Podczas remontu elewacji kościoła w Janowie Lubelskim, robotnicy trafili na kapsułę czasu. W kuli pod krzyżem wieńczącym świątynną wieżę leżały artefakty z połowy XIX i początku XX wieku. Po wykonaniu kopii wszystko wróciło na swoje miejsce. Kapsuła wzbogaciła się też o współczesne rzeczy – między innymi gazety i monety.
W maju robotnicy pracujący przy remoncie elewacji kościoła św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim zdemontowali mocno zardzewiały krzyż, który osadzony był - na wieńczącej kościelną wieżę – kuli. Gdy poruszyli kulę, usłyszeli że w środku coś jest. Okazało się, że to kapsuła czasu.
Jak mówił w maju dr Dariusz Kopciowski, Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków, wszystko wskazuje na to, że znalezione przedmioty zostały tam umieszczone podczas dwóch remontów kościelnej wieży prowadzonych w 1852 i 1912 roku.
Najstarsze rzeczy pochodzą z połowy XIX wieku
- W kapsule znaleziono dwa listy. Jeden sporządzony został przez ojców dominikanów w 1852 roku. Zamieszczono w nim informacje na temat powstania wieży oraz o pracach podjętych w związku z jej remontem. Autorem drugiego był listu był natomiast ksiądz Michał Zawisza, który napisał go w 1912 roku. Można się z niego dowiedzieć, że podczas wykonywania remontu natrafiono na pierwotną "kapsułę czasu". W liście opisano również remont podjęty w 1912 roku – podkreślał.
W kapsule znajdowały się również: katalogi księży diecezji lubelskiej oraz ojców dominikanów z 1851 i 1852 roku, kalendarze liturgiczne, gazety z 1911 i 1912 roku (m.in. "Goniec Poranny" i "Goniec Wieczorny", "Ziemia Lubelska", "Mucha"), około 140 monet różnego nominału i roku emisji, sześć medali okolicznościowych oraz fotografia ks. Michała Zawiszy.
Artefakty wróciły do kapsuły
Wszystkie artefakty zostały skopiowane i opisane, po czym ponownie trafiły do kuli. Kapsuła została też uzupełniona o współczesne rzeczy.
- Czyli cały zestaw listów, dokumenty synodu diecezji sandomierskiej, sześć gazet oraz zestaw monet - z czasów II wojny śwatowej, powojennych i współczesnych – powiedział proboszcz ks. Tomasz Lis zaraz przed zamknięciem kuli.
Ciekawa jest też sama kula. Nosi ślady ostrzału i wykonanych napraw
Cytowany wcześniej dr Kopciowski zastanawia się, kiedy nastąpi kolejne otwarcie kuli i w jakim stanie przetrwają zgromadzone w niej rzeczy. Podkreśla, że "materialny przekaz historyczny" stanowi też sama kula.
- Nosi ślady ostrzału i wykonanych napraw. Została zachowana w swej oryginalnej formie. Wykonano jej złocenie metodą galwaniczną w pracowni konserwatorskiej, a pierwotnie była pozłocona in situ (na miejscu – przyp. red.) przez lokalnego żydowskiego rzemieślnika. Co świadczy o jego dużym kunszcie warsztatowym, biorąc pod uwagę ekstremalne warunki i pracę na tak dużej wysokości – zaznacza konserwator.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: WUOZ w Lublinie