Prezes PiS Jarosław Kaczyński apelował w niedzielę w Jarosławiu (Podkarpackie) o pójście na wybory 25 października i zagłosowanie na kandydatów jego ugrupowania. Przekonywał, że to jedyna szansa dla Polski na zmiany na lepsze.
- Rząd Beaty Szydło musi wykonać główne zapowiedzi - powiedział prezes PiS w Jarosławiu. - To ważne, by Polacy zrozumieli, że może być demokratycznie wybrana władza, która obieca coś i to uczyni w krótkim czasie - podkreślił.
- To jest jedyna szansa na to, żeby w Polsce się coś zmieniło, żeby Polska była krajem lepszym, bardziej dynamicznym, żeby Polak za stosunkowo niewiele lat (…) mógł pojechać na zachód od naszych granic i powiedzieć sobie tak: "tu jest dobrze, ale u nas jest tak samo". To jest nasz cel i to jest cel do zrealizowania – mówił w niedzielę podczas spotkania z mieszkańcami Jarosławia.
"Front zmiany musi wygrać"
Przekonywał, że trzeba nie tylko samemu pójść do urn, ale także namawiać do tego innych, a także namawiać ich, aby zagłosowali na Prawo i Sprawiedliwość. Jego zdaniem w Polsce są dwa fronty: tych, którzy chcą zmian i tych, którzy zmian nie chcą. - Ten front zmiany musi wygrać. Ten front zmiany to tak naprawdę jedna lista, jedna partia: Prawo i Sprawiedliwość - dodał. Ocenił, że o zmianach na lepsze słychać z wielu stron, ale nie jest to wiarygodne.
- Bo dzisiaj te krzyki o zmianie są ze wszystkich stron, tylko zapytajcie się, co oni robili przedtem. Bo ja mogę powiedzieć uczciwie - od czasów Porozumienia Centrum mówiliśmy: "ta droga, która została wybrana, droga postkomunizmu jest złą drogą". I obrywaliśmy często za to po głowie - mówił.
Tymczasem – jak zauważył inni teraz "nagle zaczęli się zmieniać". - Ale to jest zmiana całkowicie niewiarygodna - dodał Kaczyński.
Obecna władza - najgorsza
Podkreślił też, że jego partia będzie musiała nieustannie zabiegać o wiarygodność, ponieważ nie jest ona dana nikomu raz na zawsze. Uznał za konieczne, aby "ten worek kamieni w postaci tej władzy, najgorszej, jaką żeśmy do tej pory mieli, zrzucić z pleców". Wówczas - mówił Kaczyński - rozwój naszego kraju, czyli "marsz do góry" będzie łatwiejszy i szybszy. Ocenił też, że w Polsce "od bardzo już wielu lat z krótkimi przerwami" mieliśmy do czynienia z "podważaniem władzy demokratycznej, a więc demokracji w ogóle".
Przedstawiając poszczególnych kandydatów PiS do parlamentu z tego okręgu zwracał się do zgromadzonych o poparcie dla nich, zaznaczając jednocześnie, że sam też ich popiera.
Podczas spotkania głos zabrała też m.in. kandydatka PiS do Sejmu Anna Schmidt-Rodziewicz. Deklarowała, że nie ma zgody na to, aby polska młodzież wyjeżdżała za granicę (za pracą); żeby polskie kobiety rodziły brytyjskich obywateli, bo w kraju nie ma perspektyw ani na pracę ani na mieszkanie, ani na zakładanie rodziny; nie ma zgody na to, żeby młodzi ludzie byli zatrudniani na umowy śmieciowe.
Msza i spotkanie z mieszkańcami
Wcześniej w niedzielę Kaczyński wziął udział we mszy św. w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie k. Sanoka na Podkarpaciu. Towarzyszyła mu liczna grupa parlamentarzystów i kandydatów w jesiennych wyborach. Wśród nich była m.in. wiceprezes PiS i kandydatka na premiera Beata Szydło, wicemarszałek Marek Kuchciński oraz szef klubu PiS w Sejmie Mariusz Błaszczak.
Po mszy prezes PiS spotkał się z mieszkańcami, zjadł bigos przygotowany przez miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich. Osoby, które rozmawiały z Kaczyńskim skarżyły się m.in. na wysokość emerytur.
Rozmówcy wspominali również polityków PiS, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. O Grażynie Gęsickiej Kaczyński powiedział, że był to „świetny fachowiec”. - Myślałem o niej (Gęsickiej), że jak przestanę być premierem, to ona zostanie - dodał prezes PiS.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP, tvn24.pl