Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o planach walki o reparacje od Niemiec. Sejmowy zespół, mający opracować raport, który ma stać się bazą dla roszczeń, powstał w 2017 roku. Dwa lata później jego przewodniczący informował, że raport jest "w zasadzie gotowy". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Z Sejmu do ambasady Niemiec rządzący mają blisko, choć do uzyskania reperacji wojennych, o których mówi Arkadiusz Mularczyk, autor raportu ich dotyczącego, wciąż daleko. - To się nie odbywa na zasadzie not dyplomatycznych i rozmów dwóch polityków - mówi polityk Prawa i Sprawiedliwości. - Nie mamy do czynienia z jakimś procesem cywilnym pomiędzy Niemcem a Polakiem. To jest sprawa o charakterze politycznym - dodaje.
Komentarze polityków na słowa Kaczyńskiego o reparacjach
Ile ta sprawa może potrwać, zdradził prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. W rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, że "to będzie duża operacja, która z czasem powinna przynieść rezultaty, chociaż może minąć nawet całe pokolenie", a on sam "może jej finału nie dożyć".
- Zrób to, bo już obiecałeś, że wrak samolotu, który się rozbił, wróci do Polski po dwóch miesiącach, jak przejmiecie władzę. Minęło siedem lat - komentuje Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
Z kolei lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zwraca uwagę, że Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy mówią o reparacjach "zawsze wtedy, kiedy zbliża się kampania". - Jestem lekko zaniepokojony tą perspektywą - dodaje.
- Kaczyński wyraźnie mówi, że trzeba gonić króliczka, ale nie chodzi o to, żeby tego króliczka złapać. Wiadomo, że ani ten rząd niemiecki, ani żaden inny nie zgodzi się na reparacje - stwierdza prezes Porozumienia Jarosław Gowin.
Wolne tempo prac nad raportem w sprawie reparacji
O reperacjach prezes Prawa i Sprawiedliwości rozmawiał ostatnio z szefem niemieckiej chadecji, który nawet gdyby zgodził się na polskie żądania - a tego nie robi - od kilku miesięcy jest w opozycji.
Mający pełnię władzy od siedmiu lat PiS do tej pory oficjalnie podjął temat na szczeblu rządowym w ledwie kilku rozmowach, ale nie wysłał formalnych wniosków.
Tempo prac nad raportem, który ma stać się bazą dla roszczeń, jest z kolei co najmniej nieprzesadnie szybkie. Sejmowy zespół mający go opracować, powstał w 2017 roku. Dwa lata później jego przewodniczący informował, że raport jest "w zasadzie gotowy" i trwa proces "tłumaczenia go na języki obce". W 2020 przekład wciąż trwał, w 2021 roku był "w 99 proc. gotowy", by w tym roku znowu być na etapie tłumaczenia.
Kaczyński zapowiada prezentację pierwszej części raportu
Ten proces, najwyraźniej dłuższy niż same prace nad raportem, ma chyba dobiegać końca, bo Jarosław Kaczyński, mówiąc w Płocku o prezentacji, stwierdza, że "jeżeli dobrze pójdzie, to ta pierwsza część raportu, bo ma aż trzy części, będzie ogłoszona 1 września".
Prezes PiS zarysował nieco krótszą perspektywę niż pokolenie. Tylko czy to najmłodsze tego w ogóle chce - pyta opozycja. - Mamy dzisiaj pierwsze pokolenie, które bez jakiegoś kompleksu może czuć się Europejczykami, może się rozwijać w zjednoczonej Europie - mówi Krzysztof Paszyk z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zapytany o perspektywę zastrzyku finansowego od Niemiec, odpowiada: "Wolę perspektywę przyjaźni".
- Ja bym oczekiwał, że w tym raporcie czarno na białym zostanie pokazana skala szkód, które nie były w żaden sposób skompensowane - podkreśla Bartłomiej Wróblewski z Prawa i Sprawiedliwości.
Kwotę, jakiej Polska będzie domagać się od Niemiec, prezes PiS ogłosi podczas oficjalnej prezentacji raportu.
Źródło: TVN24