Większa ściągalność podatków, uszczelnienie systemu – na tym opiera się program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Beata Szydło nie mówi jak, ale zapewnia, że ściągnie z podatków 52 miliardy złotych więcej niż teraz. To ma być klucz do sukcesu. Dzień po wystąpieniu Szydło Platforma Obywatelska i PiS spierają się o pieniądze, bo liczby się nie zgadzają. Materiał „Faktów” TVN.
Sztandarową obietnicą Beaty Szydło jest 500 zł na dziecko. Rodzice pytają jednak, kto za to zapłaci. Według PiS pieniądze na ten wydatek się znajdą - będzie to 22 mld zł. Jednak według PO na spełnienie tej zapowiedzi potrzeba blisko 50 mld zł.
Różne propozycje
Koszty tak bardzo się różnią, bo pierwotna wersja obietnicy PiS obejmowała więcej niż tylko drugie i trzecie dziecko. Prezydent elekt Andrzej Duda mówił bowiem o każdym dziecku w rodzinie biednej. Jednak nawet jeśli pierwsze dziecko do obietnicy wróci, a jej koszty znacznie wzrosną, to PiS zapowiada, że na wszystko znajdzie pieniądze. I to dwa razy więcej niż potrzebuje. W sumie ponad 70 mld zł. Rząd PiS chce ściągać więcej podatków. Chodzi o 52 mld zł. Niedawno Międzynarodowy Fundusz Walutowy zarzucił Polsce, że przedsiębiorcy unikają płacenia VAT. Stąd też dziura w budżecie. Przedstawiciele PiS podkreślają, że istnieje wiele instrumentów pozwalających na uszczelnienie systemu podatkowego. Szczegółów jednak nie podają. Eksperci nie mają wątpliwości - to pomysł nie do zrealizowania. Tymczasem partia Jarosława Kaczyńskiego obiecała też zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Wylicza, że ma to kosztować 7 mld zł. Jednak jeśli wziąć pod uwagę liczbę podatników, którzy mogliby skorzystać z tej obietnicy, to do budżetu nie wpłynęłoby ponad 15 mld zł. Do tego zmaleją też wpływy do NFZ o kolejne 2,4 mld zł. Takich kwot nie zrekompensują dwa podatki proponowane przez PiS - obciążające hipermarkety i banki. W sumie jest to bowiem ok. 8 mld zł.
Autor: mn/ja / Źródło: Fakty TVN