Szanuję, szanowałem i będę szanował każde orzeczenie i wyrok sądu, choć nie zgadzam się z politycznym uzasadnieniem decyzji - mówił marszałek Senatu Stanisław Karczewski, komentując decyzję sądu o uchyleniu umorzenia śledztwa w sprawie posiedzenia Sejmu z 16 grudnia 2016 roku. Dodał, że fakt wydania takiej decyzji oznacza, że "sądy są niezależne", ale jednocześnie, "że reformy w systemie sprawiedliwości są konieczne".
Warszawski sąd okręgowy uchylił w poniedziałek decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie posiedzenia Sejmu z 16 grudnia 2016 roku, podczas którego uchwalono ustawę budżetową. Wskazał między innymi, że prokuratura w uzasadnieniu nie wyjaśniła, z jakiego powodu, kiedy i kto podjął decyzję o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej.
Sędzia Igor Tuleya stwierdził, że skarżący (posłowie Nowoczesnej i PO) słusznie wskazali, iż "uzasadnienie zaskarżonego postanowienia skupia się w znacznej mierze na prezentowaniu negatywnych działań i inicjatyw posłów wywodzących się z ugrupowań opozycyjnych oraz na poszukiwaniu uzasadnienia i usprawiedliwienia dla działań podejmowanych przez posłów bądź członków organów Sejmu wywodzących się z obecnej większości parlamentarnej".
"Szanuję każdy wyrok sądu"
O komentarz do tej decyzji sądu proszony był we wtorek marszałek Karczewski. - Szanuję, szanowałem i będę szanował każde orzeczenie i wyrok sądu - oświadczył.
Zaznaczył jednocześnie, że "osobiście, wewnętrznie nie zgadza się, szczególnie z uzasadnieniem". - Nonszalanckim, podpartym na łokciu pana sędziego Tulei, który z pogardą i taką widoczną niechęcią komentuje w sposób polityczny. Komentuje głębiej niż dziennikarze, głębiej niż komentatorzy, więc daje dowód na to, że to jest decyzja, która ma wymiar polityczny - oświadczył Karczewski.
- Jest to dowód z jednej strony na to, że sądy są niezależne, sędziowie są niezależni, tak samo jak lekarze są niezależni, leczą wszystkich, którzy do nich się zgłaszają, a jednocześnie jest to dowód - i to brzmi paradoksalnie - na to, że reformy w systemie sprawiedliwości są konieczne, niezbędne, oczekiwane i bardzo cieszę się z tego, że są wprowadzane w życie - stwierdził marszałek Senatu.
Podczas posiedzenia Sejmu 16 grudnia 2016 roku w związku z planami ograniczeń w pracy dziennikarzy w Sejmie oraz wykluczeniem z obrad jednego z posłów PO Michała Szczerby, opozycja rozpoczęła blokowanie sejmowej mównicy.
Obrady w Sali Kolumnowej
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił wówczas obrady w Sali Kolumnowej, tam też przeprowadzono głosowanie nad ustawą budżetową na 2017 roku. Opozycja wskazywała, że głosowania te były nielegalne między innymi z powodu braku kworum. Zawiadomienie do prokuratury dotyczące przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków służbowych oraz działania na szkodę interesu publicznego przez funkcjonariuszy publicznych, złożyły Platforma Obywatelska i Nowoczesna.
Sędzia Tuleya w uzasadnieniu do poniedziałkowej decyzji dodał, że w ocenie sądu "nie wyjaśniono w sposób przekonujący, z jakiego powodu, kiedy faktycznie i kto rzeczywiście podjął decyzję o przeniesieniu obrad do Sali Kolumnowej". - Wątpliwości sądu potęgują nie tylko kontestowane, dyskusyjne okoliczności wykluczenia posła Szczerby z obrad Sejmu, która to decyzja stała się impulsem do reakcji posłów opozycji, zresztą łatwej do przewidzenia - mówił sędzia.
Zeznania Pawłowicz
Powołał się równocześnie na zeznania posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Sędzia podkreślił, że według niego są one kluczowe w tej "zupełnie pominiętej" przez prokuraturę kwestii.
- Pani świadek Pawłowicz zeznaje: "O tym, że tam mogą odbyć się obrady, mówiono już od rana tego dnia, wiem, że ta sala była też od rana przygotowywana pod ewentualne obrady Sejmu. O tym, że obrady mogą być w Sali Kolumnowej, wiedziałam na pewno już koło południa tego dnia. Była to w mojej ocenie wiedza powszechna dla posłów, którzy byli w Sejmie". Zapewne dla posłów partii rządzącej - powiedział sędzia.
Poniedziałkowa decyzja sądu oznacza, że warszawska prokuratura okręgowa ma kontynuować śledztwo. Prokuratura w sierpniu poinformowała o jego umorzeniu, z powodu braku znamion czynów zabronionych oraz niepopełnienia czynów wskazanych w zawiadomieniach. Postępowanie w tej sprawie prowadzone było od 19 grudnia ubiegłego roku.
Śledczy ocenili, że we wszystkich przeprowadzonych w Sali Kolumnowej głosowaniach, w tym nad ustawą budżetową, "brała udział wystarczająca do podjęcia decyzji liczba posłów - od 236 do 237, a więc zostało zapewnione tak zwane kworum".
"Prowokowali okrzyki, zakłócali pracę Sejmu"
Z uzasadnienia decyzji o umorzeniu wynikało też, że zdaniem prokuratorów uprawnione było wykluczenie z obrad posła PO, a marszałek Sejmu "działał w tym przypadku zgodnie z regulaminem". Zwrócono uwagę, że podczas obrad "liczni posłowie, pod pretekstem zgłaszania wniosków formalnych i zadawania pytań, wygłaszali oświadczenia niezwiązane z omawianym tematem, czym prowokowali okrzyki z Sali i zakłócali pracę Sejmu".
Autor: kb//now / Źródło: PAP