Zmarł były arcybiskup i nuncjusz apostolski Józef Wesołowski - podała agencja AFP. Duchowny został znaleziony martwy rano w swoim mieszkaniu. Informację tę potwierdził Watykan, który ujawnił w piątek, że sąd kanoniczny odrzucił odwołanie Wesołowskiego od kary wydalenia ze stanu kapłańskiego. Były hierarcha był oskarżany o pedofilię i posiadanie pornografii dziecięcej. W Watykanie czekał na proces.
O śmierci Wesołowskiego został już powiadomiony papież Franciszek. W oficjalnym komunikacie Watykanu napisano, że według wstępnych badań były arcybiskup zmarł z przyczyn naturalnych. Jeszcze dziś ma odbyć się sekcja zwłok duchownego.
Wesołowski miał kłopoty ze zdrowiem. W przeddzień otwarcia procesu po zasłabnięciu trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii. Spędził tam tydzień, a następnie przechodził dalszą kurację w domu penitencjarzy za Spiżową Bramą, gdzie mieszkał od blisko roku. Trafił tam we wrześniu 2014 roku, gdy umieszczono go w areszcie domowym w Watykanie na wniosek tamtejszego prokuratora.
Przyczyny choroby, a następnie hospitalizacji Wesołowskiego, były niejasne. Nieoficjalnie źródła watykańskie informowały o poważnym spadku ciśnienia w rezultacie stresu i upału.
11 lipca przed trybunałem Państwa Watykańskiego rozpoczął się proces byłego dyplomaty, oskarżonego o czyny pedofilskie oraz gromadzenie materiałów zawierających pornografię dziecięcą. Z powodu nieobecności oskarżonego, proces po 6 minutach został bezterminowo odroczony.
Afera pedofilska
Wcześniej Wesołowski w związku z zamieszaniem w aferę pedofilską został wydalony ze stanu duchownego. Skandal wybuchł na początku września 2013 roku, kiedy media ujawniły, że kilkanaście dni wcześnie, 21 sierpnia, abp Wesołowski został zwolniony ze stanowiska nuncjusza apostolskiego na Dominikanie i delegata w Portoryko, które zajmował przez ponad 5 lat z nominacji Benedykta XVI, po długiej wcześniejszej karierze dyplomatycznej za czasów Jana Pawła II w różnych krajach świata.
Decyzję o jego natychmiastowym zdymisjonowaniu podjął papież Franciszek po tym jak do Watykanu dotarły informacje od przedstawicieli Kościoła na Dominikanie. Ale już wcześniej o jego podwójnym życiu informowały tamtejsze media. Prawdę o nim pierwsza ujawniła dziennikarka śledcza Piera Nuria, która dowiedziała się o pierwszych podejrzeniach w 2012 roku. Po miesiącach prywatnego śledztwa, rozmów i poszukiwań, telewizja na wyspie nadała reportaż, w którym pokazano nagrane z ukrycia sceny z udziałem ówczesnego nuncjusza na deptaku, cieszącym się ponurą sławą jako miejsca prostytuowania się nieletnich. Na jaw wyszło, że watykański dostojnik zmuszał młodych chłopców do czynów seksualnych, a jego komputer zawierał ogromne ilości materiałów z pornografią dziecięcą. Jedną z jego ofiar był 13-letni epileptyk, który otrzymywał leki od arcybiskupa w zamian za usługi seksualne.
Największym "oskarżycielem" Wesołowskiego, ujawniającym sekrety przestępczej działalności, stał się miejscowy diakon Francisco Javier Occi Reyes - jego asystent, a potem wspólnik w całym procederze - aresztowany pod zarzutem pedofilii w czerwcu 2013 roku. Opowiedział, że był zmuszany przez arcybiskupa do rekrutacji dzieci, które on potem seksualnie wykorzystywał. Emisja materiałów w dominikańskiej telewizji, a także protesty części miejscowych biskupów nakłoniły Watykan do zajęcia się tą sprawą, bo - jak się zauważa - mimo kolejnych oskarżeń kierowanych pod adresem nuncjusza dalej pełnił on swą funkcję. Minęły miesiące zanim miejscowy Kościół zdystansował się od nuncjusza, przeciwko któremu prokuratura na Dominikanie już wtedy prowadziła śledztwo w rezultacie zeznań byłego diakona. Gdy papież Franciszek dowiedział się o skandalu po powrocie z pielgrzymki do Brazylii, zdymisjonował nuncjusza i wezwał go do Rzymu. Były dyplomata zamieszkał w domu dla księży w centrum Wiecznego Miasta, w którym do chwili konklawe w marcu 2013 roku nocował także kardynał Jorge Mario Bergoglio.
Wesołowskiemu, który został pozbawiony immunitetu dyplomatycznego, a przez sąd kanoniczny pierwszej instancji wykluczony ze stanu duchownego, groziło do 9 lat więzienia.
Autor: eos/ja / Źródło: tvn24.pl, AFP