Służby użyły cyberbroni Pegasus wobec Klementyny Suchanow, a wobec Marty Lempart chciały jej użyć - wynika z ustaleń tvn24.pl. Wnioski do sądu o zgodę na kontrolę operacyjną funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego uzasadniali podejrzeniami o szpiegowską działalność liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Pierwszą informację o tym, że Marta Lempart i Klementyna Suchanow mogły być inwigilowane Pegasusem dziennikarze tvn24.pl uzyskali już niemal dwa miesiące temu.
- To historia, która nie zostanie ujawniona nawet w kilkusetstronicowym audycie z działalności ABW w latach rządów Zjednoczonej Prawicy - przekazało nam źródło, zastrzegając swoją anonimowość.
Od tamtej pory fakt, że ABW skierowała do sądu wnioski o "kontrolę operacyjną" obydwu działaczek potwierdziliśmy w niezależnych od siebie źródłach.
Z naszych ustaleń wynika, że Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku ABW, by inwigilować Klementynę Suchanow, nie zgodził się natomiast, by śledzić Martę Lempart. Wnioski zostały złożone, tak przekazały nasze źródła, "w czasie, gdy działy się największe strajki". Wielotysięczne demonstracje po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji odbyły się jesienią 2020 roku i zimą na przełomie 2020 i 2021 roku.
W obu przypadkach funkcjonariusze cywilnego kontrwywiadu uzasadniali, że działaczki podejrzewane są o przestępstwa, które opisane są w rozdziale XVII Kodeksu karnego - "Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej". Artykuły od 127 do 139 dotyczą takich przestępstw, jak działalność mająca na celu pozbawienie niepodległości, zdrady dyplomatycznej czy szpiegostwa.
- Uzasadnieniem było właśnie podejrzenie działalności na rzecz obcych wywiadów - poinformowało inne nasze źródło.
W wnioskach ABW nie wskazała precyzyjnie, że chce korzystać właśnie z systemu Pegasus.
Podobnie było m.in. w przypadku wniosku o kontrolę operacyjną byłego senatora Krzysztofa Brejzy, co szczegółowo opisaliśmy w tvn24.pl na początku 2023 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: INWIGILACJA KRZYSZTOFA BREJZY PEGASUSEM. "SĄDOWI POWINNY ZAPALIĆ SIĘ WSZYSTKIE OSTRZEGAWCZE LAMPKI" >>>
W sprawie Brejzy sąd oparł się na przepisie (uchwalonym krótko po przejęciu władzy przez PiS), który pozwala służbom na dostęp do danych znajdujących się na urządzeniu komunikacyjnym oraz zapisywanie ich. - Oceniam, że ten przepis został wprowadzony pod zastosowanie ofensywnych metod kontroli operacyjnej, takich jak Pegasus i kolejne, które wciąż są rozwijane - mówiła nam wówczas doświadczona prokurator Marzena Kowalska. Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie przekazał nam wtedy: "Sądy nie dysponują narzędziami do kontroli technicznych sposobów wykonywania kontroli operacyjnej. Żadne przepisy nie nakazują ani nie zezwalają na kontrolę technicznych sposobów uzyskania informacji".
Pytania do ABW
Nasze nieoficjalne informacje chcieliśmy zweryfikować w samej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Serię pytań przesłaliśmy 9 września, dopytując m.in.:
- dlaczego ABW nie przekazała ministrowi sprawiedliwości, że wobec działaczek wnioskowano o zastosowanie Pegasusa;
- czy ta sytuacja została ujawniona w audycie;
- czy w procedurze wnioskowania o inwigilację działaczek brał udział pułkownik Bernard Bogusławski, wiceszef ABW.
Pierwsze pytanie było związane z informacją publicznie przekazaną w kwietniu tego roku przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, że "kontrolą operacyjną" przy użyciu Pegasusa objęto 578 osób.
Bo choć izraelski system został kupiony przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, to - jak ujawniliśmy - korzystały z niego również inne służby, płacąc za taką "usługę" służbie antykorupcyjnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: INNE SŁUŻBY PŁACIŁY CBA ZA UŻYWANIE PEGASUSA. SYSTEM BLOKOWAŁ PODSŁUCHY ROSYJSKICH TELEFONÓW >>>
Drugie pytanie było próbą weryfikacji informacji z naszych źródeł w służbach specjalnych, że te przypadki ukryto nawet w audycie z działalności służb.
Ostatnie zaś, że przyczyną ukrycia jest to, iż tworzenie wniosków nadzorował właśnie wiceszef ABW płk Bernard Bogusławski - ostatni w kierownictwie ABW wywodzący się jeszcze z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: PRZETRWAŁ SKANDAL I ZMIANĘ RZĄDU. TERAZ MA ODEJŚĆ >>>
Mail z zespołu prasowego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyszedł po dwóch tygodniach, 23 września. Nie ma w nim odpowiedzi na żadne z postawionych przez nas pytań. Cytujemy go w całości: "ABW realizuje zadania wynikające z artykułu 5 ustawy o ABW oraz AW z dnia 24 maja 2002 roku i nie udziela informacji na temat szczegółów prowadzonych działań, w tym odnośnie środków form i metod realizacji zadań, co wynika m.in. z treści artykułu 35 ustęp 1 wyżej wymienionej ustawy. Pragniemy również dodać, że wszelkie informacje uzyskiwane w toku realizacji ustawowych zadań przez funkcjonariuszy ABW przekazywane są wyłącznie właściwym organom administracji rządowej, w trybie i na zasadach określonych w obowiązujących przepisach".
Nagła dymisja wiceszefa
O audycie z działalności ABW w czasie ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy mieli rozmawiać posłowie podczas zaplanowanego na dziś posiedzenia sejmowej komisji do spraw służb specjalnych.
W planie posiedzenia był punkt, którego tytuł brzmiał "informacja Ministra - Członka Rady Ministrów Koordynatora Służb Specjalnych oraz Szefa ABW na temat wyniku audytu przeprowadzonego w ABW". Punkt ten został jednak zdjęty z planu, a zastąpiło go "Zaopiniowanie wniosku Ministra - Członka Rady Ministrów, Koordynatora Służb Specjalnych w sprawie odwołania zastępcy Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego".
Jak już informowaliśmy na łamach tvn24.pl, chodzi właśnie o odwołanie pułkownika Bernarda Bogusławskiego, który w ścisłym kierownictwie największej polskiej służby specjalnej zasiadał od 2017 roku.
Według źródeł tvn24.pl informację o tym, że w sądzie składano wnioski o inwigilację działaczek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet odkryli również prokuratorzy z Zespołu Śledczego nr 3 Prokuratury Krajowej. Ich śledztwo dotyczy podejrzeń o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w związku ze stosowaniem oprogramowania Pegasus.
- Działaczki otrzymają wkrótce wezwania na przesłuchanie w charakterze świadków - usłyszeliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Świadomość inwigilacji
Poprosiliśmy o komentarz obie liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Marta Lempart nie była zaskoczona.
W czasie protestów było oczywiste, że poza nieudolnym zastraszaniem przez panów siedzących w samochodzie czy fotografujących nas z dachu, dochodziło też do prawdziwej inwigilacji.Marta Lempart
Dopytywana o fakt, że jako podstawę wniosku wskazano artykuł Kodeksu karnego dotyczący szpiegostwa, Marta Lempart odpowiedziała, że aby uzyskać zgodę sądu w takiej sytuacji, "pisze się różne bzdury".
- Za protesty były i nadal jest ścigana setka osób. Najczęściej nie mają zarzutów za organizację zgromadzeń bez odpowiedniej zgody, ale za zaśmiecanie, czyli rozdawanie ulotek. Ja miałam sprawę za zanieczyszczanie środowiska przez używanie megafonu. To są postępowania zupełnie jak w Rosji - dodała Lempart.
- To mnie zupełnie nie dziwi. Dla nas było oczywiste, że byłyśmy podsłuchiwane. Przez lata protestowania na ulicy zdążyłam oswoić się z myślą, że takie rzeczy się dzieją. Z cierpliwością czekałam, by mieć potwierdzenie, że tak było. Stosowałyśmy różne środki ostrożności, więc nie byłyśmy łatwym celem - skomentowała Klementyna Suchanow.
dlaczego ABW nie przekazała ministrowi sprawiedliwości, że wobec działaczek wnioskowano o zastosowanie Pegasusa;
czy ta sytuacja została ujawniona w audycie;
czy w procedurze wnioskowania o inwigilację działaczek brał udział pułkownik Bernard Bogusławski, wiceszef ABW.
Autorka/Autor: Robert Zieliński, Grzegorz Łakomski / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP