- Grillowanie to nasze dzieło, a poza tym Polska może grillować, a mimo to się zmieniać - tak Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" odpierał argumenty, że PiS proponuje wyborcom rewolucję, a PO - spokój i odprężenie. Jego zdaniem ta diagnoza jest błędna, bo za rządów Donalda Tuska panuje "miękki totalitaryzm".
Diagnoza sytuacji w Polsce za rządów Donalda Tuska jest miażdżąca: zdaniem Jarosława Kaczyńskiego mamy do czynienia z "miękkim totalitaryzmem", który przejawia się brakiem pluralizmu w mediach, ograniczeniem mechanizmu kontroli władzy, atakami na wolność nauki (UJ) i na prawo obywateli do informacji. - A wobec realnej opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości, stosowany jest przez rządzących, wspieranych przez znaczną część mediów, dyskurs wykluczenia z pomocą niebywałej wręcz agresji i przy odrzuceniu wszelkich reguł kultury – uważa prezes PiS.
Według Jarosława Kaczyńskiego nie ma symetrii między metodami i językiem stosowanym przez PO i PiS. - Wszystko, co powiedziałem, czasem rzeczywiście niefortunne działania Prawa i Sprawiedliwości, to niewarte jest jednego dnia Palikota. Poza tym ja mimo to przeprosiłem za pewne słowa wypowiedziane, gdy byliśmy u władzy. Tusk nie przeprasza i to jest charakterystyczna socjotechnika wykluczenia – nie dopuszcza przeprosin, gdyż wykluczeni nie mają przecież praw. Powtarzam, symetria to marny wykręt albo równie marny żart – podkreślił były premier.
Media, propaganda i ataki na PiS
Pytany, dlaczego mimo wszystko Platforma króluje w sondażach, a PiSowi popularność nie rośnie, stwierdził: - Po pierwsze, poparcie mediów. Po drugie, ciągły atak na PiS i na czas rządów PiS. Po trzecie, dobra propaganda samego rządu i PO. W tym są dobrzy, i tylko w tym. Ma pan wątpliwości, że Tusk, mając takie wyniki, jak ma, i media przeciw sobie, jak my je mieliśmy, zachowałby choć połowę obecnego poparcia? – uważa Kaczyński.
Jego zdaniem także przekonanie, ze Platforma oferuje wyborcom „przyjemne grillowanie”, a PiS rewolucję, którą już są zmęczeni, jest błędna. - Grillowanie to nasze dzieło. To za naszych rządów konsumpcja wzrosła o 31 proc. i to dobrze, że część współczesnego pokolenia Polaków po tylu przejściach może pogrillować. Ale proszę pamiętać – tylko część. Ci, którzy zarabiają brutto 1300 – 1500 zł albo 8 zł za godzinę na czarno, nie grillują – przypomniał.
„Polska może grillować, a mimo to się zmieniać”
Poza tym, według prezesa PiS, „Polska może grillować, a mimo to się zmieniać”. - My ciągle stoimy przed wyborem – Bawaria czy Trzeci Świat. Społeczeństwo zastygłe w jałowym korporacjonizmie czy ambitny naród, który nie chce ciągle się czerwienić, gdy przychodzi oglądać naszą pozycję w rankingach pokazujących udział w światowym obiegu myśli, dzieł sztuki, liczbę Nobli czy równoważnych nagród (np. w matematyce). A ostatnie miejsce w płacach za godzinę polskich pracowników w Londynie, miejsce za pracownikami z krajów afrykańskich, też jest warte pamiętania. Polska musi się zmienić, i to jest cel, który usprawiedliwia udział w polityce – zapewnił.
Dopytywany o wewnętrzne problemy PiS, które ostatnio traci posłów (Jan i Marcin Libiccy, Wojciech Mojzesowicz), Kaczyński sprawę bagatelizował. - PiS dziś nic nie grozi. Zagrożenie leży poza PiS i jest nim ten miękki autorytaryzm, taka coraz bardziej niedemokratyczna sytuacja. To ludzie, dla których władza jest dla władzy i profitów. A problemy wewnętrzne to margines – uważa prezes PiS.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Michałowski