Kardynał Stanisław Dziwisz, były sekretarz papieża Jana Pawła II, ma zostać wezwany przed państwową komisję do spraw przeciwdziałania pedofilii - podał Onet, powołując się na nieoficjalne informacje. Przewodnicząca komisji Karolina Bućko powiedziała, że nie może potwierdzić tych doniesień. Zaznaczyła jednak, że komisja zajmuje się wszystkimi sprawami, które toczyły się w prokuraturze i uległy przedawnieniu.
Onet napisał w poniedziałek, że dotarł do pisma z 2021 roku, w którym pewien mężczyzna zawiadomił komisję o tym, co miało go spotkać w połowie lat 70. Według portalu, mężczyzna wskazał, że "ksiądz (pada imię i nazwisko - red.) miał zabrać go na imprezę, na której mieli być także inni księża z Archidiecezji Krakowskiej". "Tam miał zostać wykorzystany seksualnie przez kilku z nich. Twierdzi, że po latach dowiedział się, że wśród sprawców miał być także ks. Stanisław Dziwisz" - czytamy w portalu.
Onet zaznaczył, że badanie spraw przedawnionych w komisji ruszyło dopiero w tym roku, ponieważ początkowa wersja przepisów na to nie zezwalała. Według ustaleń portalu, komisja poinformowała w grudniu o podjęciu sprawy pokrzywdzonego oraz wskazanego jako sprawcę. Jak napisał Onet w najbliższym czasie komisja ma poinformować obie strony, że wyznaczyła termin przesłuchań. "Wszystko wskazuje na to, że będzie to w lutym" - czytamy.
Portal przekazał, że postępowanie toczy się w sprawie, a kardynał Dziwisz ma zostać wezwany na przesłuchanie "w charakterze osoby wskazanej jako sprawca".
Onet napisał, że wcześniej pokrzywdzony z tymi samymi oskarżeniami zwracał się do prokuratury, jednak śledczy zdecydowali o umorzeniu sprawy z powodu przedawnienia.
Historyk prof. Andrzej Friszke zapytany przez Onet o sprawę, powiedział, że "tego typu sytuacje były idealną okazją dla SB do zmuszenia do współpracy".
Zwrócił uwagę, że w latach 70. całe środowisko kardynała Karola Wojtyły było ściśle inwigilowane. - Sam metropolita krakowski był postrzegany jako przeciwnik władzy komunistycznej. Na pewno SB przyglądała się jego otoczeniu, sprawdzała kontakty, wyjazdy, obserwowała kręgi towarzyskie. Byłoby to wręcz niewytłumaczalne, żeby tak drastyczna sprawa uszła uwadze służb. Ja w swojej pracy nigdy się z takimi oskarżeniami wobec ks. Dziwisza nie spotkałem - powiedział portalowi.
— Jeśli takie "rewelacje" wypowiadane są z perspektywy dzisiejszych czasów i nie ma na to żadnego śladu w archiwach, to jako historyk podchodzę do tego absolutnie sceptycznie — podkreślił członek Polskiej Akademii Nauk.
"Sprawa niewiarygodna"
Mężczyzna, o którym napisał Onet, w czasie, w którym zawiadamiał komisję, zgłosił też też do reportera "Czarno na białym" w TVN24 Marcina Gutowskiego.
Jak powiedział tvn24.pl Gutowski, na podstawie dwuletniego śledztwa dziennikarskiego redakcja uznała, że sprawa jest niewiarygodna. Według nieoficjalnych informacji reportera TVN24, potwierdza to opinia biegłego, która powstała w prokuraturze zajmującej się sprawą.
Gutowski przekazał, że wątek dotyczący domniemanego wykorzystania seksualnego w latach 70. przez grupę księży został wyłączony z szerszej sprawy dotyczącej mężczyzny i umorzony ze względu na przedawnienie.
OGLĄDAJ W TVN24 GO REPORTAŻ MARCINA GUTOWSKIEGO: "DON STANISLAO. DRUGA TWARZ KARDYNAŁA DZIWISZA"
Bućko: zajmujemy się wszystkimi przedawnionymi sprawami
Przewodnicząca Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15 Karolina Bućko powiedziała, że komisja zajmuje się wszystkimi sprawami, które toczyły się w prokuraturze i uległy przedawnieniu.
- Nie wiem, skąd Onet ma tak szczegółowe informacje o tej sprawie. Nie mogę potwierdzić tych informacji. Natomiast, jeżeli takie postępowanie toczyło się w prokuraturze i sprawa uległa przedawnieniu, to taka sprawa z urzędu trafia do naszej komisji i z całą pewnością będzie się u nas toczyć - zastrzegła Bućko.
Wyjaśniła, że podobne postępowanie zostaje wszczęte w sytuacji, gdy do komisji zgłosi się osoba, która twierdzi, że w stosunku do niej doszło do przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, i które uległo przedawnieniu.
- Wówczas taką sprawę kierujemy do prokuratury, która wydaje postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania z uwagi na przedawnienie. To jest dla nas podstawa do wszczęcia postępowania wyjaśniającego - powiedziała Bućko. - Dla nas nie ma znaczenia, czy osobą wskazaną jako sprawca danego przestępstwa jest Stanisław Dziwisz czy ktokolwiek inny - dodała.
Poinformowała, że następnym krokiem jest wezwanie stron - czyli osoby wskazanej jako sprawca i osoby poszkodowanej - na wysłuchanie. Później składane są wnioski dowodowe i odbywają się przesłuchania świadków wskazanych przez strony.
Przyznała, że osoba wezwana jako sprawca może nie stawić się na przesłuchaniu. - Jeżeli osoba zostanie prawidłowo zawiadomiona i postanowi nie stawić się, to otrzymuje zawiadomienie, że sprawa będzie się toczyła bez jej udziału - wyjaśniła.
Dodała, że obie strony mogą wnioskować o przesłuchanie w miejscu zamieszkania - z tym, że sprawca musi udowodnić, że ma do tego podstawy na przykład problemy zdrowotne.
Bućko poinformowała, że na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego Państwowa Komisja może wydać postanowienie o wpisie danej osoby do rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym lub o odmowie tego wpisu. Zaznaczyła, że rejestr jest jawny i znajdują się w nim dane sprawców: imię i nazwisko, wykonywany zawód i miejsce zamieszkania.
Źródło: Onet, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP