4,5 roku więzienia w zawieszeniu na 8 lat, 93 tys. zł grzywny oraz przepadek przyjętych korzyści - to wyrok wobec Andrzeja M., głównego oskarżonego w tzw. infoaferze. To wynik dobrowolnego poddania się przez M. karze, na co zgodziła się prokuratura.
Wyrok wydał we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie wobec uznawanego za "mózg" afery b. szefa Centrum Projektów i Usług Informatycznych w dawnym MSWiA, który od przedstawicieli firm informatycznych wziął 1,6 mln zł i 110 tys. zł w postaci komputerów i sprzętu RTV oraz dostał obietnicę kolejnej łapówki 2,5 mln zł.
Według Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie M. zasłużył na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo w śledztwie składał obszerne wyjaśnienia i ujawnił fakty nieznane śledczym.
W głównym wątku tej jednej z największych spraw korupcyjnych - nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez CPI - prokuratura oskarżyła osiem osób, którym grozi do 12 lat więzienia.
"Nie popełni ponownie przestępstwa"
Andrzej M. został skazany we wtorek przez sąd na 4,5 roku więzienia w zawieszeniu na 8 lat oraz 93 tys. zł grzywny. Ponadto orzeczono wobec niego o przepadku korzyści uzyskanych z przestępstw przez niego i troje członków jego rodziny, w tym mieszkania o wartości 800 tys. zł, auta, pieniędzy na kontach oraz wielu luksusowych przedmiotów AGD i RTV. Karom w zawieszeniu wraz z M. poddali się jego żona, ojciec i siostra.
- Można uznać, że oskarżony nie popełni ponownie przestępstwa - mówiła sędzia Izabela Ledzion w uzasadnieniu wyroku. Dodała, że wina wszystkich czworga oskarżonych nie ulega wątpliwości, a ich postawa wskazuje, że cele kary będą osiągnięte bez procesu.
Wyrok jest nieprawomocny - żadna ze stron procesu nie zapowiedziała apelacji. Prok. Andrzej Michalski powiedział po wyroku, że bez wyjaśnień M. całe śledztwo byłoby bardzo utrudnione, gdyż ujawnił on nieznane wcześniej szczegóły przestępstw oraz osoby ich dokonujące. Dodał, że większość szkód wyrządzonych przez M. wyrównuje mienie zabezpieczone na poczet kar.
Apelacji nie złoży też obrońca M. mec. Jarosław Kamiński. Sam M., który dziś jest bez pracy, powiedział, że żałuje tego, co zrobił. Nie wykluczył, że pracy poszuka za granicą. Sąd po wyroku zwrócił mu paszport i cofnął zakaz opuszczania kraju. Na poczet części grzywny sąd zaliczył mu 10-miesięczny pobyt w areszcie.
Także przedstawiciel Komendy Głównej Policji, która była oskarżycielem posiłkowym, nie złoży apelacji. Zapowiedział jednak proces cywilny wobec M. o wyrównanie szkody 2,6 mln zł, którą była kara UE za niekonkursowy tryb jednego z zamówień publicznych, za jakie M. odpowiadał w ówczesnej KGP.
Oskarżony o 13 przestępstw
Andrzej M. został oskarżony o 13 przestępstw, m.in. o przyjmowanie korzyści majątkowych lub ich obietnicy o wartości ponad 3,l mln zł od Tomasza Z. z koncernu Hewlett-Packard i pranie brudnych pieniędzy.
O pranie pieniędzy uzyskanych z przestępstwa oskarżono członków rodziny M. Andrzej M. i troje jego bliskich złożyli wnioski o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy - do czego sąd się przychylił. Proces oskarżonych, którzy nie poddali się karze, ruszy niebawem.
"Budowanie przychylności"
Prokuratura nie wiąże łapówek z wpływaniem przez M. na dawanie zleceń preferowanym firmom, lecz z "budowaniem przychylności" dla nich. M. został zwolniony z MSWiA w 2010 r. przez ówczesnego szefa resortu Jerzego Millera.
Pierwsze osoby CBA zatrzymało w 2011 r.: M., jego żonę oraz szefa jednej z firm Janusza J., podejrzanego o wręczenie łapówki za wygraną w przetargu. Oprócz nich zarzuty usłyszeli m.in. b. wiceszef MSWiA Witold D., wiceszef GUS (odwołany zaraz potem) Krzysztof K., Monika F., naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ, i przedstawiciele firm informatycznych. W toku postępowania zebrano też dowody przestępstw związanych z zamówieniami także w innych instytucjach, w tym MSZ i GUS. W sumie zatrzymano 41 osób, które usłyszały ok. 70 zarzutów.
Autor: ts/ja / Źródło: PAP