Zastępca dyrektora do spraw medycznych w Pogotowiu Ratunkowym w Jeleniej Górze został zwolniony po ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" taśmach. Jak wynika z opublikowanych nagrań jego prywatnych rozmów - mówił w nich między innymi, że "zrobienie porządku" w pogotowiu "nie jest jego celem", a trzeba "wypić kawę" i "wziąć kasę". Obrażał też ratowników. Jak mówi przedstawiciel urzędu marszałkowskiego, w jeleniogórskim pogotowiu trwa "wielowątkowa, wieloobszarowa kontrola".
Dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze Mariusz Gierus wydał w poniedziałek oświadczenie, w którym poinformował, że w związku z publikacjami wrocławskiej "Gazety Wyborczej" ujawniającymi taśmy z prywatnych - nagranych poza Pogotowiem - rozmów Adama Sobolewskiego - pełniącego obowiązki z-cy dyrektora ds. Medycznych w Pogotowiu Ratunkowym w Jeleniej Górze, na których wypowiada się on niepochlebnie o pogotowiu i jego pracownikach, postanowił rozwiązać z nim umowę o pracę w trybie natychmiastowym".
Związkowcy skarżą się na warunki w pogotowiu, apelowali o kontrolę
"Gazeta Wyborcza" opisała sytuację, jaka panuje w Pogotowiu Ratunkowym w Jeleniej Górze. W poniedziałkowej publikacji napisała, że ratownicy skarżą się na fatalne warunki, a Związek Zawodowy Pracowników Zespołów Ratownictwa Medycznego przy pogotowiu w Jeleniej Górze kilka tygodni temu w oficjalnym piśmie alarmował w tej sprawie marszałka województwa dolnośląskiego, wojewodę, Najwyższą Izbę Kontroli i Narodowy Fundusz Zdrowia.
Według "Wyborczej" związkowcy mieli napisać, że "drzwi ambulansu ZRM są klejone przy użyciu pianki budowlanej". "Wyciąga się klocki hamulcowe z innego ambulansu i przekłada do pojazdu realizującego zadania w ramach Państwowego Systemu Ratownictwa Medycznego, w nowym - wycięto otwory, by otworzyć blokujące się od zewnątrz drzwi, karetki mają nieprawidłowe bieżniki" - cytuje gazeta.
Jak czytamy w publikacji "GW", związkowcy poprosili o kontrolę w placówce, bo ich zdaniem "takie działania są niedopuszczalne i skutkują narażeniem zdrowia i życia pracowników oraz pacjentów".
Według "Wyborczej" 22 sierpnia, czyli dwa miesiące od złożenia pisma przez związki, urząd marszałkowski, pod który podlega pogotowie, wysłał tam kontrolę. Michał Nowakowski, rzecznik marszałka, miał przekazać, że Urząd Marszałkowski czeka na razie na jej wyniki.
"U nas rozwija się tylko administrację po linii partyjno-koleżeńskiej kosztem świadczeń dla ludzi"
"Wyborcza" zacytowała pracownika pogotowia, który komentował, jak funkcjonuje placówka pod rządami Mariusza Gierusa, szefa klubu PiS w jeleniogórskiej radzie miejskiej, który od czerwca 2020 roku pełni funkcję dyrektora Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze.
"U nas rozwija się tylko administrację po linii partyjno-koleżeńskiej kosztem świadczeń dla ludzi. Przykładem jest dyrektor ds. medycznych, który unika kontaktu z pracownikami, a powinien być dla nich wsparciem merytorycznym. Nie odbiera telefonu, nie został nawet przedstawiony załodze" - miał powiedzieć pracownik.
Pogotowie w Jeleniej Górze. Nagrania: "trzeba usiąść, wypić kawę i wyjść"
"GW" wskazała, że wspomniany "dyrektor ds. medycznych" to Adam Sobolewski (według oświadczenia dyrektora pogotowia - pełniący obowiązki zastępca dyrektora ds. medycznych), neurolog pracujący w placówce od 1 kwietnia.
W poniedziałkowej publikacji gazeta napisała, że dotarła do nagrań jego dwóch prywatnych rozmów, na których ma mówić o pracy w pogotowiu.
O swoim nowym miejscu pracy miał powiedzieć: "Pogotowie to jest dramat, kiła i mogiła". Z nagrania wynika, że "póki co jest zadowolony". "Mi ta funkcja nie jest do niczego potrzebna, że tak powiem, ale póki układy są jakie są, tak może być" - słychać na nagraniu.
"Ja się tam nie narobię. Ja sobie siedzę, zarządzam. Wiesz, daję oceny lekarzom, czy dobrze pracowali na przykład, czy dodatek im się należy decyduję. Takie jaja" - miał mówić Sobolewski.
"Z tym się nie da zrobić porządku to raz, a dwa, że to nie jest moim celem tam". "Rozwój? Usiąść, wziąć kasę, panie dyrektorze do widzenia, tyle mnie widzieliście" - opowiadał, jak wynika z taśm.
"Trzeba kumać, o co chodzi. Tych wieśmaków różnych, nakręconych, roszczeniowych nie zmienisz. Wiecznie się będą drzeć, mieć pretensje. Im dalej, tym lepiej trzeba usiąść, wypić kawę i wyjść na pięcie. Karetki niech jeżdżą" - miał wypowiedzieć się o samych ratownikach Sobolewski, którego cytuje gazeta.
"Wyborcza" napisała, że skontaktowała się z Sobolewskim, ale wicedyrektor nie chciał rozmawiać z nią o sytuacji w pogotowiu i odesłał ją do dyrektora Gierusa.
Dyrektor pogotowia o warunkach w placówce
Przed publikacją tekstu dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze, którego cytuje "GW", zaprzeczył, że wicedyrektor ds. medycznych nie chce utrzymywać kontaktu z pracownikami i nie stanowi dla zespołów wsparcia merytorycznego.
Gierus cytowany przez gazetę przekazał, że wszystkie karetki "mają aktualne badania techniczne, dopuszczające je do ruchu jako pojazdy uprzywilejowane, zgodnie z przepisami obowiązującego prawa". Zapytany, czy naprawy realizowane są metodami "chałupniczymi", Gierus miał odpowiedzieć tylko: "to nie jest prawda".
Według gazet ratownicy wskazują, że "nie mają warunków sanitarnych do pracy, w wielu podstacjach jest grzyb". Gierus pytany przez "GW" o warunki sanitarne, miał odpisać, że są "zgodne z przepisami obowiązującego prawa".
Ratownik medyczny o stanie karetek
Po publikacji "Wyborczej" z redakcją Kontaktu 24 skontaktował się jeden z ratowników medycznych z Jeleniej Góry, który chce zachować anonimowość. W rozmowie z TVN24 mówił, że problem złego stanu technicznego karetek ratownicy zgłosili do dyrektora ds. technicznych. Według jego relacji karetka, która ma przejechane 35 tysięcy kilometrów, "wydaje dziwne dźwięki" ze skrzyni biegów, ale w warsztacie należącym do pogotowia kazali "jeździć i obserwować". Wskazał, że innym przykładem złego stanu technicznego karetek jest naprawienie ich pianką budowlaną.
Ratownik zarzucił wicedyrektorowi do spraw medycznych brak wsparcia merytorycznego.
Reporterka TVN24 rozmawiała we wtorek z jednym z pracowników jeleniogórskiego pogotowia. - Takie słowa są poniżej jakiejkolwiek krytyki, po prostu nas obraża. Nie powinny paść ani prywatnie, ani służbowo - stwierdził jeden z ratowników medycznych, który chce zachować anonimowość.
Urząd marszałkowski: wielowątkowa, wieloobszarowa kontrola w jeleniogórskim pogotowiu
- Nagrania są oburzające, nie ma przyzwolenia na takie zachowanie, myślenie i mówienie - skomentował we wtorek Michał Nowakowski, rzecznik marszałka województwa dolnośląskiego.
Jak mówił Nowakowski, w reakcji na pismo - które wpłynęło pod koniec czerwca - od związku zawodowego pracowników jeleniogórskiego pogotowia urząd marszałkowski zarządził kontrolę. - Będzie dotyczyć przede wszystkim tych wszystkich uwag i nieprawidłowości, na które wskazuje związek zawodowy. Będzie to kontrola wielowątkowa, wieloobszarowa dotycząca zagadnień związanych z administracją, zarządzaniem, zatrudnieniem, także kwestii finansowych, ale również związanych z eksploatacją floty ambulansów - przekazał rzecznik. Kontrola jest w toku. Ma potrwać około miesiąca.
O sprawę redakcja TVN24 zapytała też dolnośląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Jak mówi jego rzeczniczka, oficjalne zawiadomienie w tej sprawie do NFZ nie wpłynęło. Jednak po doniesieniach medialnych zwrócono się do pogotowia z prośbą o informację na temat stanu technicznego pojazdów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza Wrocław", tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock