Nie ma afery wokół Pegasusa. PiS nikogo nie oszukiwał, w żadnej sprawie - tak wicerzecznik tej partii Radosław Fogiel komentował w Radiu Zet doniesienia "Gazety Wyborczej" o okolicznościach zakupu izraelskiego oprogramowania dla CBA. - Skąd mogę mieć pewność, że któryś z autorów nie odnalazł gdzieś na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło? - mówił polityk. Dopytywany, dlaczego PiS nie chce powołania komisji w tej sprawie, skoro nie ma sobie nic do zarzucenia, odparł, że "nie ma też dowodów na to, że reptilianie rządzą światem".
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski i Piotr Szostak przyjrzeli się, jak wyglądał zakup oprogramowania Pegasus dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, finansowany ze środków podległego resortowi sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry Funduszu Sprawiedliwości. Jak opisali w poniedziałkowym artykule, na każdym etapie tego zakupu "zadbano o kamuflaż", a ważną rolę w procesie odgrywał wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
"GW" przypomniała, że na sejmowej Komisji Finansów Publicznych z 15 września 2017 roku jednym z rozpatrywanych punktów było "zaopiniowanie wniosku ministra sprawiedliwości w sprawie zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 r.". "To właśnie dzięki tym zmianom Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło dostać 25 mln zł na zakup izraelskiego systemu do inwigilacji Pegasus" - pisze dziennik.
CZYTAJ WIĘCEJ: "GW": jak PiS oszukało posłów w sprawie Pegasusa
Wcześniej ujawniono analizy badaczy z działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, z których wynika, że w Polsce inwigilowani Pegasusem byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator KO Krzysztof Brejza. Prokuratura Okręgowa w zeszłym tygodniu odmówiła Wrzosek wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Fogiel: skąd mogę mieć pewność, że ktoś nie znalazł na strychu starej konsoli?
O tę sprawę pytany był w Radiu Zet wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
Przekonywał, że "PiS nikogo nie oszukiwał w żadnej sprawie". - Zachowuję dalece idącą wstrzemięźliwość wobec rewelacji "Gazety Wyborczej". To jest gazeta, która kilka tygodni temu pomyliła ministra (nauki, Przemysława) Czarnka z Leszkiem Czarneckim. Napisali artykuł o tym drugim, a używali nazwiska tego pierwszego - mówił. - Wiarygodność żadna. Skąd mogę mieć pewność, że któryś z autorów (artykułu - red.) nie odnalazł gdzieś na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło? - stwierdził polityk.
Mówił też, że na opisywanym posiedzeniu komisji finansów nic nie mówiono o zakupie systemu Pegasus. Na uwagę prowadzącej, że posłowie nie wiedzieli, co akceptują, Fogiel podkreślił, że posłowie - jak zawsze - dostali informację na komisji, był obecny przedstawiciel resortu i mogli zadawać pytania.
- Nie chcę wdawać się w spekulacje na temat tego, czym dysponują, jakimi działaniami się posługują polskie służby, bo nie jest to moją rolą, nie mam takiej wiedzy, nie jestem członkiem komisji służb specjalnych; nawet gdybym mógł i miał, to nie byłbym upoważniony do dzielenia się tym na antenie - zaznaczył. - Wszystkie działania operacyjne jakiekolwiek, jeśli mają miejsce w Polsce - niezależnie od tego, wobec kogo są podejmowane - muszą być podejmowane za zgodą sądu - podkreślił.
Fogiel: nie ma też dowodów na to, że reptilianie rządzą światem
Fogiel, pytany dlaczego jego ugrupowanie jest przeciwne powołaniu komisji śledczej w sprawie Pegasusa, odparł, że "nie ma afery wokół Pegasusa".
Dopytywany, że skoro PiS nie ma sobie nic do zarzucenia, to dlaczego nie chce powołania komisji, Fogiel odparł, że "nie ma też dowodów na to, że reptilianie rządzą światem". - Czy to jest powód do tego, żeby powoływać komisję śledczą? - dopytywał.
Przekonywał, że komisje śledcze powołuje się w sytuacji, kiedy standardowe działania organów państwa nie przynoszą efektu. - Tutaj nic takiego nie mamy - zapewnił.
- Równocześnie chce się, by opinia publiczna uwierzyła, że polskie służby dysponują super-, hipertajnym, wyrafinowanym sprzętem szpiegowskim najwyższej klasy. Kupionym po tajniacku za grube miliony. Z drugiej strony chce się nas przekonać, że jakiś NGO-s z Kanady odkrył, że to supertajne, wyrafinowane oprogramowanie było w telefonie Romana Giertycha czy pani prokurator - powiedział Fogiel.
Źródło: Radio Zet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock