Dowódca żołnierzy oskarżonych o ludobójstwo, kpt Olgierd C. przedstawił w sądzie nowy materiał dowodowy świadczący o tym, że nie wydał rozkazu ostrzelania wiosek w Nangar Khel. Dodał również, że Służby Kontrwywiadu Wojskowego w Afganistanie, które oskarżają go o niepowiadomienie o wyjeździe na akcję, od dłuższego już czasu nie uczestniczyły w przedsięwzięciach realizowanych przez jego zespół. Kapitan musiał więc bazować na własnym rozpoznaniu.
Dowódca Olgierd C. negatywnie oceniał działania oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego w Afganistanie, którzy na długo przed atakiem na Nangar Kher, nie współpracowali z jego zespołem. Przyznał, że bazowali wyłącznie na własnym rozeznaniu. Mówił również, że dopiero podczas procesu dowiedział się o tym, że o zdarzeniu w wiosce podoficer Żandarmerii i oficerowie Służb Kontrwywiadu dowiedzieli się kilkanaście minut po jego wyjeździe z bazy.
Nie miał obowiązku zgłaszać wyjazdu
Według Kapitana Żaden z oficerów kontrwywiadu nie skontaktował się z nim i nie wyraził swoich wątpliwości co do zasadności akcji w Nangar Khel. Na zarzut o niepoinformowaniu o wyjeździe do Nandar Kher ani Żandarmerii Wojskowej, ani Kontrwywiadu tłumaczył, że nie miał takiego obowiązku, a po powrocie zameldował się swojemu przełożonemu, który wcześniej nakazał mu wyjazd.
Nowe dowody
Na dowód, że nie może być mowy o jego rozkazie ostrzelania wiosek kpt. Olgierd C. przedłożył sądowi wydaną po angielsku instrukcję dowództwa ISAF. Ma on świadczyć o tym, że żołnierze wiedzieli, że mają strzelać tak, by nie wyrządzić krzywdy cywilom - pod instrukcją ISAF złożyli nawet swoje podpisy. Mimo protestów obrońców pozostałych oskarżonych żołnierzy, sąd załączył instrukcję ISAF do materiału dowodowego. Protestujący adwokaci argumentowali, że pismo wydane w języku angielskim, nie jest dokumentem w rozumieniu prawa, bo brak na nim podpisu wystawcy.
"Przestrzegałem tych zaleceń"
Kapitan C. przedstawił instrukcję jako dowód na swoją obronę. - Przestrzegałem tych zaleceń, które nadeszły z dowództwa ISAF. Przedstawił mi je mój przełożony płk Adam Stręk. Dałem to moim podwładnym, którzy własnoręcznymi podpisami poświadczyli, że się z nią zapoznali - powiedział przed Wojskowym Sądem Okręgowym kpt. C. Według niego, także współoskarżony ppor. Łukasz Bywalec pseud. Bolec zapoznawał się z instrukcją, co poświadczył podpisem. Było to niedługo przed wyjazdem na akcję do Nangar Khel.
Wcześniej, w środę, kpt. C. przedstawił dwa inne dokumenty, nieznane śledczym, które zostały załączone do akt przez sąd mimo protestów obrony. Były to wydrukowane z wojskowej sieci Centrix rozkaz wyjazdu jednego z plutonów do Nangar Khel i meldunek sporządzony po powrocie. Dlaczego dokumenty nie były znane prokuratorom? Według C. śledczy nie zabezpieczyli ich w śledztwie (materiały te miały znajdować się w jego kancelarii - przeszukano jedynie mieszkanie oskarżonego), a on nie musiał ich ujawniać. Oskarżony przekonywał, że pisma stanowią "jego własną dokumentację jako dowódcy grupy bojowej "C" w Afganistanie".
Prokuratura zbada, skąd miał dowody
Ale w czwartek prokurator płk Jakub Mytych wniósł o wydzielenie złożonych przez oskarżonego C. materiałów i wysłanie ich prokuraturze, bo - jak ocenił - zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa ukrywania dowodów, co prokuratura wojskowa powinna zbadać w postępowaniu.
O pochodzenie dokumentów, a konkretnie korespondencji C. m.in. ze współoskarżonym ppor. Łukaszem Bywalcem, którą także ujawnił kapitan, pytał wcześniej obrońca podporucznika, mec. Jacek Kondracki. - Czy sądu nie zastanawia, skąd oskarżony ma te dokumenty? - dociekał. Inni obrońcy także wskazywali, że mogło dojść do ukrywania dowodów.
Z dezaprobatą do tych wypowiedzi adwokatów odniósł się sędzia Mirosław Jaroszewski, który podkreślił, że każdy oskarżony ma "święte prawo do obrony" i może je wykorzystywać tak, jak uzna za stosowne.
Afgańska tragedia
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób: dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne (kobieta w wyniku obrażeń urodziła martwe dziecko).
Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu z nich: chorążego Andrzeja O., plutonowego Tomasza B., kapitana Olgierda C., podporucznika Łukasza B., starszego szeregowego Jacka J. i starszego szeregowego Roberta B. o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia.
Siódmego - starszego szeregowego Damiana L. - oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP