Już wcześniej matka z Pucka pobiła swoje dziecko

Dyrektor szkoły ujawnia: Już wcześniej był przypadek przemocy w tej rodzinie
"Matka mówiła, że pobicie to incydent"
Źródło: tvn24

Był przypadek przemocy wobec dziecka u małżeństwa Cz., jeszcze zanim zostali rodziną zastępczą – poinformował w rozmowie z TVN24 dyrektor szkoły podstawowej w Pucku, Zdzisław Pruchniewski. Natomiast w maju tego roku do pracowników szkoły dotarła "pogłoska, że jakieś hałasy były w tym domu". Informację tę zgłoszono do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Jak opowiadał dyrektor szkoły, do której uczęszczają dzieci małżeństwa Cz., już wcześniej doszło do pobicia ich najstraszego, biologicznego dziecka - Oli. - Kiedyś był incydent w pierwszej klasie, dziecko przyszło po prostu ze śladem na twarzy - relacjonował Pruchniewski.

Ciężarna matka mówiła, że to incydent

W związku z tą sytuacją do szkoły zostali wezwani rodzice dziewczynki i w obecności wychowawcy oraz psychologa odbyła się rozmowa z tą rodziną. - Matka przyznała się do tego, że uderzyła to dziecko, mówiła że była bardzo zdenerwowana, była wtedy w zaawansowanej ciąży, kończyli budowę domu. To dziecko domagało się czegoś od matki i ona twierdziła, że nie wytrzymała i uderzyła je - opowiadał dyrektor.

Zastrzegł, że matka została poinformowana o tym, co w takich sytuacjach grozi rodzicom. Jednak na jej prośbę sprawy nie nagłośniono, bo - jak tłumaczyła - był to incydent.

O sprawie nie powiadomiono policji

- Nie przekazaliśmy tej sprawy policji, ale zaczęliśmy ją monitorować - powiedział dyrektor. Przyznał, że teraz tego żałuje, ale - jak tłumaczył - "sytuacji, w której rodzic uderzy dziecko jest wiele, co jest karygodne".

- Dzisiaj wiemy, że zrobilibyśmy inaczej. Ale wtedy wyglądało na to, że to było pod wpływem emocji, tym bardziej, że my tę rodzinę potem obserwowaliśmy - mówił Pruchniewski.

Szkoła zgłaszała swoje wątpliwości dotyczące rodziny

Szkoła zgłaszała swoje wątpliwości dotyczące rodziny

Dwie ofiary, rodzice aresztowani

3 lipca w mieszkającej w Pucku w rodzinie zastępczej opiekującej się piątką powierzonych i dwójką własnych dzieci doszło do śmierci 3-letniego chłopca. 12 września w tej samej rodzinie zmarła 5-latka.

Rodzice zastępczy: 32-letnia Anna C. oraz 39-letni Wiesław C. utrzymywali, że były to wypadki. Jednak prokuratura ustaliła, że dzieci zmarły wskutek przemocy.

Opiekunowie usłyszeli zarzuty, przyznali się do winy i zostali aresztowani.

Autor: MON/tr / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: