Nowe prawo to czysta demagogia i de facto prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet, które będą teraz mogły użyć tego prawa do zaatakowania byłego kochanka - mówił w Sejmie poseł PiS Grzegorz Lorek podczas drugiego czytania projektu dotyczącego zmiany definicji gwałtu. Lorek posłużył się też porównaniem do pożyczonego samochodu. - Bardzo się dziwię, że PiS pozwoliło sobie na to, żeby stanowisko prawicy prezentował właśnie ten, a nie inny poseł. Hańba, wstyd i skandal - skomentowała ministra do spraw równości Katarzyna Kotula.
W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącego definicji zgwałcenia i wymiaru kary za ten czyn. Został złożony przez grupę posłanek Lewicy, dwa tygodnie temu po poprawkach projekt poparła sejmowa komisja nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach. Według projektu nowelizacji Kodeksu karnego za gwałt uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody.
W imieniu Prawa i Sprawiedliwości wystąpił poseł Grzegorz Lorek. Stwierdził, że zaproponowana w projekcie redefinicja przestępstwa zgwałcenia przerzuca ciężar dowodu na oskarżonego, co budzi wątpliwości konstytucyjne co do naruszenia zasady prawa do obrony i domniemania niewinności.
Na wstępie swojego wystąpienia Lorek wymieniał zasługi rządu Zjednoczonej Prawicy, który "znacząco poprawił ochronę ofiar przestępstw seksualnych". Wymienił między innymi zaostrzenie kary za zgwałcenie dziecka, wprowadzenie rejestru pedofilów i dożywotniego zakazu pracy z dziećmi dla pedofilów.
Poseł PiS nie zgadza się jednak z proponowanymi teraz zmianami. - Obecnie są procedowane zmiany redefiniujące przestępstwo gwałcenia. Zmiany polegają na przerzuceniu ciężaru dowodu na oskarżonego. Budzi to wątpliwości w kontekście konstytucyjnej zasady prawa do obrony i domniemania niewinności - mówił poseł.
Później przytoczył porównanie do pożyczonego od znajomego samochodu. - Wyobraźmy sobie sytuację, w której nasz znajomy pożyczył nam samochód. Gdy nim odjechaliśmy, zadzwonił na policję alarmując, że go ukradliśmy. Przyjaciel świnia, ale i tak konsekwencje byłyby dla nas poważne. Jak się ustrzec? Najlepiej mieć na piśmie jego zgodę. I takie umowy są czasami praktykowane - powiedział.
Lorek o zmianie w definicji gwałtu: to czysta demagogia i prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet
- Niestety, zgodnie z nowym prawem, nawet w długoletnim związku lepiej, żeby partner za każdym razem zawierał umowę z partnerką na seks. Bo jak ta się już po fakcie rozmyśli, to będzie miał problem. Nie tylko przyjaciele okazują się fałszywi. W kancelarii adwokackiej mają wiele spraw, w których zakochana pani nawet po kilku latach nagle się odkochuje. Tylko mówi o tym partnerowi dopiero po upojnej nocy. Jak wejdzie w życie nowe prawo, wszystkie te sprawy będą przegrane, jeśli pan nie będzie miał zgody pani na piśmie - kontynuował Lorek.
- Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale to prawo jest niedorzeczne. Już dzisiaj prokuratorzy i sądy badają czy seks był za zgodą kobiety. Nowe prawo to czysta demagogia i de facto prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet, które będą teraz mogły użyć tego prawa do zaatakowania byłego kochanka - przekonywał.
Później posłużył się przykładem. - Młodzi ludzie na imprezie za dużo wypili. Dziewczyna dobrze się bawi i wstawia na Instagram fotki. Upija się do urwania filmu. Chłopak ją odprowadza do pokoju, przytula się, nie dochodzi do współżycia. Rano znajdują kolegę zakrwawioną, bo zaczął się jej okres. Zawiadamia policję, że jej koleżanka została zgwałcona. Ona nic nie pamięta. Chłopak trafia do aresztu. Sprawa długo się ciągnie. On, nawet jeżeli jest niewinny, to już jest przegrany, żeby było jasne. Prawo musi chronić kobiety, bo przede wszystkim one są ofiarami gwałtów i musi być surowe, ale nie może być ślepe. Nie może być elementem walki damsko-męskiej. Spójrzmy na to szerzej i nie wylewajmy dziecko z kąpielą - dodał Lorek.
Kotula o słowach posła PiS: hańba, wstyd i skandal
Ministra ds. równości Katarzyna Kotula w rozmowie z portalem gazeta.pl powiedziała, że "należałoby dzisiaj zadać pytanie panu posłowi, czy faktycznie chce chronić osoby, które mogą doświadczyć gwałtów, czy staje po stronie sprawców". - Bardzo się dziwię, że PiS pozwoliło sobie na to, żeby stanowisko prawicy prezentował właśnie ten, a nie inny poseł. Takimi, a nie innymi słowami. Hańba, wstyd i skandal - dodała.
Jak zaznaczyła Kotula, obecna definicja gwałtu wymaga zmiany. - Ta proponowana definicja i tak nie jest jakoś bardzo daleko idąca, ale opiera tę definicję zgwałcenia na zgodzie, bądź na braku zgody. Definicja zgwałcenia jest przestarzała w polskim Kodeksie karnym. Dzisiaj projekt posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic i mecenas Doroty Wawrowskiej idzie w kierunku potrzebnej naszym zdaniem zmiany. Większość kobiet w Polsce nie zgłasza gwałtu, ponieważ wie, jak trudno jest udowodnić, że do niego doszło - powiedziała.
Posłanka odniosła się również do fragmentu wypowiedzi Grzegorza Lorka o podejrzeniu gwałtu wskutek nadużycia alkoholu. - Słyszałam opowieść pana posła Lorka o jakieś imprezie, na której kobieta miałaby wypić zbyt dużą ilość alkoholu, a potem nagle wpaść na pomysł oskarżenia kogoś o gwałt. To jest abstrakcja, szydzenie z sytuacji, kiedy wiemy, że kobieta, młoda dziewczyna jest na jakiejś imprezie i pada ofiarą gwałtu z powodu dosypania jej czegoś do drinka czy do napoju, bo to nie zawsze jest alkohol. Wiemy, jak powszechne były gwałty po pigułkach gwałtu, sama wielokrotnie wspierałam takie osoby, które nie były w stanie tego udowodnić. To pokazuje, że ta zmiana jest konieczna - podsumowała Katarzyna Kotula.
Źródło: tvn24.pl PAP, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24