Sobotni wybryk Pei, gdy na jego koncercie doszło pobicia jednego z uczestników, to nie jedyny skandal z udziałem rapera. O podobnym zajściu na koncercie w Opolu donosiły lokalne media. Peja miał wtedy pobić przypadkowego człowieka na przystanku autobusowym.
Jak podaje portal 24Opole, Ryszard Andrzejewski (Peja) w po koncercie w Opolu w 2008 roku pobił mężczyznę, który nie chciał podzielić się z nim piwem. O swoich agresywnych zamiarach informował już w czasie występu. - Rzuciła mnie dzisiaj dziewczyna, muszę to odreagować - miał krzyczeć do mikrofonu.
Jak relacjonuje opolski portal, po koncercie Peja udał się do jednego z opolskich klubów. Tam szukał pociechy w alkoholu. Około czwartej rano wyraźnie podchmielony opuścił lokal.
Bił za piwo
Na pętli autobusowej po drugiej stronie ulicy siedziało kilka osób. - Peja podszedł do nas i chciał żeby dać mu piwo - opowiadał opolskiemu portalowi Maciek, jeden ze stojących w grupie osób. - Jak mu powiedziałem, że nie będę z nim pił na spółkę, to sobie poszedł, ale wrócił po kilku minutach i zaczął mnie bić - wspomina. - Maciek dostał kilka ciosów pięściami i nogami w głowę i brzuch - relacjonowała również Ola, która była świadkiem tamtych zdarzeń.
Peja wszystkiemu zaprzeczył. - Zdecydowanie dementuję, żeby coś takiego mogło mieć miejsce. O 4.00 już dawno byłem w łóżku - powiedział raper.
Opolska policja w rozmowie z tvn24.pl przyznała, że w sierpniu 2008 interweniowała w tej sprawie. - Pobity mężczyzna bardzo się spieszył i zapowiedział, że zgłosi się do nas z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa w innym terminie. Jednak tego nie zrobił - powiedział oficer prasowy KMP w Opolu Sławomir Szorc.
Źródło: 24opole.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24