Pierwsza wioska olimpijska, pierwsza tej rangi impreza transmitowana w radio, wreszcie pierwsze igrzyska, w których wystartowała reprezentacja Polski - taka była olimpiada w Paryżu dokładnie sto lat temu, w 1924 roku. A jaka będzie teraz? Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 to m.in. pierwszy raz, gdy o medale powalczą najlepsi w breaking. I pierwszy raz, gdy wreszcie liczba zawodników i zawodniczek na olimpijskich arenach będzie taka sama.
Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 na żywo w Eurosporcie. Każda minuta na platformie Max
Minął wiek, 100 lat, szmat czasu. Igrzyska zorganizowane w Paryżu w roku 1924 były ósmymi nowożytnymi. Te nadchodzące, organizowane znowu w stolicy Francji, będą 33., choć obowiązuje tu zapis rzymski - XXXIII. Jak impreza wyglądała, kiedy w sporcie więcej od pieniędzy było romantyzmu? Kto błyszczał wtedy na olimpijskiej scenie?
Panowały upały, czasami nie do zniesienia. Kiedy lekkoatleci startowali te 100 lat temu w przełajach, temperatura sięgała 45 stopni Celsjusza, co spowodowało, że z 38 śmiałków do mety dotarło tylko 15, a ośmiu opuściło trasę na noszach. Potem, przez kilka godzin, przedstawiciele Czerwonego Krzyża i lokalna policja szukali w okolicy tych, którzy zasłabli lub zabłądzili.
Impreza w 1924 roku rozpoczęła się 5 lipca. Startowało 2954 zawodników i 135 zawodniczek, razem 3089.
Igrzyska z udziałem kobiet byłyby niepraktyczne, nieciekawe, nieestetyczne i niewłaściwe
- to słowa wypowiedziane przez pomysłodawcę igrzysk w wydaniu nowożytnym. Tak, Francuz Pierre de Fredy, baron de Coubertin, był przeciwko udziałowi w nich kobiet.
W roku 2024 do rywalizacji przystąpi w Paryżu 10500 zawodników i zawodniczek - po raz pierwszy będzie równość płci, po 5250, do czego Międzynarodowy Komitet Olimpijski dążył od dawna. W polskiej ekipie będzie więcej kobiet, też po raz pierwszy - 113, mężczyzn - 98. Ceremonię otwarcia zaplanowano na najbliższy piątek 26 lipca, szacuje się, że w telewizji obejrzy ją blisko miliard osób.
Sto lat temu na igrzyskach w Paryżu było 17 dyscyplin, 126 konkurencji; dzisiaj odpowiednio 32 i 329. Wówczas medale można było zdobyć m.in., grając w polo; dziś jest to już niemożliwe. Ale na igrzyskach niedawno pojawiły się dyscypliny, których sto lat temu nie było - m.in. surfing, wspinaczka, koszykówka uliczna czy - po raz pierwszy w Paryżu w 2024 - breaking.
Poczta, kantor, kiosk, salon fryzjerski i restauracja
Liczba widzów oglądających sportowe zmagania wtedy, na żywo, z trybun? 625 tysięcy. Teraz na wszystkich obiektach ma ich być 15 milionów, mniej więcej.
Sto lat temu po raz pierwszy funkcjonowała wioska olimpijska - wcześniej sportowców kwaterowano w hotelach, a nawet u prywatnych osób. Wioskę wybudowano w pobliżu Stade Yves-du-Manoir, będącego Stadionem Olimpijskim, goszczącego lekkoatletykę, piłkę nożną i rugby. Były to drewniane domki z bieżącą wodą, co podkreślano, a na terenie wyznaczonym dla sportowców działały poczta, kiosk z prasą, kantor wymiany walut, salon fryzjerski oraz restauracja.
Dzisiaj sportowcy w mediach społecznościowych sami relacjonują przygotowania, a nawet zawody, pozwalając fanom na uczestniczenie w nich z bardzo bliska. Konto Toma Daley’a, brytyjskiego skoczka do wody, śledzi na TikToku 1,4 milona ludzi, a amerykańskiej rugbystki Ilony Maher - 1,1 miliona. Oświadczenie Daley’a, że jest gejem, w dobę osiągnęło 4,5 miliona wyświetleń. Nie sposób to porównać z jakimkolwiek kioskiem z prasą.
Stade Yves-du-Manoir istnieje i ma się dobrze, teraz to tam rozgrywane będą mecze hokeja na trawie. W roku 1938 właśnie na tym obiekcie Włosi pokonali 4:2 Węgrów w finale piłkarskich mistrzostw świata. Wciąż istnieje także Piscine des Tourelles - basen wybudowany na igrzyska 1924, który po renowacji działa i znowu będzie miejscem walki o olimpijskie medale.
Impreza sprzed wieku była pierwszą tej rangi transmitowaną w radiu. Do relacjonowania wydarzeń akredytowano 724 dziennikarzy, w większości zagranicznych, co pokazało, jak bardzo wzrasta zainteresowanie sportem. Dla Radia Paryż komentował zawody Edmond Dehorter, uchodzący za prekursora komentarza sportowego. Teraz akredytowanych przedstawicieli mediów ma się pojawić we Francji aż 26 tysięcy.
Cztery Oscary z prawdziwą historią w tle
Tamte emocje i tamte wydarzenia rozbudzały wyobraźnię nawet po dziesięcioleciach. I to tak bardzo, że stały się inspiracją i dla świata kultury. Nagrodzony czterema Oscarami film "Rydwany ognia" z roku 1981 - najlepszy film, najlepszy scenariusz, najlepsza muzyka, najlepsze kostiumy - oparto na prawdziwej historii dwóch brytyjskich biegaczy: Erica Liddella - pobożnego Szkota i Harolda M. Abrahamsa - Anglika żydowskiego pochodzenia, syna imigrantów z Litwy.
W roku 1924 przygotowują się do paryskich igrzysk, jeden biega "ku chwale Jezusa", drugi - "by zdobyć sławę". Liddell, jako człowiek głęboko wierzący, zrezygnował z biegu na 100 m, bo finał zaplanowano na niedzielę. Na 400 m zdobył złoto, a na 200 - brąz. Nie postawił na sport, wrócił do Chin, gdzie się urodził - rodzice byli tam misjonarzami - i też został misjonarzem. W czasie drugiej wojny chińsko-japońskiej (1937-1945) nie zdecydował się na wyjazd, odmówił nawet udziału w wymianie jeńców. Zmarł w roku 1945 w obozie w Weixianie na guza mózgu.
Abrahams stumetrówkę w Paryżu wygrał. Karierę sprintera musiał zakończyć po skomplikowanym złamaniu nogi. Został dziennikarzem sportowym. Opowiadał się przeciwko bojkotowi igrzysk zorganizowanych w nazistowskich Niemczech - Berlin 1936 - co wywołało szok wśród brytyjskich Żydów. Dożył 79 lat.
Nagrodzoną Oscarem ścieżkę dźwiękową z "Rydwanów ognia" skomponował Vangelis, grecki twórca muzyki elektronicznej i filmowej. Motyw przewodni to do dziś jedna z bardziej znanych filmowych melodii.
Gwiazdami w Paryżu w 1924 roku byli też dwaj fińscy biegacze: nazywany Wielkim Niemową Paavo Nurmi i Ville Ritola. 27-letni Nurmi miał już w dorobku trzy olimpijskie złota, a w Paryżu do tej imponującej kolekcji dołożył jeszcze pięć - tak, pięć - w biegach na 1500 i 5000 m, w przełajowym indywidualnie i drużynowo oraz na 3000 m, też w drużynie. Takie były wtedy konkurencje.
Umysł trzeba ćwiczyć tak, jak ćwiczy się ciało. Siła psychiczna jest tak samo ważna jak siła fizyczna
- stwierdził Nurmi, kiedy już się odezwał.
Starszy o kilkanaście miesięcy Ritola zgarnął na Stade Yves-du-Manoir cztery złota: 10000 m, 3000 metrów z przeszkodami, 3000 metrów drużynowo i drużynowo w biegu przełajowym. Dorzucił do tego dwa srebra i z sześcioma medalami w dorobku wciąż jest tym lekkoatletą, który zdobył najwięcej medali w pojedynczych igrzyskach.
Kto multimedalistą/multimedalistką zostanie teraz? Czy będzie to Simone Biles, amerykańska gimnastyczka? Z Rio de Janeiro w 2016 roku wracała z czterema złotami i jednym brązem. Z Tokio w 2021 - ze srebrem i brązem, w jej przypadku tylko z tym, wycofała się wtedy z rywalizacji, a trener reprezentacji USA wyjaśnił, że chodziło o "kłopoty natury mentalnej". Teraz 27-latka zapowiada, że kłopoty są za nią, daleko w tyle, a w formie jest wybornej. - Słowo "sukces" ma już zupełnie inne znaczenie. Sport ma mnie przede wszystkim bawić. A wyniki? Będzie, co będzie - mówi Biles.
Wysmarowana smalcem rzuciła wyzwanie kanałowi La Manche
Kobiety o miejsca na podium walczyły sto lat temu jedynie w czterech konkurencjach: nurkowaniu, pływaniu, szermierce i tenisie. W skromnej grupie 135 zawodniczek była jedna Polka: szpadzistka Wanda Dubieńska, a męska kadra Polski liczyła 80 zawodników. By sfinansować koszt wyjazdu reprezentacji, przeprowadzono społeczną zbiórkę pieniędzy. Biało-Czerwoni zgarnęli dwa medale: srebro w drużynie w kolarskim wyścigu torowym na 4 km i brąz Adama Królikiewicza w jeździectwie (koń Picador), konkurs skoków.
W roku 2024 zagraniczne serwisy właśnie wśród kobiet widzą złote medalowe szanse dla Polski. Iga Świątek - wiadomo, zagra na ulubionej, ziemnej nawierzchni kortów Rolanda Garrosa. Aleksandra Mirosław - najlepsza na świecie we wspinaczce sportowej, głośno mówi, że celuje w najwyższy stopień podium. Błyszczy też lekkoatletka Natalia Kaczmarek, która w biegu na 400 m najpierw pobiła w tym sezonie rekord Polski (od 1976 roku należący do Ireny Szewińskiej), a potem pobiegła jeszcze szybciej, doprowadzając rekord do budzącego i podziw, i szacunek 48,90 s.
Sto lat temu najwięcej medali spośród tych 135 zawodniczek wywalczyła Gertrude Ederle, amerykańska pływaczka, kobieta niezwykła. Rocznik 1905, urodzona w Nowym Jorku, córka niemieckich imigrantów, jej ojciec prowadził sklep rzeźniczy na Manhattanie. To on nauczył córkę pływać, w rzece niedaleko domku letniskowego.
Była jedną z pierwszych, które trenowały w skąpych, innowacyjnych wtedy strojach. W Paryżu zdobyła złoto i dwa medale brązowe, ale na tym jej wyczyny się nie skończyły.
6 sierpnia 1926 roku po raz drugi rzuciła wyzwanie kanałowi La Manche, którego przepłynięcie było wtedy wyczynem absolutnie ekstremalnym także dla mężczyzn. Wyruszyła z Francji rano, krótko po godz. 7. Woda miała temperaturę 16 stopni, Gertrude została zatem wysmarowana lanoliną, wazeliną, oliwą z oliwek i smalcem, co miało zapobiec wychłodzeniu organizmu i poparzeniom przez meduzy. Do Kingsdown dotarła o godz. 21.40, ustanawiając rekord bez podziału na płcie - płynęła 14 godzin i 39 minut. Kanał pokonała jako pierwsza kobieta na świecie, przed nią dokonało tego tylko pięciu mężczyzn.
W Nowym Jorku na jej cześć zorganizowano paradę, wielką, liczącą dwa miliony osób. Na spotkanie zaprosił ją 30. prezydent Stanów Zjednoczonych Calvin Coolidge, zagrała też samą siebie w filmie "Swim Girl, Swim". Sława, zaszczyty, wywiady. O swojej pasji mówiła:
Dla mnie morze jest jak człowiek, jak dziecko, które znam od dawna. Wiem, że brzmi to szalenie, ale ja z morzem rozmawiam, w wodzie nigdy nie czuję się samotna. Najszczęśliwsza jestem między falami.
Po upadku ze schodów, w roku 1936, sprawność odzyskała dopiero po sześciu latach. Od dzieciństwa miała kłopoty ze słuchem, które z wiekiem tylko się nasilały. Nigdy nie wyszła za mąż. Zmarła w wieku 98 lat.
Z pływalni do Hollywood
Na pływalni zachwycał w 1924 roku reprezentujący USA Johnny Weissmuller, później aktor, odtwórca roli Tarzana.
Urodził się we Freidorfie, wówczas części Kraju Korony Świętego Stefana w Austro-Węgrzech, dzisiejszej dzielnicy miasta Timisoara w zachodniej Rumunii. Jego rodzice, Elisabeth Weißmüller (z domu Kersch) i górnik Petrus "Peter" Weißmüller, byli Niemcami, banackimi Szwabami - w roku 1867 Banat znalazł się na terytorium Austro-Węgier, był obszarem wielonarodowym, zasiedlonym głównie przez Rumunów, Serbów, Niemców i Węgrów. Johnny został ochrzczony w wierze katolickiej imieniem Janos. Za ocean trafił jako małe dziecko. Ostatecznie rodzina zamieszkała w Chicago, a chłopiec uczył się pływać w jeziorze Michigan.
By wystartować w paryskich igrzyskach, ukrył pochodzenie, podając, że na świat przyszedł w Pensylwanii. W roku 1984 na łamach "Sports Illustrated" podano, że Weissmuller sfałszował dokumenty swojego brata, który urodził się właśnie w Pensylwanii. Syn Weissmullera, Johnny Weissmuller Jr, potwierdził później tę informację.
Pływakiem był wybitnym, w 1922 roku jako pierwszy człowiek pokonał 100 m stylem dowolnym w mniej niż minutę. W Paryżu to osiągnięcie powtórzył, wygrywając w równe 59 sekund, przez co jego rodak, Hawajczyk Duke Paoa Kahinu Mokoe Hulikohola Kahanamoku, nie zdobył trzeciego złota w tej specjalności, zajął drugie miejsce. Duke nie jest w tym przypadku tytułem, a imieniem - dostał je ojciec pływaka, na cześć Alfreda księcia Edynburga, który odwiedzał Hawaje w czasie jego narodzin. Młodszy Duke odziedziczył po nim imię jako najstarszy syn. Ciekawostka - to on uważany jest za wynalazcę nowoczesnego surfingu.
Weissmuller w sumie zdobył trzy złota w Paryżu. Kiedy przechodził na sportową emeryturę, rozpoczynając karierę filmową, w dorobku miał 67 pływackich rekordów świata. Ten na 100 jardów, z roku 1927 (51,0 s) utrzymywał się przez 17 lat. Już będąc aktorem, mówił:
Kondycja fizyczna zawsze była dla mnie bardzo ważna. Zawsze uważałem, że sportowa rywalizacja między ludźmi i między narodami powinna zastępować przemoc i konflikty zbrojne.
Co zmieniło się w tej kwestii od jego czasów? Igrzyska VI Olimpiady, które w 1916 roku odbyć miały się w Berlinie, odwołano, bo wybuchła I wojna światowa. Na te w Antwerpii (1920) nie zaproszono krajów uznanych we wspomnianej wojnie za agresorów - Niemiec, Austrii, Węgier, Bułgarii i Turcji. W Paryżu Niemców też zabrakło. Igrzyska roku 1936 odbywały się pod flagami III Rzeszy, z Adolfem Hitlerem w loży honorowej Stadionu Olimpijskiego w Berlinie.
Teraz, po rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, w Paryżu zabraknie Rosjan i Białorusinów. Pozwolenie od MKOl-u dostali tylko nieliczni przedstawiciele tych krajów. Decyzje podejmowano po szczegółowej weryfikacji, która wykluczała zawodniczki i zawodników wspierających wojnę, związanych z wojskiem lub resortami siłowymi. Wiadomo już, że w ceremonii otwarcia nie wystąpią.
Kawałek metalu z wieży Eiffla
Klasyfikację medalową w 1924 roku wygrały zdecydowanie Stany Zjednoczone (99 medali: 45 złotych, po 27 srebrnych i brązowych). Druga w zestawieniu była Finlandia - medali 37 (14, 13, 10), a Polska ze srebrem i brązem uplasowała się na miejscu 22. (na 44 ekipy). Na ostatnich letnich igrzyskach, w Tokio (ze względu na pandemię COVID-19 przełożonych z roku 2020 na 2021), nie zmieniło się tu niemal nic. Znów triumfowali Amerykanie - 113 medali (39 złotych, 41 srebrnych, 33 brązowe). Polska była 17. (na 206 ekip), zdobywając 14 medali (4, 5, 5).
Wtedy medal przedstawiał dwóch olimpijczyków, jeden podawał drugiemu rękę i pomagał mu wstać. Teraz medale ozdobi kawałek metalu z wieży Eiffla, pozyskiwano go w czasie licznych renowacji tego symbolu Paryża. Każdy z medali ma 8,5 centymetra średnicy i niemal centymetr grubości, waga - w zależności od kruszcu - waha się między 455 a 529 gramów.
Autorka/Autor: Rafał Kazimierczak / a
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bettmann/Getty Images