Będę prezydentem, który realizuje wszystkie obowiązki Polski wynikające z obecności w Pakcie Północnoatlantyckim - zapewnił w poniedziałek Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich. Jednak na wcześniejsze pytanie, czy - gdyby Rosja rozpoczęła agresję na państwa bałtyckie - wysłałby do sojuszników w NATO żołnierzy z Polski, powiedział, iż wyznaje "zasadę, że sojusznicy bronią tylko tych, którzy potrafią sami się bronić".
Karol Nawrocki zapytany w poniedziałek w RMF24, czy gdyby Rosja zaatakowała Litwę, Łotwę lub Estonię, jako prezydent wysłałby tam polskich żołnierzy odpowiedział: - W interesie państwa polskiego jest niepodległość państw bałtyckich. Ja przede wszystkim wyznaję zasadę, że sojusznicy bronią tylko tych, którzy potrafią sami się bronić.
Dopytywany o to, czy zastosowałby bezpośrednio artykuł 5. Traktatu północnoatlantyckiego w takim przypadku (stanowiącego o tym, że członkowie Sojuszu atak na innego sojusznika będą traktować jak atak na nich wszystkich), odpowiedział, że jest jeszcze artykuł 3. (stanowiący o zobowiązaniu się do samopomocy członków Sojuszu i wzajemnej pomocy w rozwoju indywidualnej i zbiorowej zdolność do odparcia zbrojnej napaści). - Zrobiłbym wszystko, jako prezydent Polski, żeby zagwarantować bezpieczeństwo państwu polskiemu i żeby Federacja Rosyjska nie zaatakowała polskich granic - kontynuował.
Ostatecznie Nawrocki oznajmił: - Będę prezydentem, który realizuje wszystkie obowiązki Polski wynikające z obecności w Pakcie Północnoatlantyckim, który jest dla mnie najważniejszym sojuszem, w jakim jest Rzeczypospolita Polska. - Zrobię wszystko dla bezpieczeństwa państwa polskiego i będę zgodnie z literą prawa realizował naszą obecność w NATO - powiedział.
Ustalonym przez Sojusz progiem wydatków na obronność jest 2 procent PKB. Wszystkie państwa bałtyckie (według danych szacunkowych NATO za 2023 i 2024 rok) przekroczyły ten cel.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Nawrocki o pierwszej wizycie. "Z międzylądowaniem w Watykanie"
W rozmowie padło też pytanie, czego spodziewa się po wtorkowej rozmowie prezydenta USA Donalda Trumpa z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. Odparł, że ciężko prognozować, co się wydarzy. - Mam głęboką nadzieję, że Ukraina zachowa swoją integralność, pomimo mojego krytycznego stosunku do prezydenta Zełenskiego i tego, jak Ukraina zachowuje się wobec Polski, i też jak w pewnym momencie zachowała się wobec Stanów Zjednoczonych - stwierdził Nawrocki. Podkreślił, że nie ma wątpliwości, że w geopolitycznym interesie Polski jest wzmacnianie Ukrainy, a nie Władimira Putina. - Mam nadzieję, że rozmowa przebiegnie w takim tonie, który zagwarantuje Ukrainie dobre warunki pokoju, doprowadzi ją, daj Boże, do zwycięstwa z Federacją Rosyjską, też zagwarantuje bezpieczeństwo Europy Środkowej - zaznaczył. Dodał, że chciałby, aby w dyskusjach przyszłego polskiego prezydenta z państwem ukraińskim powróciły "relacje partnerskie".
Pytany, czy jako prezydent pojechałby z pierwszą wizytą do Kijowa, odparł, że takich planów nie ma, a pierwszą wizytę odbyłby "z całą pewnością w Waszyngtonie, ale z międzylądowaniem w Watykanie".
Autorka/Autor: sz/ft
Źródło: RMF24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada