Mam wielu przyjaciół, którzy nie zajmują się polityką. Moim wielkim "odkryciem towarzyskim" jest prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, bardzo lubię u niej bywać - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w telewizji państwowej. - To wszystko sprawia wrażenie zamkniętego układu, który się okopał - stwierdził sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". To prywatne "relacje dwojga osób, z których jedna pełni funkcję tylko szeregowego posła" - ocenił Marcin Horała z PiS. Zdaniem Krzysztofa Brejzy z PO, partia rządząca coraz bardziej upodabnia się do PZPR z lat 70. i 80. XX wieku.
Prezes PiS opowiadał w poniedziałek widzom TVP 2 wyjątkowo nie o polityce, ale o swoim życiu prywatnym. Prowadzący program "Pytanie na śniadanie" pytali go między innymi o to, czy prawdziwa jest opinia, że nie lubi wcześnie wstawać. Prezes potwierdził, zaznaczając, że na nogach jest czasem do 3 rano. - Można powiedzieć, że jestem taką sową i to taką wielką, puchatą - żartował.
Zapewnił jednocześnie, że nie jest pracoholikiem. Przyznał, że kiedyś był "człowiekiem na granicy pracoholizmu". Ale, dodał, "lata lecą i wydajność już nie ta".
Na pytanie, jaki jest jego sposób relaks przy tak intensywnej pracy, lider PiS odpowiedział, że bardzo lubi czytać.
- Poza tym są stosunki towarzyskie. Mam wielu przyjaciół w polityce, z którymi lubię rozmawiać. Ale mam bardzo wielu przyjaciół, którzy polityką się nie zajmują. Państwa Baboszów (...), Anna Bielecka i jej mąż Piotr Walkowiak. To jest takie moje odkrycie towarzyskie ostatnich lat, ale naprawdę przemiła osoba: Julia Przyłębska. Ona jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego, ale to są całkiem prywatne znajomości, bardzo lubię u niej bywać, zresztą tam bardzo wiele osób bywa, bo ona jest bardzo towarzyska - mówił prezes PiS.
"Zamknięty układ, który się okopał"
Słowa prezesa PiS skomentował między innymi sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". - Oczywiście w życiu mogą zdarzyć się sytuacje, w których sędzia zna kogoś, kto jest politykiem. Natomiast trzeba odróżnić sytuacje, w których taką osobę zna, bo poznał ją zanim zaczął rozpoznawać sprawy z udziałem tego polityka, czy sprawy, którymi on jest newralgicznie zainteresowany, od sytuacji, w których dzięki temu politykowi znalazł się na intratnym stanowisku i teraz jeszcze ta bliska przyjaźń, jak słyszeliśmy w telewizji, jest ostentacyjnie manifestowana - powiedział.
- Przypomnę, że pani sędzia Przyłębska nie tylko została nazwana bliską przyjaciółką przez prezesa Kaczyńskiego, ale także wcześniej otrzymała nagrodę Człowieka Wolności. Na wielu galach siedzi bardzo blisko prezesa partii rządzącej i w tej sytuacji swoim zachowaniem pokazuje, że łączą ją z nim bardzo bliskie relacje. To nie jest taka sama sytuacja, gdy ktoś zostanie złapany na ulicy albo też na jakiejś uroczystości miałby zrobione wspólnie zdjęcie z kimś, kto jest politykiem. To jest inna sytuacja. To jest sytuacja, w której te osoby manifestują, że łączy ich przyjaźń. W związku z tym powstaje pytanie, na ile możliwe jest bezstronne wypełnianie swoich obowiązków przez sędzię Przyłębską - stwierdził Przymusiński.
Zdaniem sędziego "można powiedzieć, że stworzył się swego rodzaju układ zamknięty". - Bliskie sobie osoby obsadzają się na ważnych stanowiskach, także niestety w sądach, na co dotąd politycy nie mieli wpływu i następnie też tak się składa, że te sądy nagle, jak Trybunał Konstytucyjny, zaczynają orzekać po myśli władzy. To wszystko sprawia wrażenie zamkniętego układu, który się okopał, który zostawił obywateli gdzieś tam daleko z ich ważnych sprawami, a który jest skoncentrowany na tym, żeby te rozstrzygnięcia powodowały, że tę funkcję w tym sądzie na przykład będzie można sprawować w nieskończoność, a jak się ją skończy to się dostanie na przykład inne, bardzo ciekawe stanowisko - dodał Przymusiński.
"Nie rozmawiali o pracy Trybunału"
O słowa prezesa PiS pytany był w poniedziałek wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Jak powiedział, nie widzi w tej relacji "żadnego zgrzytu". - Pan profesor Rzepliński (prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2010–2016) był w znakomitych relacjach z politykami obozu rządowego - powiedział.
Podkreślił, że "z całą pewnością jak zna relacje Jarosław Kaczyński - Julia Przyłębska, a raz czy dwa widział ich spotkania, nie rozmawiali o pracy Trybunału".
- Jarosław Kaczyński ma też życie towarzyskie, jak każdy z nas - mówił. - Myślę, że byłoby czymś złym, gdyby jakikolwiek polityk starał się wpływać na członków Trybunału Konstytucyjnego, ale sam fakt, że Jarosław Kaczyński mówi o tym otwarcie i nie ukrywa tego świadczy o tym, że tu nie było żadnych niepokojących zjawisk - podsumował wicemarszałek Senatu.
- Dlaczego prawnicy ze sobą nie mogą porozmawiać? To przecież nic złego - przekonywał europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Jeżeli doktor prawa Jarosław Kaczyński porozmawia z prawniczką panią prezes Julią Przyłębską, to myślę, że to może być ciekawa dysputa. Może bardziej prawnicza, akademicka, ale oczywiście polityczna - dodawał eurodeputowany.
Szefowa Nowoczesnej, posłanka Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że bardzo pozytywnie odbiera szczerość Kaczyńskiego, "jeśli chodzi o Julię Przyłębską". - Powiedział wprost: mam znajomego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i nie waham się go użyć - podkreśliła.
- Powiedział wprost, ze Julia Przyłębska - która przypomnę jest prezesem niezależnej instytucji, a przynajmniej instytucji, która powinna być niezależna, czyli Trybunału Konstytucyjnego - jest odkryciem przyjacielskim Jarosława Kaczyńskiego. Tak poważnie to oczekuję, że teraz telewizja publiczna, śniadaniowa, zaprosi liderów wszystkich partii politycznych, żeby porozmawiać z nimi o ich zwierzątkach. Ja mam kotka - dodała.
Politycy komentowali rozmowę z Kaczyńskim również we wtorek.
Poseł PiS Marcin Horała stwierdził, że "życie towarzyskie zarówno pani prezes Przyłębskiej jak i pana prezesa Kaczyńskiego to jest ich osobista sprawa". - Nie widzę tu nic złego - dodał. - Nie widzę złamania standardów. Nie wiem, dlaczego ludzie by nie mieli prywatnie, osobiście się spotykać - stwierdził. - Jeżeli pojawiłby się chociaż cień dowodu na to, że coś faktycznie uzgodniono, to wtedy się tą sprawą zajmujmy - wyjaśnił.
- Nie wiem, czemu takie nowe standardy się pojawiają, bo nie przypominam sobie, żebyśmy prezesa Andrzeja Rzeplińskiego (byłego prezesa TK - red.) rozliczali z tego, z kim się towarzysko spotyka lub nie spotyka. Nie mam żadnej wiedzy na ten temat - powiedział.
Na pytanie, czy spotkania Rzeplińskiego z przedstawicielami PO go oburzały, a spotkania Kaczyńskiego z Przyłębską nie, stwierdził, że "czym innym są, domniemać można z dużym prawdopodobieństwem, polityczne negocjacje czołówki partii politycznej z czołówką środowiska sędziowskiego, a co innego prywatne, towarzyskie relacje dwojga osób, z których jeszcze do tego jedna pełni funkcję tylko szeregowego posła - podsumował Horała.
"Powiedział wprost: mam znajomego prezesa TK i nie waham się go użyć"
Rzecznik prasowy PSL Jakub Stefaniak stwierdził, że "zaraz wyjdzie na to, że codziennie śniadaliśmy z panem Rzeplińskim". - Przecież to są bzdury. Pan Rzepliński był szefem Trybunału i ja pamiętam bardzo dobrze, że był bardzo srogim szefem Trybunału. Chociażby wyrok dotyczący długów PSL może na to wskazywać. My jesteśmy ostatnią partią, która - jakby była złośliwa, taka jak PiS - to miałaby tutaj podstawę, żeby bronić pana Rzeplińskiego, bo to on nie poszedł PSL-owi absolutnie na rękę i podtrzymał te odsetki od długu, które PSL spłaca za stare lata - stwierdził.
Poseł PO Krzysztof Brejza nazwał PiS "partią towarzyszy". - Coraz bardziej przypomina lata 70 i 80. Ma być trybunał towarzyski Jarosława Kaczyńskiego, mają być sądy towarzyskie, media towarzyskie już mają, spółki pełne towarzyszy, spółki towarzyskie już są i nawet policja towarzyska, bo w razie czego helikopterem oligarchę pisowskiego się podrzuci, przeganiając dzieci z boiska - powiedział nawiązując do lotu policyjnym śmigłowcem Joachima Brudzińskiego.
Autor: kb,mart//kg,adso//kwoj / Źródło: PAP, TVN24