Kiedy osoby, które są podległe ministrowi organizują grupę, która prawdopodobnie popełniała szereg przestępstw, to powinno natychmiast się zająć im dowody, a minister powinien złożyć dymisję - powiedział w "Faktach po Faktach" sędzia Waldemar Żurek, rzecznik dawnej Krajowej Rady Sądownictwa. Odniósł się do doniesień o akcji szkalowania niektórych sędziów, za którą mieli stać między innymi pracownicy resortu sprawiedliwości. Prezes Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia" prokurator Krzysztof Parchimowicz ocenił, że Ziobro "gra na hamowanie śledztwa" w tej sprawie.
Portal Onet ustalił, że Łukasz Piebiak jako wiceminister sprawiedliwości miał stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów, krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Według portalu za rozsyłanie kompromitujących materiałów odpowiedzialna była współpracująca z Piebiakiem kobieta o imieniu Emilia. Po przeprowadzeniu jednej z akcji Piebiak miał o tym informować "szefa, by i on się ucieszył".
Dzień po pierwszych publikacjach Piebiak podał się do dymisji. Posłowie opozycji domagają się jednak również dymisji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Sędzia Żurek: nie chce mi się wierzyć, że Ziobro nie wiedział o tym, co się dzieje w jego ministerstwie
O tej sprawie rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia Waldemar Żurek, rzecznik dawnej Krajowej Rady Sądownictwa i prokurator Krzysztof Parchimowicz, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia".
- Nie chce mi się wierzyć naprawdę w to - i chyba nikt w to nie wierzy - że minister Ziobro nie wiedział o tym, co się dzieje w jego ministerstwie - powiedział sędzia Żurek. Jak dodał, "gdyby nie wiedział, to już powinien się podać się do dymisji, a jeżeli wiedział, to tym bardziej".
- Kiedy osoby, które są podległe ministrowi organizują grupę zorganizowaną, która prawdopodobnie popełniała szereg przestępstw, to powinno natychmiast się zająć im dowody, a minister powinien złożyć dymisję - podkreślił. - Jeżeli minister nie chce, to powinien poprosić go o to pan premier - dodał.
"W tę aferę zamieszane są różne osoby"
Prokurator Parchimowicz przekonywał, że "w tę aferę zamieszane są różne osoby". - Ludzie z kręgu KRS, sędzia Sądu Najwyższego, urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy realizowali linię polityczną ministerstwa w zakresie zmian w sądownictwie - wyliczał.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KONKRET24: KIM SĄ SĘDZIOWIE, KTÓRYCH NAZWISKA PADAJĄ W SPRAWIE AKCJI HEJTU? >
- Dla mnie to nie ulega wątpliwości, że charakter tych zdarzeń miał charakter zorganizowany - dodał Parchimowicz. Szef "Lex Super Omnia" przypomniał, że "to minister Ziobro posługiwał się słowami cynicznymi, obelżywymi - "kasta", "sitwa", "spółdzielnia" - wobec dawnej KRS, przypisywał całemu środowisku cechy kilku sędziów, którzy dopuścili się niewybaczalnych przewinień". - W związku z tym mnie nie dziwi, że w urzędzie kierowanym przez ministra sprawiedliwości doszło do powstania tak nienawistnych postów i komentarzy wobec sędziów - podsumował.
"Zbigniew Ziobro gra na hamowanie śledztwa"
Po doniesieniach o akcji dyskredytowania sędziów, do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, złożone przez Sojusz Lewicy Demokratycznej. W związku z tym zawiadomieniem prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające.
Szef Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia" ocenił, że aby ewentualne śledztwo w tej sprawie było prowadzone rzetelnie, musiałyby zdarzyć się "dwie rzeczy".
Jak mówił Parchimowicz, "prokuratura powinna być niezależna od władzy wykonawczej", a "na czele tej prokuratury nie mógłby stać Zbigniew Ziobro", który jest jednocześnie ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.
Dodał, że rzetelne śledztwo w tej sprawie "jest możliwe". - Może zostanie wszczęte, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości. Teraz władza gra, Zbigniew Ziobro gra na hamowanie śledztwa. Postępowanie sprawdzające w tej sprawie jest po prostu ponurym żartem, czy żenującym żartem prokuratora (generalnego - red.) - zaznaczył.
"Sędziowie mają już kodeks etyki"
Sędzia Żurek skomentował także wystąpienie ministra Ziobry do nowej Krajowej Rady Sądownictwa o przygotowanie kodeksu etyki, regulującego zachowanie sędziów w mediach społecznościowych.
- Sędziowie mają już kodeks etyki - uchwalony i widniejący na stronach Krajowej Rady Sądownictwa - zaznaczył były rzecznik KRS. Moim zdaniem jest to tylko chęć zakneblowania ust tym sędziom, który komunikują się ze społeczeństwem bezpośrednio - dodał.
Jak mówił sędzia, "dzisiaj mamy ten trudny czas, media publiczne stały się partyjnymi, więc my korzystamy z tej możliwości (z mediów społecznościowych - red.), żeby się w ten sposób komunikować".
- To jest właśnie celowe, żeby zamknąć nam usta - powtórzył.
Sędzia Żurek: nie mogę się dowiedzieć, co służby specjalne robiły w Sądzie Okręgowym w Krakowie
Waldemar Żurek opowiedział w "Faktach po Faktach" o "niepokojącej sytuacji", jak ocenił to, że "w dniu objęcia przez koleżankę ministra Ziobry" Dagmarę Pawełczyk-Woicką stanowiska w Sądzie Okręgowym w Krakowie, "do jej gabinetu weszły służby specjalne". Pawełczyk-Woicka objęła stanowisko prezesa 9 stycznia 2018 roku.
- Do dzisiaj nie wiemy, co (służby) tam robiły. Proszę pamiętać, że tam jest dostęp do sieci wewnętrznej - teleinformatycznej, komputerowej - a w tym sądzie toczy się prywatna sprawa ministra Ziobry (dotycząca śmierci jego ojca - red.) - podkreślił sędzia Żurek. - Jestem członkiem kolegium sądu i nie mogę się dowiedzieć do dzisiaj, kto wchodził, co badał, jakie urządzenia sprawdzał, czy miał dostęp do sieci komputerowej wewnętrznej - mówił. - Mamy też informacje (…), że jedna z osób bliskich ministrowi wezwała służby specjalne, które miały badać akta tej sprawy. Słyszałem także o tym, że było żądanie, żeby przeszukano gabinety sędziów, ale oficer służby nie zgodził się na to - dodał sędzia Żurek.
Sprawa śmierci ojca Ziobry
Ojciec Zbigniewa Ziobry, Jerzy Ziobro, był leczony od 22 czerwca 2006 roku w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 roku. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie. W 2011 roku Krystyna Kornicka-Ziobro złożyła tzw. subsydiarny akt oskarżenia przeciwko czwórce lekarzy. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy odmawia tego prokurator (po wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego). Przyłączyli się do niego synowie Witold i Zbigniew. W 2016 roku do sprawy po stronie oskarżycieli przystąpiła prokuratura.
W lutym 2017 roku Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia uznał, że nie było związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta i uniewinnił czwórkę oskarżonych. Apelacje od wyroku wnieśli oskarżyciel publiczny i pełnomocnicy trojga oskarżycieli posiłkowych.
Autor: akr,js//kg,rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24