Stany Zjednoczone wycofują się pewnie z Bliskiego Wschodu. To się oczywiście nie stanie natychmiast, ale amerykański interes jest taki, żeby tam nie być - mówiła w programie "Horyzont" w TVN24 Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak dodała, Bliski Wschód "będzie poddany rządom czterech mocarstw". Według Adama Balcera z WiseEuropa Rosja jest "graczem, który traktuje Bliski Wschód jako najważniejszą arenę do odgrywania swojej roli w skali globalnej".
Goście programu "Horyzont" rozmawiali między innymi o sytuacji na Bliskim Wschodzie. "New York Times" podał, że prezydent USA Donald Trump nakazał dowódcom wojskowym szybkie zakończenie amerykańskiej misji w Syrii, aby żołnierze mogli wrócić stamtąd do kraju w ciągu kilku miesięcy.
Scenariusze dla regionu
- Stany Zjednoczone wycofują się pewnie z Bliskiego Wschodu. To się oczywiście nie stanie natychmiast, ale amerykański interes jest taki, żeby tam nie być. Dlatego, że każda obecność amerykańska tylko napędza anty-amerykańskie odczucia - mówiła Sasnal.
Dodała, że obecność w tamtym regionie Stanom Zjednoczonym się nie opłaca z wielu powodów. - Oczywiście, jeżeli w regionie pojawi się zagrożenie dla bezpieczeństwa światowego, to wówczas pewnie amerykańska polityka będzie inna. Tutaj trzeba popatrzeć na Iran. Trump mówi, że Iran jest pierwszym zagrożeniem dla globalnego porządku i bezpieczeństwa, ale ja nie jestem tego taka pewna - powiedziała.
Jak mówiła, problemem Bliskiego Wschodu są słabe struktury państwowe. - Wyglądają na mocne, autorytarne, dyktatorskie, ale takie nie są. To są rządy, które nie potrafią zapewnić podstawowych usług swoim obywatelom. A jeżeli świat idzie w kierunku polityzacji jednostki, to nie będą to stabilne rządy. Bliski Wschód będzie poddany rządom czterech mocarstw: Izraela, Iranu, Turcji i Rosji - zaznaczyła.
Gra mocarstw
Adam Balcer z WiseEuropa nazwał sytuację w regionie "grą mocarstw", która przypomina Europę w XIX wieku.
- Francja prowadzi bardzo aktywną politykę w Afryce Północnej, Sahelu i na Biskim Wschodzie. To jest tak naprawdę kraj, który w tym momencie najbardziej z Europy współpracuje z Amerykanami w najróżniejszych operacjach militarnych, a nie Wielka Brytania - powiedział.
Nawiązał też do niedawnego spotkania w Ankarze przywódców Turcji, Iranu i Rosji, którzy zapewnili, że są zdecydowani, by przyspieszyć działania na rzecz "zaprowadzenia pokoju i stabilności w Syrii".
- Jak przyjrzymy się potencjałom tych państw to widać znaczącą różnicę. Rosja jest mocarstwem atomowym, ma większy potencjał ekonomiczny i większe wpływy na arenie globalnej. W odróżnieniu od Turcji i Iranu jest krajem który ma przyzwoite relacje z Izraelem, z Arabia Saudyjską i Egiptem. Może też w jakiś sposób stara się "rozgrywać" Turcję z Iranem. Mamy tutaj skomplikowaną układankę - tłumaczył.
- Z polskiej perspektywy istotne jest to, że Rosja jest graczem, który traktuje Bliski Wschód jako najważniejszą arenę do odgrywania swojej roli w skali globalnej. Chcą pokazać, że tutaj się liczą. Na Dalekim Wschodzie takiej roli odgrywać nie może - dodał.
Autor: ToL//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia - public domain | u.s. army