Janusz Kaczmarek usłyszy zarzuty składania fałszywych zeznań - donosi "Rzeczpospolita. Tymczasem były szef MSWiA ostro atakuje Zbigniewa Ziobrę.
Zdaniem "Rz", były już minister spraw wewnętrznych i administracji może zostać uznany za źródło przecieku w sprawie operacji CBA w ministerstwie rolnictwa. Śledczy, którzy rozmawiali z gazetą zaznaczają, że za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna.
Już wcześniej ustalono, że istnieją nieścisłości w sprawie zeznań Kaczmarka. Informował on np. o spotkaniach z ludźmi, którzy tego nie potwierdzali. Kaczmarek miał się również wyprzeć kontaktów, które - zadaniem premiera - utrzymywał. Być może doszło też do jego spotkania z posłem Samoobrony Lechem Woszczerowiczem, który także jest zamieszany w sprawę przecieku na temat operacji CBA. Woszczerowicz to współpracownik Leppera, który miał mu przekazać informację nt. tej akcji. ABW zatrzymała go kilka dni po tej akcji i przesłuchała. W samochodzie posła Woszczerowicza znaleziono później kaburę pistoletu.
Według nieoficjalnych informacji, premiera poinformowano o prywatnym spotkaniu, w którym mieli wziąć udział Kaczmarek, komendant główny policji Konrad Kornatowski oraz prezes PZU Jaromir Netzel. Podczas spotkania Kaczmarek miał mówić o działaniach wobec Leppera, a Netzel przekazać tę wiedzę Woszczerowiczowi (niedawno media donosiły, że to Netzel mógł być źródłem przecieku oraz, że poseł Woszczerowicz jest częstym gościem prezesa PZU - red.).
Jak zaznacza "Rzeczpospolita", Kaczmarek podczas tego spotkania mówił tylko o sytuacji w koalicji i że w rozgrywkach może zostać wykorzystany "zły bagaż" ciążący na Lepperze. Służby miały tę właśnie wypowiedź uznać za ostrzeżenie Leppera.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Kaczmarek podkreśla, że nie jest źródłem przecieku. Chce, by wyjaśnić sprawę akcji CBA, jednak uważa, że musi to zrobić komisja śledcza. Jego zdaniem "prokuratura nie jest w stanie tego zrobić, bo działa całkowicie pod dyktando ministra Ziobry".
Kaczmarek ocenia, że szukanie przecieku jest działaniem na siłę, gdyż akcja CBA nie wypaliła. Złożył do prokuratury pismo ze wskazaniem, że należy przesłuchać jego współpracowników. Podkreślił, że złożenie pisma związane jest m.in. z pogłoską, że przed akcją CBA wszedł na spotkanie premiera z ministrami Wassermannem i Ziobrą. Według jednej z wersji, Kaczmarek miał usłyszeć wtedy o akcji CBA, a potem podzielić się tymi informacjami. Kaczmarek zaprzecza.
"Nasz Dziennik" w sprawie dymisji ministra doszukuje się "drugiego dna". Według gazety, niewykluczone jest, że chodzi o to, by sfingowaną informacją o "przecieku" zatuszować nieprawidłowości w operacji CBA.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza", "Nasz Dziennik"