Zapis w zakresie wymiany informacji może być zapisem, który będzie niebezpieczny, w zależności od tego, kto i jak będzie go interpretował - skomentował w "Faktach po Faktach" TVN24 projekt umowy Wojsk Obrony Terytorialnej z policją były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Były wiceszef policji generał Adam Rapacki podkreślił z kolei, że w zakresie działania WOT powinno znaleźć się zastrzeżenie, iż siły te nie mogą być wykorzystywane do przywracania porządku publicznego wewnątrz kraju.
Rzecznik dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej Marek Pietrzak zapewnił we wtorek, że porozumienie ma służyć wypełnianiu zadań przez obie formacje, wyłącznie w ustawowych ramach.
W "Faktach po Faktach" były wiceszef policji generał Adam Rapacki powiedział, że nie jest zaniepokojony samymi zapisami projektu, bo podobne porozumienie - między policją a siłami zbrojnymi - jest już realizowane.
- Zamiast budować odrębne porozumienie można było stworzyć aneks, uzupełniając o ten piąty rodzaj wojsk i nie byłoby problemu - ocenił.
- Bardziej martwi mnie to, do czego powołane są siły Wojsk Obrony Terytorialnej - przyznał.
- Jeżeli popatrzymy na realizowane zakupy sprzętu czy szkolenia: czy tam nie pojawia się zbyt dużo elementów dotyczących bezpieczeństwa wewnętrznego, związanym z przywracaniem porządku publicznego w kraju? - pytał. Jak zauważył, choć w przepisach regulujących działanie WOT nie ma takich wprost zapisów, znajdują się jednak takie, które "pozwalają na wykorzystanie tych wojsk w różnych celach, nie do końca w walce z przeciwnikiem zewnętrznym".
"Po owocach ich poznacie"
Były prokurator krajowy i szef MSWiA Janusz Kaczmarek zwrócił uwagę, że "w myśl zasady: po owocach ich poznacie", dopiero w przyszłości okaże się, jak będzie funkcjonowało porozumienie. - Może się okazać, że będzie już za późno - dodał.
- Jeśli chodzi o same zapisy, na przykład ten dotyczący szkoleń, to dobrze, że ktoś tych ludzi będzie szkolił - ocenił. - Dobrze, że akurat będzie robiła to policja. Zapis w zakresie wymiany informacji może być zapisem, który będzie niebezpieczny, w zależności od tego, kto i jak będzie go interpretował, ale może być też korzystny - tłumaczył, dodając, że WOT mogłyby się włączyć na przykład w poszukiwania zaginionych osób.
- Istotą jest, czy nie będzie to nadużywane albo wykorzystywane nie dla tych celów, które zostały zapisane, czyli na przykład pomagania w zarządzaniu kryzysowym w czasie pokoju - podkreślił.
"Żołnierze szkoleni są po to, żeby zabijać"
Zdaniem Rapackiego już w opisie zakresu działania WOT powinno znaleźć się zastrzeżenie, że siły te nie mogą być wykorzystywane do przywracania porządku publicznego wewnątrz kraju.
- Takich zapisów tam nie ma. W zakresie działania tej formacji istnieją możliwości jej wykorzystania do ochrony obiektów, czyli na przykład do ochrony parlamentu czy działania w sytuacjach kryzysowych - tłumaczył.
Jak podkreślił, takie formacje nie powinny być wykorzystywane do przywracania porządku publicznego.
- Uważam, że wojsko jest przygotowywane do walki z wrogiem zewnętrznym, jest zupełnie inaczej szkolone niż służby policyjne. Żołnierze szkoleni są po to, żeby zabijać, a służby policyjne mają zupełnie inne zasady: muszą stosować zasady najmniejszego zła, jak najmniej eskalować - zaznaczył.
Autor: kg/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24