Przewiduję, tak jak analitycy Narodowego Banku Polskiego, że inflacja w Polsce sięgnie dwudziestu procent. To oznacza dramatyczny spadek wartości oszczędności, wzrost kosztów obsługi długu publicznego i, ogólnie rzecz biorąc, trudną sytuację w finansach publicznych - mówił w "Faktach po Faktach" były prezes NBP Marek Belka. - To są elementy kryzysu - dodał.
Były szef NBP i były premier, aktualnie europoseł Marek Belka pytany był w "Faktach po Faktach" w TVN24 o słowa prezesa NBP Adama Glapińskiego, który twierdził, że w naszym kraju kryzysu w sensie ekonomicznym nie ma, a także, że stopy procentowe są na "optymalnym" poziomie.
Wypowiadając się o stopach procentowych Belka stwierdził, że on by nigdy tak tego nie określił. - Ja wiem, że podnoszenie stóp procentowych do poziomu aktualnej inflacji nie ma sensu. Po pierwsze, trzeba by walczyć o to, żeby stopy procentowe nie były ujemne realnie (stopy proc. minus inflacja - red.), ale w stosunku do inflacji oczekiwanej. A społeczeństwo oczekuje inflacji takiej, o jakiej mówi NBP. O ile ma do niego zaufanie. Nam tym trzeba pracować - zauważył.
- Właśnie o to chodzi, aby społeczeństwo było przekonane, że prezes Glapiński, Narodowy Bank Polski, Rada Polityki Pieniężnej, bardzo poważnie traktują cel inflacyjny - zaznaczał Belka. Cel NBP to inflacja na poziomie 2,5 proc. z możliwością odchyleń o 1 punkt procentowy.
"To są elementy kryzysu"
Komentując słowa Glapińskiego o braku w Polsce kryzysu w sensie ekonomicznym, Belka zauważył, że "kryzys ma różne oblicza". - Na pewno inflacja bliska dwudziestu procent, a ja przewiduję, zresztą nie tylko ja, ale na przykład analitycy z Narodowego Banku Polskiego, że inflacja sięgnie dwudziestu procent, to trudno powiedzieć, że to nie jest sytuacja kryzysowa - mówił.
- Za tym przecież idzie także dramatyczny spadek (realnej wartości) oszczędności, wzrost kosztów obsługi długu publicznego i, ogólnie rzecz biorąc, bardzo trudna sytuacja w finansach publicznych - wyliczał. - To są elementy kryzysu - podsumował.
Prezes NBP Adam Glapiński mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej, że obecną sytuację w Polsce potocznie nazywa się kryzysem, ale "nie ma kryzysu w sensie ekonomicznym". - Cały czas nasz PKB, nasz dochód narodowy rośnie, gospodarska się rozwija, bezrobocia nie ma, wprost przeciwnie (...), nie ma bankructw. Można powiedzieć, że na tle krajów europejskich, unijnych sytuacja Polski ekonomiczna i finansowa jest wyjątkowa dobra - stwierdził.
Nowa posada Kurskiego. "Największą korzyścią będzie to, że nie będzie w Polsce"
Belka komentował także informację o nowej posadzie Jacka Kurskiego w Banku Światowym. - Ktoś sarkastycznie zauważył, że trzeba widzieć jakieś pozytywy w tym przejściu poprzedniego prezesa telewizji (rządowej - red.) do Banku Światowego. Największą korzyścią będzie to, że nie będzie go w Polsce - powiedział. - Bo jest mrzonką, że on tam będąc (w Waszyngtonie), będzie mógł uczestniczyć w życiu publicznym w naszym kraju - ocenił.
Według Belki Jacek Kurski "jest draniem i chuliganem politycznym, ale jest niewątpliwie bardzo inteligentnym człowiekiem". - Jeżeli będzie ciężko pracował, to przez najbliższe trzy lata, jako alternat dyrektora wykonawczego tej konstytuanty szwajcarsko-polskiej, przygotuje się do tego, żeby za trzy lata być dyrektorem. Bo, wbrew temu, co u nas się mówi, ta konstytuanta nie jest szwajcarska, a szwajcarsko-polska. Wywalczyliśmy to sobie w okresie mojej prezesury NBP. Tam jest zasada, że trzy lata dyrektorem jest Szwajcar, potem trzy lata Polak. To zmienia zupełnie rolę tego polskiego alternata. On nie jest rezerwowym, tylko wchodzącym rezerwowym - zwracał uwagę.
- Życzę mu powodzenia, inaczej będzie to wielki obciach - dodawał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24