Piękny, słoneczny dzień i nawet z kolegą ganialiśmy się w berka. Ale na drugi dzień wpadają, mówią, że jest ranny kolega. Od tego czasu to naprawdę zaczęliśmy się już poważnie lękać, co będzie dalej - wspominała w "Faktach po Faktach" w 76. rocznicę Powstania Warszawskiego jego uczestniczka Hanna Stadnik, pseudonim Hanka.
W Powstaniu Warszawskim Hanna Stadnik była sanitariuszką, walczyła w pułku "Baszta" na Mokotowie. Jak wspominała w sobotę w "Faktach po Faktach", pierwszego rannego kolegę opatrywały wraz z siostrą niedługo po godzinie "W". - Dzięki Bogu nie był bardzo ciężko ranny. Opatrzyłyśmy go i dalej trwała walka - powiedziała. - W pierwszych chwilach, dopóki nie było tego rannego, była szalona euforia. Była radość, że nareszcie widzimy biało-czerwone flagi, bo przecież całą okupację groziła kara śmierci jak u kogoś znaleźli taką flagę - dodała.
- Strachu jeszcze wtedy nie czułyśmy wielkiego, pierwszego dnia. Miałyśmy tego jednego rannego i wtedy jeszcze była radość - stwierdziła.
"Kiedy zaczęli ginąć koledzy i koleżanki, to troszkę wtedy i nas strach ogarnął"
Przyznała, że "po kilku dniach, kiedy zaczęli ginąć koledzy i koleżanki, to troszkę wtedy i nas strach ogarnął, co będzie dalej, ale trwaliśmy". - Każdy dzień następny był coraz gorszy - mówiła Hanna Stadnik.
- W ogóle nie było nocy. Nie odróżnialiśmy nocy od dnia, bo walki były i w nocy, i w dzień. Tylko żeśmy się zmieniali. Jedni troszeczkę odpoczywali - wspominała. - Jak chwilami sobie przypomnę, jak trzeba było chodzić w tym samym, co się wyszło z domu, to aż się nie chce wierzyć. Wtedy nie było czasu o tym myśleć. Dopiero teraz myślimy o tych sprawach, jak myśmy mogli to przetrwać - powiedziała uczestniczka Powstania Warszawskiego.
"Część z nas odpoczywała, część była cały czas czujna, że może ktoś wpaść i zawołać: sanitariuszki, ranny!"
- Jak się dzień zaczynał? Część z nas odpoczywała, część była cały czas czujna, że może ktoś wpaść i zawołać: sanitariuszki, ranny! Cały czas w zasadzie żyliśmy w takim napięciu - mówiła dalej. - Może były chwile, godziny, jak Niemcy nie ostrzeliwali terenu - podkreśliła.
- W Parku Dreszera był piękny, słoneczny dzień i się z kolegą nawet ganialiśmy w berka. Ale na drugi dzień wpadają, mówią, że jest ranny kolega. Blady leży. Bez krwi w ogóle. Siostra moja bierze za rękę, patrzy, czy jest tętno. Ja podkładam rękę pod głowę, mózg wypływa - opowiadała Hanna Stadnik. - To było już tragiczne. Od tego czasu to naprawdę zaczęliśmy się już poważnie lękać, co będzie dalej. To były chwile naprawdę bardzo ciężkie. Kilka takich chwil było tragicznych, jak powiedziałam, ale po prostu nie chcę więcej opowiadać o tym, bo później za bardzo to przeżywam - przyznała, poruszona.
"Dzieci mi zadają pytanie: jak pani mogła wroga opatrzyć?"
Mówiła o rannym Niemcu. - Też go normalnie opatrzyłyśmy i był z nami na punkcie - podkreśliła. - Jak nieraz jestem w jakiejś szkole i opowiadam, to dzieci mi zadają pytanie: jak pani mogła wroga, który do pani strzelał, później opatrzyć? No tak byłyśmy uczone po prostu, tak nam było powiedziane. Ranny? To trzeba pomóc, nie można brać pod uwagę, że to jest wróg - tłumaczyła.
- Ale dobro dobrem odpłaca. Myśmy go żywiły (...) i wpada kompania (Bronisława) Kaminskiego. Wpadli po to, żeby się wyżywać na Polakach. Chcieli gwałcić dziewczyny. Strasznie się zachowywali. I ten Niemiec nas uratował - opowiadała Hanna Stadnik.
Jak mówiła, ludzie na całym świecie są dobrzy i podli. - Zawsze trzeba być otwartym na to, żeby myśleć, że ten nawet wróg też będzie człowiekiem - dodała.
"Nienawiść to okropna rzecz"
Odniosła się do obecnej sytuacji w Polsce i podziałach w społeczeństwie. - Nienawiść to okropna rzecz, jaka może się znaleźć między jednym a drugim człowiekiem. Człowieka nie wolno nienawidzić, bo staje się odczłowieczonym człowiekiem. Nie jest już normalnym, jeśli nienawidzi drugiego człowieka. Z każdym, z najgorszym, nawet przecież do kata... tak jak my Niemcowi, który był naszym wrogiem, ale my mu pomagałyśmy. Tak że tym bardziej Polak (ku) Polakowi powinien się serdecznie odnosić, a nie walczyć ze sobą - apelowała Hanna Stadnik.
Jej zdaniem "teraz bardzo źle dzieje się w naszym kraju". - Jest mi bardzo ciężko z tego powodu, bo boję się, jeśli tak dalej będzie - boję się, że może być - to martwię się o swoje dzieci, wnuki, prawnuki. Nie tylko swoje, ale w całym kraju - przyznała.
76. rocznica Powstania Warszawskiego
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tysięcy powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tysięcy powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tysięcy zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy (około pół miliona) wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24