Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw byłemu przewodniczącemu Komitetu Obrony Demokracji Mateuszowi Kijowskiemu (wyraził zgodę na podawanie nazwiska i upublicznianie wizerunku - red.) oraz Piotrowi Ch. - byłemu skarbnikowi tej organizacji. Zostali oskarżeni o poświadczenie nieprawdy w fakturach i przywłaszczenie 121 tysięcy złotych ze zbiórek komitetu społecznego KOD. Grozi im do 8 lat więzienia.
Jak powiedział we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prok. Tomasz Orepuk, akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Pruszkowie. Dotyczy okresu od 10 marca 2016 roku do 15 listopada 2016 roku.
- Mateuszowi K. (prokurator, mimo wyrażonej zgody na publikację danych, posłużył się pierwszą literą nazwiska Kijowskiego - red.) oraz Piotrowi Ch. zarzuca się, że poświadczyli nieprawdę w dokumentach w postaci dziewięciu faktur wystawionych przez MKM Studio sp. z o.o. - firmę należącą do Mateusza K. i jego żony - na rzecz komitetu społecznego KOD (sześć faktur) i stowarzyszenia KOD (trzy faktury) w zakresie wykonanych usług informatycznych i kosztów - powiedział Orepuk.
Faktury wystawiono za usługi informatyczne, które firma Kijowskiego i jego żony miała wykonać dla komitetu społecznego i stowarzyszenia KOD. Zdaniem śledczych usługi te nie zostały wykonane, a Kijowski oraz Ch. mieli przywłaszczyć sobie z tego tytułu 121 tysięcy złotych.
- Ponadto obaj podejrzani usiłowali przywłaszczyć należące do stowarzyszenia KOD pieniądze w kwocie 15 tysięcy złotych, jednakże zamierzonego celu nie osiągnęli z uwagi na zablokowanie wypłaty należności za wystawione faktury przez członków zarządu KOD - powiedział prokurator Orepuk.
Nie przyznali się do winy
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Kijowski w wyjaśnieniach podał, że na posiedzeniu zarządu KOD ustalono, iż będzie mu wypłacane wynagrodzenie w wysokości 10 tys. złotych miesięcznie plus podatki. Wypłata wynagrodzenia miała być realizowana, jak mówił, poprzez wystawianie faktur, w których miały być wskazane ogólnie wykonane prace, bez szczegółowego ich wykazu i zakresu.
Z kolei Ch. wyjaśniał, że na spotkaniu zarządu KOD podjęto decyzję, że Kijowski będzie świadczył usługi informatyczne na rzecz Komitetu, za które miał otrzymywać comiesięczne wynagrodzenie.
- Wyjaśnienia obu oskarżonych stoją w sprzeczności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym z zeznaniami przesłuchanych w charakterze świadków członków zarządu stowarzyszenia KOD, jak i przedłożoną przez nich dokumentacją - powiedział Orepuk.
Podejrzanym grozi do 8 lat więzienia.
"Kolejna sprawa polityczna"
Mateusz Kijowski wydał oświadczenie, w którym określił sprawę jako "polityczną". "Kiedy w styczniu 2017 uruchomiono przeciwko mnie agresywną nagonkę medialną, mającą na celu zdyskredytowanie mnie w oczach opinii publicznej oraz pozbawienie możliwości publicznego działania dla dobra wspólnego, nie umiałem się bronić. Nie byłem przygotowany na to, że najbliżsi współpracownicy będą publicznie kłamać i nie umiałem się w takiej sytuacji zachować" - napisał.
"Władze, dla których projekt pozbycia się mnie ze sceny publicznej był atrakcyjny, podchwyciły temat (być może wcześniej same pomogły go stworzyć). W czerwcu, kiedy udało się znaleźć prokuraturę, która przez oddelegowanego prokuratora postawiła mi zarzuty, widać już było, że szykuje się kolejna w Polsce sprawa polityczna. Po procesie w Suwałkach, po zarzutach dla obywateli demonstrujących na ulicach czy chociażby wykrzykujących 'Lech Wałęsa' miały się pojawić zarzuty kryminalne. Cóż za gratka dla rodzącej się dyktatury" - czytamy w oświadczeniu Kijowskiego.
"'Afera' obliczona na żywiołową reakcję mediów"
W swoim oświadczeniu Kijowski napisał, zwracając się do mediów: "zastanówcie się, dlaczego akurat dzisiaj ta sprawa została ogłoszona". "Co rządzący chcą przykryć wrzawą medialną wokół oskarżenia dla 'założyciela KOD' albo 'byłego lidera KOD'. I czy przypadkiem to, że od kilku dni aktywnie rozwijamy działalność stowarzyszenia Wolność Równość Demokracja, nie spowodowało, że ten od wielu miesięcy zapowiadany akt oskarżenia został ogłoszony właśnie teraz" - napisał Kijowski. "A fakt, że o sformułowaniu aktu oskarżenia dowiedziałem się dzisiaj rano z mediów, chyba jasno dowodzi, że cała 'afera' obliczona jest na żywiołową reakcję mediów" - ocenił w oświadczeniu Kijowski. "Jedyne co mi pozostało, to liczyć na niezawisłych sędziów" - oświadczył.
"Sprawa jest wysoce wątpliwa"
Przemysław Wiszniewski, rzecznik tworzonego m.in. przez Kijowskiego stowarzyszenia Wolność Równość Demokracja, powiedział we wtorek, że "jest zupełnie niezrozumiała i skandaliczna sytuacja, gdy o akcie oskarżenia dowiadujemy się z mediów"
- Sprawa jest więc wysoce wątpliwa i według mnie ma charakter medialno-polityczny, a nie rzetelny. Myślę, że cała sprawa wybuchła dlatego, że powołaliśmy to stowarzyszenie i postanowiono nie czekać dłużej z tym aktem oskarżenia - dodał i przypomniał, że stowarzyszenie zostało utworzone trzy tygodnie temu i obecnie czeka na rejestrację w sądzie. - Bardzo liczymy na to, że niezawisły sąd oczyści Mateusza Kijowskiego ze wszystkich zarzutów - podkreślił Wiszniewski. Dodał, że Kijowski "w najbliższym czasie nie będzie odbierał telefonów".
Autor: js/AG / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24