Były prezes PZU Życie Grzegorz W. odpowie za wzięcie udziału w obrocie znacznych ilości narkotyków - zdecydowała białostocka prokuratura. Wystąpiła też do sądu o trzymiesięczny areszt. Nie wiadomo, czy Grzegorz W. przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Jak poinformował Marek Zajkowski z białostockiego wydziału przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej, Grzegorzowi W. zarzucono, że w 2004 roku „zlecił innym osobom skierowanie postępowania karnego przeciwko Piotrowi A. poprzez podstępne zabiegi, polegające na podrzuceniu znacznej ilości narkotyków do samochodu pokrzywdzonego”. - Grzegorz W. polecił innym osobom nabycie tych narkotyków, przez co wziął udział w obrocie znacznych ilości narkotyków – dodał prokurator.
Nie odpowiedział na pytanie, czy podejrzany przyznał się do stawianych zarzutów.
Zajkowski poinformował ponadto, że podobne zarzuty, tyle że pomocnictwa do popełnienia tego przestępstwa mają też dwie inne zatrzymane w tej sprawie osoby. Wobec jednego z nich Michała W., ojca byłego prezesa PZU Życie, prokuratura wystąpiła o areszt. Przesłuchania podejrzanej trzeciej osoby będą kontynuowane w sobotę.
Przesłuchanie biznesmena trwało prawie trzy godziny W. i jego ojciec został zatrzymany w czwartek przez białostocki oddział CBŚ.
Prokuratura potwierdziła informacje, że sprawa jest związana w wydarzeniami sprzed czterech lat i podrzuceniem narkotyków prezesowi VII NFI. W kwietniu 2005 r. media pisały, że Wieczerzak w czasie śledztwa w sprawie o działanie na szkodę PZU Życie, werbował w aresztach "żołnierzy" i zlecał im egzekucję długów i dyscyplinowanie swych ludzi, którzy, zaczęli działać na własną rękę.
Według "Gazety Wyborczej" ludzie W. są związani z prowokacją z 2004 r. Podrzucono wtedy półkilogramową, tajemniczą paczkę z białym proszkiem Piotrowi Adamczykowi, prezesowi VII NFI. Adamczyk miał znaleźć paczkę z narkotykami w swoim samochodzie. Policja jak dotychczas nie potwierdza, czy zatrzymanie miało związek z tą właśnie sprawą. Biznesmen został przewieziony z Dolnego Śląska do białostockiej prokuratury. Byłego szefa PZU Życie CBŚ zatrzymało na Dolnym Śląsku na jednej z prywatnych posesji. Podczas zatrzymania biznesmen nie stawiał oporu.
Kim jest Grzegorz W.? Bohater jednej z głośniejszych afer gospodarczych III RP skończył studia medyczne. Ma 41 lat. W latach 90-tych był maklerem, w ’98 został prezesem PZU-Życie. Zaproponował mu to Władysław Jamroży, który stanął na czele całej grupy PZU. Obaj uważani byli za zaufanych ludzi rządzącego wówczas AWS, a nawet za osoby, które pociągały za wiele sznurków na prawicy.
W roku 2000 spółki zależne od PZU-Życie razem ze skarbem państwa przejęły kontrolę nad kilkoma NFI – według prasy miała to być próba stworzenia finansowego zaplecza dla części AWS. Krążyły plotki, że wielu polityków AWS brało pieniądze od W., co miało stanowić jego „polisę ubezpieczeniową”. Ówczesny minister skarbu Emil Wąsacz przez wiele miesięcy usiłował go odwołać, skończyło się to jednak ustąpieniem Wąsacza ze stanowiska.
Wieczerzak w areszcie Dopiero w 2001 kolejny minister skarbu, Aldona Kamela-Sowińska, doprowadziła do dymisji szefa PZU Życie. Latem tego roku został aresztowany. Prokuratura oskarżyła go o działanie na szkodę kierowanej przez niego spółki i nadużycia. PZU-Życie pod rządami W. kupowało akcje różnych spółek po cenie wyższej niż rzeczywista, a sprzedawało taniej.
W. w areszcie znalazł się po raz pierwszy w lipcu 2001 r. Według prokuratury jako prezes PZU Życie od jesieni 1998 r. do lutego 2001 r. działał na szkodę spółki, co spowodowało łączne straty 173,5 mln zł za co grozi mu do 10 lat więzienia. Proces zaczął się w maju 2003 r. Aż osiem miesięcy zajęło przesłuchanie dziesięciu oskarżonych - to prawie cały ówczesny zarząd PZU Życie oraz szefowie firm, z którymi robili interesy.
Nieudolne śledztwo Rozpoczęty w maju 2003 proces zakończył się kompromitacją organów ścigania. Okazało się, że ekspertyza biegłej, będąca podstawą oskarżenia, została sporządzona wbrew zasadom księgowości. Wieczerzak został po trzech latach zwolniony z aresztu po wpłaceniu 2 milionów złotych kaucji, a sprawa wróciła do prokuratury.
W jego sprawie pomimo wielu lat procesów nie zapadły do dziś żadne rozstrzygnięcia. Sam W. usunął się w cień. Jednak, jak pisał w sierpniu 2007 „Puls Biznesu”, po cichu wracał do biznesu – w spółkach, których nazwy przewijają się w aktach afery PZU Życie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (fot. PAP)