- Jeżeli rząd uważa, że urzędnicy i ministrowie powinni zarabiać więcej, to należy wprowadzić taką ustawę, a nie robić fikcję, że bocznymi drzwiami daje się premie - stwierdziła w "Jeden na jeden" w TVN24 wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). Jednocześnie poparła zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego o zmniejszeniu liczby wiceszefów resortów. - Są ministerstwa, gdzie jest za dużo wiceministrów - dodała.
- Nie wyobrażam sobie, żeby teraz premier powiedział, że wszyscy muszą te nagrody oddawać. Tym bardziej, że to nie były nagrody dawane jednorazowo, tylko jako takie dodatki do pensji co miesiąc - powiedziała w "Jeden na jeden" w TVN24 wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), komentując w ten sposób przyznanie nagród członkom Rady Ministrów.
"Brutto sześćdziesiąt parę tysięcy"
W grudniu ubiegłego roku poseł PO Krzysztof Brejza zwrócił się z interpelacją w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów. W przygotowanej w lutym odpowiedzi wiceszef Kancelarii Premiera Paweł Szrot zamieścił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku. Wynika z niej, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 złotych rocznie do 82 100 złotych), 12 ministrów w KPRM (od 36 900 złotych rocznie do 59 400 złotych) oraz była premier Beata Szydło (65 100 złotych).
W reakcji na przekazane informacje Brejza złożył kolejną interpelację, w której zapytał między innymi o to, kto podjął decyzje w sprawie przyznania nagród. Szef Kancelarii Michał Dworczyk poinformował, że decyzje o wypłacie nagród podjęła Beata Szydło.
Później Henryk Kowalczyk (obecny minister środowiska, wcześniej przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów) przyznał w Radiu ZET, że dostał premię "brutto sześćdziesiąt parę tysięcy". Jak zaznaczył, "to był dodatek co miesiąc".
"Należy wprowadzić ustawę"
Kidawa-Błońska w "Jeden na jeden" w poniedziałek powiedziała, że "nie wyobraża sobie", skąd ministrowie - którzy już wydali przyznane im nagrody - "będą mieli pieniądze, żeby je zwracać".
- Chyba, że banki będą udzielały specjalnych kredytów na zwroty tych nagród - dodała.
- Na pewno trzeba to uregulować i nie można robić fikcji. Jeżeli rząd postanawia, że urzędnicy i ministrowie muszą więcej zarabiać, to należy wprowadzić taką ustawę, a nie robić fikcję, że bocznymi drzwiami daje się premie i nagrody - oceniła.
Jednak - jej zdaniem - przyznawanie nagród premierowi i ministrom nie powinno mieć miejsca. - To jest jednak pewien rodzaj służby - zaznaczyła. - Ani Ewa Kopacz, ani Donald Tusk, będąc premierami, nie tylko sobie nie przyznawali nagród, ale nie przyznawali nagród żadnym ministrom - podkreśliła.
Oddzieliła jednak od tego urzędników, którzy byli nagradzani za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. - Urzędnicy to jest inna forma pracy. Urzędników należy za dobrą pracę nagradzać - stwierdziła Kidawa-Błońska.
"Na pewno należy ograniczyć liczbę wiceministrów"
Wicemarszałek Sejmu poparła jednocześnie zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego o zmniejszeniu liczby wiceszefów resortów.
Jak stwierdziła, "na pewno należy ograniczyć liczbę wiceministrów". - Powinni być tylko tam, gdzie naprawdę są potrzebni, a nie powinno być to dodatkowe miejsce pracy - argumentowała.
Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", stanowiska w administracji rządowej stracić ma od kilkunastu do 20 procent wiceministrów.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej, "to bardzo dobrze", ponieważ są ministerstwa, gdzie - według niej - jest "za dużo wiceministrów".
- Ważne, żeby było wiadomo za co poszczególni ministrowie odpowiadają. Jeżeli są potrzebni, są dla nich zadania, to proszę bardzo. Najgorzej z wiceministrami, którzy nie mają nic do roboty - oceniła wicemarszałek Sejmu w "Jeden na jeden".
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24