- Akceptuję takie myślenie i taki pomysł, żeby w sytuacji trudnej zachować się solidarnie i prowadzić działalność z udziałem własnych środków - mówił w poniedziałek Jacek Sasin o składce wśród członków PiS na wypadek odebrania partii subwencji. Zaznaczył też jednak, że "nie wyklucza" zwrócenia się partii do "milionów wyborców", by to oni się złożyli na działanie Prawa i Sprawiedliwości.
Pierwotnie PKW miała podjąć decyzję w sprawie sprawozdań z wyborów parlamentarnych 11 lipca. Do rozpatrywania sprawozdań finansowych komitetów z wyborów parlamentarnych z 2023 r. Państwowa Komisja Wyborcza miała powrócić 31 lipca, ale finalnie posiedzenie odroczono do 29 sierpnia.
Poważne wątpliwości budzą finanse Prawa i Sprawiedliwości. Przedstawiciele rządu oczekują odrzucenia sprawozdania tego komitetu i podnoszą zastrzeżenia dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, wykorzystania mienia publicznego, finansowania spotów czy przyjęcia niedozwolonej korzyści majątkowej. PiS mógłby stracić nawet trzy czwarte z prawie 26 milionów złotych, a więc ponad 19 milionów złotych.
Sasin: akceptuję pomysł, żeby w sytuacji trudnej prowadzić działalność z własnych środków
O ewentualne wycofanie subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości był pytany w poniedziałek w RMF FM były minister aktywów państwowych i wicepremier Jacek Sasin (PiS).
Prowadzący rozmowę zapytał Sasina, czy Kaczyński na wewnętrznym spotkaniu PiS zapowiedział, że jeżeli partia nie uzyska subwencji, to powstanie składka wśród członków partii. Sasin odpowiedział, że "to jest dla nas wszystkich oczywiste, to jest raczej zapowiedź pewnego faktu".
- Będziemy sobie musieli z tym poradzić, jeśliby zapadła taka nieuzasadniona decyzja. Na razie się nie zrzucamy, bo na razie nie ma decyzji w tej sprawie. Ja akceptuję takie myślenie i taki pomysł, żeby w sytuacji trudnej zachować się solidarnie i prowadzić działalność z udziałem własnych środków - dodał były wicepremier.
- Jak trzeba będzie zacisnąć pasa, to będziemy to robić. Mam nadzieję, że to nie jest przesądzone mimo politycznych nacisków na PKW - ocenił.
Nie odpowiedział na pytanie, ile miałaby wynosić taka składka. - Na pewno 50 tysięcy złotych to byłoby trudne dla udźwignięcia dla polityków, którzy nie zarabiają dziś w Polsce najwięcej - powiedział. Dodał, że z kolei 500 złotych to "byłoby za mało" na kampanię wyborczą.
- Ja nie wykluczam, że my się również odwołamy do naszych zwolenników. Przypomnę, że Prawo i Sprawiedliwość to nie tylko politycy. To są miliony wyborców, działaczy i setki działaczy, może tysiące nawet działaczy - dodawał.
PiS może stracić rocznie nawet 19 milionów
Ewentualne odrzucenie sprawozdania finansowego komitetu PiS oznacza odebranie partii Jarosława Kaczyńskiego nawet 75 procent z blisko 26-milionowej rocznej subwencji (zgodnie z wyliczeniami PKW przewidywana roczna subwencja dla PiS wynosi 25 milionów 933 tysięcy 375 złotych).
Jeśli chodzi o wysokość dotacji, którą może utracić PiS, to zgodnie z Kodeksem wyborczym po odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego przysługująca partii dotacja pomniejszona zostaje o kwotę stanowiącą równowartość trzykrotności wysokości środków pozyskanych lub wydatkowanych z naruszeniem przepisów. Wysokość dotacji przypadającej PiS jeszcze nie jest znana, gdyż można ją obliczyć dopiero po zbadaniu sprawozdań finansowych komitetów wyborczych.
Partia polityczna ma prawo w terminie 14 dni od dnia doręczenia postanowienia o odrzuceniu sprawozdania wnieść do Sądu Najwyższego skargę na postanowienie PKW. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpatruje skargę i wydaje w tej sprawie orzeczenie w terminie 60 dni. Od orzeczenia Sądu Najwyższego nie przysługuje odwołanie.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka