Jestem szczęśliwym człowiekiem. Jedyna córka wydana za mąż za przemiłego, zdolnego, bardzo utalentowanego, wrażliwego człowieka - mówił o ślubie swojej córki Aleksandry z Kubą Badachem, Aleksander Kwaśniewski w "Kropce nad i". Były prezydent przyznał, że "nie raz" zakręciła mu się w oku łza, ale tuż przed wejściem do kościoła "miał dramat w oczach", gdy zobaczył tłum paparazzi.
Kwaśniewski relacjonował w programie Moniki Olejnik sobotni ślub swojej córki i zięcia. Mówił, że wiedział, jak będzie wyglądała suknia panny młodej, bo zobaczył ją tuż przed wyjazdem do kościoła. - Wpadłem w olśnienie - stwierdził.
"Dramat" przed kościołem, potem wzruszenia
Prezydent nie krył, że "ślub był wspaniały", a "momentów wzruszenia wiele". - Tylko na początku mieliśmy przez chwilę dramat w oczach, bo nie mogliśmy wejść do kościoła. Gdyby nie pomoc wielu ludzi i ochrony, nie wiem, czy by się udało - mówił, opowiadając o tłumach paparazzi przed wejściem do świątyni.
Jak dodał, sam z ich obecnością był pogodzony, a mniej podobało się to "młodym". - Powiedziałem im: Nie ma kraju na świecie, w którym, kiedy jest ożenek córki byłego prezydenta ze świetnym muzykiem, odbywa się to bez echa. To jest cena za popularność, za własny talent.
Bał się prowadzenia do ołtarza
Kwaśniewski mówił, że wzruszeń w trakcie ceremonii ślubnej "było wiele". - To było na przykład kazanie ojca Lecha, franciszkanina. Bardzo niekonwencjonalne, bo choć w treści proste, o miłości, to w formie niebanalne. Część kazania ojciec śpiewał z udziałem zespołu Adama Sztaby. Tych niespodziewanych momentów było całkiem wiele i wzruszenie udzieliło się większości - relacjonował.
Przyznał też, że bał się o to, jak wyjdzie mu poprowadzenie córki do ołtarza.
- Nie ćwiczyliśmy, wyszło nam to spontanicznie, ale nie było też bardzo trudne. Raczej baliśmy się, że możemy ulec wielkiemu wzruszeniu, a ponieważ ten tłum paparazzi tak bardzo nas ostudził we wzruszeniach na wstępie, właściwie wykonaliśmy to bardzo precyzyjnie technicznie - dzielił się wrażeniami.
Uczy się na zięcia
Były prezydent mówił też, że ze względu na obecnego już zięcia, w ostatnim czasie zaczął słuchać więcej muzyki. - Zacząłem wyraźnie mocniej edukować się zwłaszcza w tej najnowszej, ale na żywo wysłuchałem Kuby dopiero w czasie wesela. (...) Jestem pod wrażeniem. To jest niezwykle utalentowany człowiek. Na scenie jest bardzo przebojowy, to zwierzę sceniczne - komplementował męża córki.
Zdaniem świeżo upieczonego teścia jemu i jego zięciowi "uda się znaleźć odpowiednią formułę do komunikowania się". - Nie będzie przecież mówił do mnie "panie prezydencie". Pewnie "tato", no jak ma inaczej mówić. Albo przejdziemy "na ty" - wyliczał możliwe scenariusze.
Autor: adso/fac / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24