Bodnar o "rażącym naruszeniu zasad"

Adam Bodnar
Adamiak: prokuratorzy pojechali do Sądu Najwyższego
Źródło: TVN24
Adam Bodnar zarzucił Sądowi Najwyższemu "rażące naruszenie zasad określonych w Kodeksie wyborczym, ustawie o Sądzie Najwyższym oraz Kodeksie postępowania cywilnego". Chodzi o - jak przekazał - uniemożliwienie mu zapoznania się z aktami dotyczącymi protestów wyborczych.

Zespół prasowy Sądu Najwyższego informował w poniedziałek, że dwóch prokuratorów Prokuratury Krajowej zażądało wstępu do sekretariatu nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i dostępu do akt spraw dotyczących protestów wyborczych.

Rzeczniczka prokuratura generalnego Anna Adamiak wyjaśniała później, że z upoważnienia Adama Bodnara "poprosili o wgląd do spraw, co do których prokurator generalny zajmował stanowisko". Chcieli poznać te dokumenty, ponieważ "w części spraw prokurator generalny kierował wniosek o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania", a "nie został poinformowany, jak wniosek został rozpoznany".

Bodnar: Sąd Najwyższy uniemożliwił zapoznanie się z aktami

Po południu Adam Bodnar napisał w serwisie X, że "z mocy prawa prokurator generalny jest uczestnikiem postępowania przed Sądem Najwyższym w przedmiocie rozstrzygnięcia protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów". "Oznacza to, że na mocy art. 96a paragraf 3 ustawy o Sądzie Najwyższym ma zagwarantowany dostęp do akt sprawy" - zaznaczył.

"Sąd Najwyższy uniemożliwił jednak prokuratorowi generalnemu zapoznanie się z aktami. Stanowi to rażące naruszenie zasad określonych w Kodeksie wyborczym, ustawie o Sądzie Najwyższym oraz Kodeksie postępowania cywilnego" - stwierdził Bodnar. Dodał, że wskazał to w stanowisku przekazanym pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzacie Manowskiej.

Złożyli wnioski, ale "akta żadnej ze spraw nie zostały im udostępnione"

Minister do wpisu dołączył wspomniane pismo. Podkreślił w nim, że wobec braku przekazania mu wszystkich protestów wyborczych dotyczących wyborów prezydenckich zarządzonych na 18 maja i 1 czerwca 2025 r., a także braku doręczenia opinii w formie postanowień przyjętych w składach trzyosobowych, upoważnił prokuratorów Prokuratury Krajowej do zapoznania się z aktami postępowań na miejscu, w siedzibie Sądu Najwyższego.

"W dniu 30 czerwca 2025 r. w godzinach porannych prokuratorzy PK zostali poproszeni o przygotowanie odpowiednich wniosków, odrębnych dla każdego postępowania. Pomimo ich przedstawienia i wskazania ponad 300 sygnatur akt, do końca dnia roboczego 30 czerwca 2025 r. akta żadnej ze spraw nie zostały im udostępnione" - czytamy w piśmie.

Dodał, że w rezultacie "nie jest w stanie zweryfikować, jakie argumenty merytoryczne stały u podstaw odrzucenia ze względów formalnych części protestów, a także które z nich zostały połączone do wspólnego rozpoznania". "Skoro takiej wiedzy nie posiada prokurator generalny, to tym samym nie mają jej również obywatele, którzy postanowili skorzystać z prawa wynikającego z art. 129 ust. 2 Konstytucji RP" - wskazał.

Tysiące protestów wyborczych w SN

Do Sądu Najwyższego wpłynęło około 53 900 protestów przeciwko wyborowi prezydenta. Zdecydowana większość została połączona do wspólnych rozpoznań. W ostatni weekend SN informował, że pozostawił bez dalszego biegu ponad 50 tys. protestów wyborczych, w tym protesty składane przy wykorzystaniu wzoru opracowanego przez posła KO Romana Giertycha.

Jak przekazał w poniedziałek zespół prasowy SN, dotychczas 16 spośród wniesionych protestów uznano za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów, a 7 za niezasadne.

Natomiast prokurator Adamiak informowała wcześniej, że Sąd Najwyższy przekazał prokuratorowi generalnemu 321 protestów wyborczych.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: