Opozycja żąda weryfikacji oświadczeń majątkowych ministra środowiska. Chce dowiedzieć się czy nie ma konfliktu interesów między działalnością Jana Szyszki-ministra i Jana Szyszki-właściciela "pól doświadczalnych" w zachodniopomorskim Tucznie, których charakter użytkowy, wartość i powierzchnię trudno zweryfikować.
- Chciałabym wiedzieć czy wartość gruntów, które posiada minister Szyszko wzrosła w ostatnim okresie czy nie. Czy wzrosła na skutek funkcjonowania ustawy, którą moglibyśmy nazwać "lex Szyszko" - mówi posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Chodzi o nowelizację ustawy o ochronie przyrody uchwaloną na posiedzeniu Sejmu odbywającym się - z powodu blokady mównicy przez opozycję - w Sali Kolumnowej. Nowelizacja znacznie złagodziła obowiązujące dotychczas restrykcyjne przepisy dotyczące wycinki drzew.
Do niedawna na wycinkę drzewa powyżej określonego obwodu pnia, nawet na prywatnej działce, potrzebne było zezwolenie urzędników, które niełatwo było uzyskać. Za samowolne ścięcie drzewa nakładano drakońskie opłaty będące wielokrotnością każdego centymetra obwodu pnia i taksy administracyjnej.
Od wejścia w życie nowych przepisów, na prywatnych gruntach właściciele mogą ścinać drzewa bez urzędowych pozwoleń. Jak Polska długa i szeroka ruszyła więc masowa wycinka drzew.
Minister Szyszko cały czas broni prawa obywateli do ścinania swoich drzew. Konsekwentnie zaprzecza, jakoby nowe przepisy przysporzyły korzyści komuś z jego bliskiego otoczenia, jak również jemu samemu.
Co ma minister na swoich prywatnych gruntach
Opozycja nie dowierza zapewnieniom ministra i zadaje pytania o jego oświadczenie majątkowe. Z tego najnowszego, złożonego na koniec kwietnia 2016 roku wynika, że Jan Szyszko jest naprawdę wielkim właścicielem ziemskim. Tak wielkich obszarników, jak podają wortale rolnicze, spotyka się tylko w Rosji i Kazachstanie. Minister Szyszko podaje, że w latach 1994-2011 kupił od państwa w sumie 1,67 mln hektarów ziemi rolnej. Tyle wynosi suma powierzchni wszystkich działek, które wymienia w swym najaktualniejszym oświadczeniu majątkowym.
Jaki to rząd wielkości? Najwięksi polscy rolnicy mają po 12-15 tys hektarów, czyli po tysiąc razy mniej ziemi niż minister Szyszko (jak sam podaje) kupił od państwa.
1,67 mln hektarów, które na przestrzeni lat miał kupić od państwa obecny minister środowiska to mniej więcej 160 Białowieskich Parków Narodowych, albo 726 gmin Wesoła, w której minister Szyszko mieszka.
1,67 mln hektarów, które miał kupić Jan Szyszko to powierzchnia tak ogromna, że deklaracje ministra muszą budzić wątpliwości, zwłaszcza, że wartości te podaje profesor zwyczajny i wieloletni szef Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych na SGGW. W dodatku te olbrzymie połacie ziemi Jan Szyszko konsekwentnie wymienia w wielu rokrocznie odnawianych oświadczeniach majątkowych. A ponadto, gdy w 2016 roku składał korektę dwóch oświadczeń majątkowych, podtrzymał że ma pięć obszarów ziemi po kilkaset tysięcy hektarów.
Marszałek Sejmu przyjął tę korektę 12 maja ubiegłego roku.
Z dokumentu podpisanego przez Jana Szyszkę (z zapewnieniem, że zawiera poprawne dane) wynika więc, że kupił on od państwa następujące połaci gruntów.
- 313.564 hektarów w 1994 r. za 25.368.000 zł
- 447.811 hektarów w 1997 r. za 5.423.000 zł
- 406.315 hektarów w 1995 za 1.701.000 zł
- 401.884 hektarów w 1994 r. za 72.565.000 zł
- 100.520 hektarów w 1998 roku za 2.586.400 zł
- 3 hektary w 2011 od za 39.100 zł
- 1907 metrów kwadratowych w 1999 od urzędu gminy za 1.302.500 zł
- 707 metrów kwadratowych od parafii w 1999 (lub według innych oświadczeń w 1997 r.) - 6000 zł.
Metry stały się hektarami a stare złote mieszają się z nowymi
Te liczby i te wartości (z niewielkimi odchyleniami) Jan Szyszko konsekwentnie podaje w kolejnych oświadczeniach majątkowych od 2011 roku. Jednak gdy zajrzeć do oświadczeń z początków sprawowania poselskiego mandatu, np. z 2005 roku, okazuje się, że to, co obecnie minister podaje jako hektary, jest metrami kwadratowymi.
I tak, w oświadczeniu złożonym na początku V kadencji w 2005 r. Jan Szyszko podaje, że kupił od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa następujące działki:
- 313.564 m kw.
- 44781 m kw. (tu brak cyfry "1" w rzędzie jedności)
- 40631 m kw. (tu brak cyfry "5" w rzędzie jedności)
- 401.884 m kw.
- 100.520 m kw.
- 1907 m kw. w 1999 r. od Urzędu Gminy Tuczno
- 707 m kw. od parafii rzymskokatolickiej w Tucznie.
O brakach cyfr w deklarowanych powierzchniach dwóch działek wnioskujemy po tym, że dopiero, gdy wstawić je we właściwe miejsca, wtedy powierzchnie poszczególnych działek dają w sumie deklarowaną przez Jana Szyszkę w innym punkcie oświadczenia deklarowaną powierzchnię jego gospodarstwa w Tucznie - 1.672.708 metrów kwadratowych.
Brakujące cyfry "1" i "5" w rzędzie jedności w powierzchni dwóch działek (w roku 2005) pojawiają się też w kolejnych oświadczeniach, w kolejnych latach. Są też we wspomnianej korekcie oświadczeń majątkowych z 2016 roku. Gdy zsumować wartości liczbowe poszczególnych działek z korekty oświadczenia w 2016 r, idealnie sumują się one do ogólnej powierzchni gospodarstwa.
Tyle że powierzchni działek składowych wyrażone są w hektarach, a całość gospodarstwa w metrach kwadratowych. Różnica w wielokrotności wynosi dziesięć tysięcy razy.
Nie chodzi jednak tylko o to, że raz w oświadczeniu pojawiają się metry, a raz hektary. Nieścisłości jest więcej. W poszczególnych latach cyfry w liczbach zamieniają się miejscami; nikną, by po latach się pojawić.
Między poszczególnymi oświadczeniami występują też różnice w datach nabycia działek od państwa. Nieścisłości prowadzą do takich absurdów, że z co najmniej dwóch oświadczeń wynika, iż Jan Szyszko kupił niektóre działki od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w 1988 r., czyli w schyłkowym PRL, gdy o AWRSP nikt jeszcze nie myślał, bo na państwowej ziemi rolnej gospodarowały PGR-y. (AWRSP powstała dopiero w 1991 roku).
Na podstawie podanych przez ministra cen zakupu, nie sposób oszacować obecnej wartości jego posiadłości. Zwłaszcza, że część ziem kupił w 1994 roku, a więc przed denominacją, a wartość do dziś podaje w starych pieniądzach.
Potwierdza to w wyjaśnieniach składanych do oświadczeń majątkowych mówiąc, że nie mogąc oszacować rynkowej wartości swego gospodarstwa, podaje ceny zakupu spisane z aktów notarialnych.
Dziwi też rozbieżność między cenami gruntów kupionych w tym samym roku (1999). 707 metrów od parafii Jan Szyszko kupił za 6 tys. zł, a już dwa i pół raza większą działkę kupił od gminy za kwotę wyższą aż o dwieście razy.
Kolejna wątpliwość rodzi się wokół wartości stodoły "laboratoryjno-mieszkalnej" stojącej na "polach doświadczalnych" ministra w gminie Tuczno w Zachodniopomorskiem. Mimo, że w roku 2014 stodoła została poddana "rewaloryzacji", a jej powierzchnia po tym zabiegu zwiększyła się prawie dwukrotnie (ze 168 m kw do 302 m kw), właściciel konsekwentnie podaje wartość swych nieruchomości wedle cen zakupu sprzed wielu lat.
Bezradny w wycenie swych zasobów
Na wezwanie Komisji Etyki Poselskiej minister Szyszko odpowiedział, że "nie jest w stanie" podać aktualnej wartości swych nieruchomości. "Są to pola doświadczalne, obejmujące nieużytki i bagna poddane celowym działaniom na występowanie określonych gatunków. Mogę, i to zawsze podaję, cenę zakupu, zgodnie z aktem notarialnym" - napisał Jan Szyszko do Komisji Etyki Poselskiej we wrześniu 2015 r. Wzrost wartości "stodoły do celów laboratoryjno-mieszkalnych", o której "rewaloryzacji" było już wtedy wiadomo, Jan Szyszko w piśmie do komisji przemilcza.
Zabiera za to głos, gdy "Newsweek" szacuje wartość "stodoły" na pół miliona złotych.
- Dla mnie Tuczno jest ogromnej wartości i poniżające jest dla mnie to, gdy ktoś twierdzi, że jest warte ok. 500 tys. złotych - oświadczył na konferencji prasowej.
Z powodu "stodoły" i niewykazania w oświadczeniu majątkowym kolekcji poroży wartej 14 tys. zł (trzeba wykazywać wszystkie ruchomości warte więcej niż 10 tys. zł) oświadczenia majątkowe Jana Szyszki zaczęło badać w połowie ubiegłego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne.
- On ostatnio kupował dość dużo terenów wiejskich i dlatego CBA powinno też to sprawdzić - konstatuje posłanka Lubnauer z Nowoczesnej.
Minister kształtowania środowiska przez człowieka
Jan Szyszko jest z wykształcenia leśnikiem, od 2001 roku profesorem nauk leśnych. Przez wiele lat był pracownikiem naukowym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na Wydziale Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu. W ostatnich latach sprawował funkcję kierownika Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych. Drugą uczelnią, na której wykłada jest Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej założona przez wpływowego redemptorystę Tadeusza Rydzyka, szefa Radia Maryja i duchowego lidera grupy słuchaczy rozgłośni - Rodziny Radia Maryja.
W bliskich kontaktach, a niektórzy twierdzą że wręcz zażyłości ministra Szyszki z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, część obserwatorów sceny politycznej w Polsce upatruje wyjątkowo mocnej pozycji ministra środowiska w rządzie i w jego politycznym zapleczu.
Swoją ideę aktywnej roli człowieka w kształtowaniu środowiska naturalnego minister Szyszko realizuje od początku swojego urzędowania w obecnej kadencji rządu i parlamentu. Zezwolił m.in. na masową wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Przypisuje mu się też przyzwalanie na wydawanie przez służby ochrony środowiska zezwoleń na selekcyjny odstrzał żubrów. Przed dziesięcioma laty, gdy był ministrem środowiska w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, zasłynął z tego, że zarządził budowę ekspresowej obwodnicy Augustowa przez chronioną dolinę Rospudy. Pod wpływem gwałtownych protestów rząd w końcu wycofał się z tej lokalizacji.
Minister Szyszko, choć pod Augustowem chciał poprowadzić trasę szybkiego ruchu przez unikalne przyrodniczo tereny, to dwa lata później próbował udaremnić wytyczenie wschodniej obwodnicy Warszawy przez dzielnicę Wesoła. Chronił w ten sposób - jak twierdzi - siedliska chrząszczy. Jan Szyszko wychował się na osiedlu Wesołej o nazwie Stara Miłosna. Jego przeciwnicy (np. samorządowcy z sąsiedniego Halinowa, gdzie minister Szyszko usiłował wyznaczyć nową lokalizację trasy) zarzucają mu, że chrząszcze były tylko pretekstem. Że naprawdę chodziło o to, aby trasa przebiegała jak najdalej od jego sąsiadów i od jego nieruchomości, którą odziedziczył po rodzicach.
Trosce ministra Szyszki o chrząszcze w Wesołej dziwili się nawet ekolodzy. - Nie przypominam sobie, żeby w tym miejscu kwestia chrząszcza była aż tak kluczowa, aby trzeba było aż zmieniać przebieg trasy - mówił reporterowi "Czarno na białym" Jackowi Smarujowi dyrektor Greenpeace Polska, Robert Cyglicki.
Po aferze z odsunięciem od Wesołej obwodnicy Warszawy minister Szyszko został odsunięty od podejmowania decyzji lokalizacyjnych.
Przeciwnicy wypominają też ministrowi Szyszce, że za czasów rządów PiS w latach 2006-2007 wydał rygorystyczne przepisy ochrony akustycznej, które doprowadziły do tego, że nowe drogi ekspresowe i autostrady obrosły ekranami akustycznymi w skali niespotykanej nigdzie indziej w Europie. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Ekonomicznych TOR szacuje, że wskutek akustycznego "lex Szyszko", niepotrzebnie wybudowano w Polsce ekrany akustyczne za półtora miliarda złotych.
Autor: jp/adso / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24