Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka została odwołana z funkcji zastępcy przewodniczącego komisji kultury. Prezentujący wniosek opozycji w tej sprawie poseł PSL Jarosław Rzepa, przypominając gest posłanki podczas sejmowych obrad w lutym, tłumaczył, że "takie zachowania w debacie publicznej nie mogą mieć miejsca". Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska twierdzi, że odwołanie Lichockiej nastąpiło w wyniku problemów technicznych dwójki posłów tego klubu.
W piątek sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrywała wniosek o odwołanie posłanki Prawa i Sprawiedliwości Joanny Lichockiej z funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji Kultury i Środków Przekazu. Wnioskował o to klub PSL-Kukiz'15, z poparciem wszystkich opozycyjnych członków komisji.
Za odwołaniem opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 13, jeden wstrzymał się od głosu. W 30-osobowej komisji PiS ma 16 posłów. Lichocka nie była obecna na posiedzeniu.
Burza na sali sejmowej po geście posłanki PiS
W lutym, po głosowaniu, w którym Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakładała rekompensatę w wysokości 1,95 miliardów złotych w 2020 roku dla telewizji państwowej i Polskiego Radia, media obiegło nagranie Lichockiej, na którym pokazuje gest wyciągniętego środkowego palca.
Lichocka zapewniła wtedy, że jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Deklarowała, że jest gotowa złożyć wyjaśnienia na forum sejmowej komisji etyki. Przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni czwartkowymi wydarzeniami. Zarzuciła opozycji uruchomienie "machiny propagandowej".
Poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras argumentował potem, że "nie może być tak, że posłanka reprezentująca komisję kultury takimi obscenicznymi gestami traktuje opozycję". Podkreślił, że to wymaga "stanowczej reakcji".
"Gest niegodny posła"
Jarosław Rzepa (PSL-Kukiz'15), który prezentował wniosek opozycji, podkreślił podczas piątkowych obrad komisji, że "nie takich standardów oczekują Polacy i takie zachowania w debacie publicznej nie mogą mieć miejsca". Tłumaczył, że "należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że przykład dobrych, należytych, pożądanych zachowań musi przyświecać każdemu". - Dalsze piastowanie funkcji w Komisji Kultury i Środków Przekazu nie powinno mieć miejsca. Zachowanie podczas obrad Sejmu, w szczególności obraźliwy gest, który wykonała pani poseł Lichocka, nie może pozostać bez odpowiedzi - podkreślił Rzepa.
Zdaniem Tomasza Zimocha z Koalicji Obywatelskiej gest pokazany na sali plenarnej jest "niegodny posła, ale najsmutniejsze jest to, w jaki sposób posłanka Lichocka tłumaczyła się z tego, co zrobiła". Przyznał, że dziwi się, że do tej pory Lichocka nie zrezygnowała z funkcji wiceprzewodniczącego. Jak mówił, "to by było najlepsze, najrozsądniejsze załatwienie całej tej sprawy".
Apel o zrezygnowanie z funkcji kierowali do posłanki PiS także inni posłowie opozycji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lichocka: przepraszam wszystkich tych, którzy poczuli się dotknięci tym niezamierzonym gestem
Tarczyński: Lichocka jest oddana kulturze i mediom. Gest nie był obraźliwy
Europarlamentarzysta PiS Dominik Tarczyński przekonywał, że gest Lichockiej "nie miał nic wspólnego z gestem obraźliwym, ale był tylko i wyłącznie klatką z aparatu". - Przypomnę, że pan Rafał Trzaskowski tego typu ujęcia także ma i wielu polityków różnych opcji takie ujęcia ma i to nie oznacza, że ten gest miał być obraźliwy - powiedział.
Tarczyński za "manipulację" uznał zestawianie w uzasadnieniu wniosku sprawy chorych onkologicznie z decyzjami budżetowymi. To nawiązanie do dyskusji w Sejmie w lutym. Wówczas między innymi szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wskazywał, że pieniądze zamiast na telewizję publiczną powinny być wydane na onkologię w Polsce.
Europoseł PiS ocenił, że ten gest nie miał nic wspólnego z tym, co posłowie zarzucają Lichockiej. Jak mówił, Lichocka to "osoba oddana Polsce od lat, oddana służbie kulturze i mediom".
"Straciła mandat do tego, by reprezentować komisję"
Tego samego dnia w sejmowej Sali Kolumnowej odbyła się konferencja posłów Koalicji Obywatelskiej w sprawie odwołania Lichockiej. Posłanka Urszula Augustyn stwierdziła, spowodowane było ono "skandalicznym zachowaniem na sali plenarnej Sejmu".
Poseł Piotr Adamowicz dodał, że Lichocka "straciła mandat do tego, by reprezentować komisję kultury". - Swoim zachowaniem w parlamencie obraziła nie tylko opozycję, nie tylko parlamentarzystów, ale też osoby, które z nadzieją spoglądały na debatę, kiedy dyskutowaliśmy, czy dwa miliardy złotych przekażemy na onkologię, czy dwa miliardy złotych zostanie przeznaczone na propagandę w telewizji publicznej - zwrócił uwagę. Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, że sądziła, że Lichocka zrozumie niestosowność swojego zachowania i sama zrezygnuje z funkcji wiceprzewodniczącej komisji. - Doszło do głosowania. Pani poseł nie było na posiedzeniu, nie zabrała głosu także zdalnie, więc nie mogliśmy wysłuchać jej argumentów - przypomniała. Śledzińska-Katarasiński zapewniła też, że Komisja zaproponowała skontaktowanie się z Lichocką i "możliwość bardziej honorowego wyjścia z sytuacji", ale - jak dodała - "to wszystko nie spotkało się z odzewem zainteresowanej", co miało zaważyć na wyniku głosowania. - W komisji kultury jestem, w różnej roli, przez wszystkie swoje kadencje. Nie pamiętam sytuacji, w której musiałaby dochodzić do głosowania nad odwołaniem kogokolwiek z prezydium komisji, a jeśli zachodziły nadzwyczajne okoliczności, ta osoba rezygnowała sama - przypomniała posłanka, która w Sejmie zasiada dziewiątą kadencję. Wyraziła nadzieję, że z Joanną Lichocką jako szeregową członkinią komisji kultury będzie się "znacznie lepiej pracowało". Według Wojciecha Króla, błędem Lichockiej było nieprzyznanie się do wykonania "słynnego i haniebnego gestu". - To dzisiejsze głosowanie w komisji pokazało jedno: że jeśli opozycja się zmobilizuje, to potrafi odnieść sukces - stwierdził Król.
Rzeczniczka PiS: będziemy rozważać wniosek o ponowne powołanie Lichockiej na stanowisko
O piątkowe głosowanie pytana była rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, która odpowiedziała, że odwołanie Lichockiej z funkcji "nastąpiło w wyniku pomyłki technicznej dwojga posłów". - Nie było ich wolą odwołanie pani poseł z tej funkcji - oświadczyła. - Nie było również wolą naszego klubu, by odwołać Joannę Lichocką z tej funkcji - zaznaczyła. Czerwińska tłumaczyła, że część członków komisji uczestniczyła w piątkowych obradach zdalnie. - Dwójka naszych posłów, która nie wzięła udziału w głosowaniu, miała problemy techniczne związane z połączeniem do systemu umożliwiającego udział w posiedzeniu, a tym samym oddanie głosu. To nie była zła wola - przekonywała. Pytana, czy klub PiS zgłosi wniosek o ponowne powołanie Lichockiej na wiceszefową komisji, odparła: - Będziemy to rozważać.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24