Sytuacja jest na krawędzi i wydaje się, że z każdą godziną przesuwa się coraz dalej - powiedział w "Faktach po Faktach" szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, odnosząc się do napięcia na Bliskim Wschodzie po ataku Iranu na Izrael.
W nocy z soboty na niedzielę Iran zaatakował Izrael. Iran ogłosił, że atak jest odwetem za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Damaszku, gdzie zginęło kilku irańskich oficerów. W kierunku Izraela wystrzelono ponad 300 dronów i rakiet. Jak twierdzi izraelska armia, 99 procent z nich zostało zestrzelonych. Pomogły w tym między innymi Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co wiemy o ataku Iranu na Izrael. Najważniejsze informacje
Do tej kwestii odniósł się w poniedziałkowym wydaniu "Faktów po Faktach" major rezerwy doktor Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - Niestety sytuacja jest na krawędzi i wydaje się, że z każdą godziną ona przesuwa się coraz dalej - przyznał.
- W doniesieniach prasowych pojawiają się informacje o tym, że w trakcie rozmowy izraelski minister (obrony Joaw - red.) Galant przedstawił takie przekonanie, że uderzenie albo jakaś forma odwetu jest konieczna. A w dniu jutrzejszym mogą pojawić się również intensywne przemieszczenia wojskowe w rejonie północnej Galilei - powiedział.
Jednocześnie zaznaczył, że "bardzo trudno jest określić, czego dokładnie należy się spodziewać". - Jak w każdej operacji wielkoskalowej, a bez wątpienia od momentu uderzenia irańskiego z taką mamy do czynienia, przebiega proces sygnałowania, odstraszania, wywierania presji wojskowej o możliwości potencjalnego ataku. Ona również może być elementem przygotowania do operacyjnego rozwinięcia i wykorzystania sił konwencjonalnych, czy działań na przykład z użyciem lotnictwa w domenie powietrznej - tłumaczył.
- Na pewno sytuacja jest bardzo napięta i zarówno konsekwencje ataku Iranu na Izrael, które obserwowaliśmy, tego jednak sukcesu, ale i związanych z tym konsekwencji, to wszystko jest przedmiotem analiz i bacznej obserwacji - dodał szef BBN.
"Żadnych scenariuszy dzisiaj wykluczyć nie możemy"
Gość TVN24 przekazał, że "w dniach, kiedy ten atak Iranu na terytorium Izraela miał miejsce, już we wczesnych godzinach porannych pan prezydent był informowany na bieżąco o przebiegu zdarzeń". - Byłem w kontakcie z wicepremierem (Władysławem - red.) Kosiniakiem-Kamyszem i z ministrem (Radosławem - red.) Sikorskim. I ta współpraca w tym zakresie rzeczywiście przebiega bardzo efektywnie - poinformował.
- Obawiam się, że żadnych scenariuszy dzisiaj wykluczyć nie możemy. To, co jest pewne, to to, że administracji Stanów Zjednoczonych zależy na tym, ażeby doprowadzić do deeskalacji tego konfliktu i zagrożenia - zaznaczył.
Siewiera podkreślił też, że "ten sukces, który odniósł Izrael, demonstrując skuteczność swojej obrony powietrznej, to jest tak naprawdę sukces, który należy przypisać w dużej mierze sojusznikom".
Siewiera: nie ma konieczności zwoływania teraz Rady Bezpieczeństwa Narodowego
Szef BBN był też pytany, czy prezydent Andrzej Duda zamierza zwołać w tej sprawie Radę Bezpieczeństwa Narodowego. - Bez wątpienia Rada Bezpieczeństwa Narodowego to jest organ doradczy pana prezydenta, który w najtrudniejszych momentach historii, również tej najnowszej, odgrywał kluczową rolę. Natomiast rozmawiałem z panem prezydentem na ten temat i podobnie, jak zresztą powiedział to pan minister Mastalerek, takiej konieczności zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego teraz nie ma - oświadczył.
Jak dodał, "nie ma bezpośredniego zagrożenia dla interesów bezpieczeństwa narodowego Rzeczypospolitej i jej obywateli". - Natomiast bez wątpienia te tematy i te zagadnienia, które są wynikiem konfliktu, a które mogą również zaciążyć eskalacją ponadregionalną, są bardzo precyzyjnie obserwowane, zarówno przez stronę rządową, jak i przez zwierzchnika sił zbrojnych, i być może takim powodem do zwołania RBN w przyszłości, jeśli pan prezydent uzna za stosowne, się staną - powiedział Siewiera.
Gość TVN24 podkreślał, że "najważniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego w tym zakresie są dwa spostrzeżenia". - Jedno całkiem pozytywne. Iran przy ryzyku eskalacji na taką skalę z dużo większą powściągliwością będzie rozdawał swoim, nazwijmy to, partnerom technologie typu drony Shahed, które uderzają z terytorium Federacji Rosyjskiej na Ukrainie - zauważył. - To jest pierwsza rzecz. Ta technologia zostanie jednak w większej ilości zmagazynowana i zoperacjonalizowana po stronie irańskiej, co powinno mieć odzwierciedlenie również na polu walki na Ukrainie - dodał.
- Drugie, to oczywiście konieczność poddania pod głosowanie Supplemental Appropriation Act (ustawę przyjętą jeszcze w lutym przez Senat USA, która przewiduje przeznaczenie 60 miliardów dolarów na wsparcie Ukrainy i 14 miliardów dla Izraela - red.) przez spikera Izby Reprezentantów, bo to właśnie ten moment jest tym właściwym - powiedział gość TVN24.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24