnoty narodowej - mówił dalej. Wspominał, że obejmowało to czytanie setek książek. - Więc to nie jest schemat chłopaka w takim generalnym publicznym wydaniu, który może chodzić na siłownię i wyciskać na klatę poważne ciężary - ocenił.
"Proszę was, nie patrzcie na mnie tylko jak na chłopaka z siłowni"
Odpowiadał na pytania o luźnej tematyce. Jedno z nich dotyczyło tego, jaki ciężar wyciska na ławce płaskiej. - Mój rekord to jest 152,5 kilograma. Ale muszę coś powiedzieć, ważyłem wtedy 110-108 kilogramów, teraz ważę 93-94 kilogramy. Więc 130 kilogramów zawsze wycisnę, ale 152,5 to mój rekord - powiedział.
- Tylko proszę was, nie patrzcie na mnie tylko jak - chociaż nim jestem - na chłopaka z siłowni. Bo jestem jednak doktorem nauk humanistycznych, trzy lata prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, wiele lat pracowałem dla państwa polskiego, reprezentując naszą wrażliwość historyczną na całym świecie, od Nowej Zelandii do Stanów Zjednoczonych. Całe życie zajmowałem się bardzo poważnymi tematami, a po prostu od ostatniego tygodnia mogłem pokazać to, jaki naprawdę - w sensie też sportowym i społecznym - jestem - dodał.
"Poboksować nie za bardzo się mogę, bo ten mój kontrkandydat taki ładny jest"
Padło też pytanie, jaka jest jego ulubiona dyscyplina sportowa. - To jest boks i piłka nożna na pewno. Bo całe życie mi towarzyszyła. Grałem już jako siedmiolatek - wspominał.
Zaznaczył, że obie dyscypliny "bardzo lubi". - Niestety boksować teraz nie za bardzo mogę. Cztery razy w tygodniu cały czas trenuję, mimo napiętego kalendarza, czasami w nocy, czasami o 6 rano, ale poboksować nie za bardzo mogę, bo ten mój kontrkandydat taki ładny jest, piękny, więc ja nie mogę za bardzo - kontynuował. Nie sprecyzował, o którym kontrkandydacie mówi.
Nawrocki przyznał, że "chciałby być pierwszym, który odwiedzi rzeczywiście wszystkie powiaty" jako kandydat na prezydenta w czasie objazdu po Polsce. - W jakich będę powiatach, w którym terminie - nie potrafię na to odpowiedzieć - zastrzegł.
- Ja też wiele do tej pory, tylko z nieco innymi tematami, jeździłem po Polsce - oznajmił. Jak zaznaczył, "to nie były wydarzenia medialne, to nie były wydarzenia transmitowane przez telewizję". Przekazał, że jego współpracownicy "obliczyli, że w ciągu trzech lat jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej trzykrotnie okrążyłem kulę ziemską". - W Polsce, żeby była jasność, nie na świecie. W Polsce trzykrotnie okrążyłem kulę ziemską, odwiedzając wiele powiatów, gmin, mówiąc oczywiście o sprawach historycznych, a jeszcze nie o sprawach społecznych czy o sprawach politycznych - dodał.
"Jak wyszedł 'Rafał z ratusza', to zacząłem szukać swojego różańca w kieszeni"
Zapytany o ocenę sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach, Nawrocki odparł, że obejrzał ją w samochodzie w drodze do Lublina. Początek wystąpienie premiera Donalda Tuska określił jako "stand up". Z kolei kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego nazwał "Rafałem z ratusza".
- Jak wyszedł 'Rafał z ratusza', to zacząłem szukać swojego różańca w kieszeni. Ja po prostu prezydenta stolicy nie poznałem. Ten sam gość, który kazał ściągać krzyże z warszawskich urzędów, mówi, że będzie bronił tradycji. Coś tu jest nie tak - mówił szef IPN.
Ekshumacje na terenach rzezi wołyńskiej. "Jesteśmy przygotowani od wielu lat"
Z publiczności padło pytanie o to, czy jeśli otrzymalibyśmy zgodę od władz ukraińskich na rozpoczęcie prac ekshumacyjnych na terenach rzezi wołyńskiej, to jaka jest gotowość IPN do rozpoczęcia takich prac. - To okazja do tego, aby powiedzieć kilka słów o tym, jak w Instytucie Pamięci Narodowej podchodzimy do tej sprawy - ocenił Nawrocki. - Oczywiście z pełną emocją i solidarnością - takim jesteśmy narodem - do narodu ukraińskiego, z otwartością, ale też z zachowaniem naszych spraw. A naszym obowiązkiem jest pochowanie ofiar ludobójstwa wołyńskiego dokonanego przez Ukraińców - mówił.
- Zachowanie Ukrainy w tym względzie dla mnie jest nieprzyzwoite i nie ma żadnego przełomu - powiedział szef IPN, dodając, że "naprawdę zrobiliśmy dużo i naprawdę jesteśmy otwarci". - Daliśmy ponad 150 miliardów na wsparcie państwa ukraińskiego, przyjęliśmy Ukraińców, jesteśmy gotowi do tego, aby oddawać swoje mieszkania, swoje domy, często swój czas na to, aby pomagać Ukraińcom, ale ja nie zgadzam się na to, aby w relacji z jakimkolwiek państwem na świecie, czy to jest Ukraina, czy to jest Izrael, czy to są Niemcy, czy to jest inne państwo na świecie, abyśmy my wchodzili w rolę przedmiotu, a nie w rolę podmiotu - kontynuował kandydat PiS.
Według niego "z partnerami rozmawia się o zadaniach i o celach". - My swoje zadanie wykonaliśmy i każdego dnia je wykonujemy. A czy my chcemy wiele? My chcemy pochować, postawić krzyż (dla - red.) 120 tysięcy polskich obywateli, kobiet i dzieci - powiedział.
- Jesteśmy zobowiązani do tego, aby to wykonać i niestety Ukraina w tym względzie nie daje nam takiej możliwości - mówił Nawrocki, podkreślając, że "bez zgody Ukrainy i bez zgody pana prezydenta Zełenskiego to się po prostu nie uda".
- A my w Instytucie Pamięci Narodowej jesteśmy przygotowani od wielu lat, żeby podjąć te ekshumację w ciągu 24 godzin od dostania takiej decyzji. Pojadą tam archeologowie, pojadą tam specjaliści, użyjemy naszej bazy genetycznej. Jesteśmy do tego w pełni przygotowani - oznajmił.
"Mógłbym przekonać tych, którzy rozważają pomiędzy Konfederacją a mną"
Jeden z uczestników deklarujący się jako sympatyk Konfederacji zapytał Nawrockiego, w jaki sposób zamierza przekonać wyborców tej partii do oddania na siebie głosu już w pierwszej turze wyborów. - Myślę, że mógłbym przekonać tych, którzy rozważają pomiędzy Konfederacją a mną, swoim autentyzmem, swoim pielęgnowaniem wartości patriotycznych niezależnie od tego czy odnoszą się do lewicowych patriotów, czy do narodowej demokracji – przekonywał kandydat. Mówił też o swojej "intelektualnej miłości do Romana Dmowskiego", który był jednym z ojców polskiej niepodległości.
Przypomniał, że gdy zostawał prezesem IPN, to wszystkich 12 posłów Konfederacji zagłosowało na niego, dając mu swoje poparcie.
Deklarował, że jest świadom, iż wyborcy Konfederacji oczekują prostych i klarownych podatków, które dadzą firmom możliwość rozwoju. - Szczególnie mali przedsiębiorcy zostali w ostatniej kampanii wyborczej oszukani przez obecną koalicję – stwierdził Nawrocki, podając za przykład kwotę wolną od podatku. Według niego nie dość, że państwo polskie nie pomaga swoim systemem podatkowym, to – jak ocenił - jeszcze zaczyna przeszkadzać. - A gdy przychodzi kryzys, to już zupełnie nie pomaga i o drobnych przedsiębiorcach zapomina - dodał.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło