Mają szlifierki i palniki, próbują sforsować granicę. "Te grupy są coraz bardziej agresywne"

Granica polsko-białoruska w okolicy przejścia granicznego Połowce-Pieszczatka
Nasilają się ataki na polsko-białoruskiej granicy
Źródło: TVN24

Straż Graniczna zwraca uwagę na agresywne próby sforsowania polsko-białoruskiej granicy. Atakują tam całe grupy. Reporterzy programu "Polska i Świat" pytają przy tym o bezpieczeństwo i prawa człowieka tych, którzy do naszego kraju próbują się dostać.

W okolicy Michałowa granica polsko-białoruska biegnie przez bagna - tu budowa płotu nie była możliwa, dlatego granicy bronią zasieki i patrole. Reporterzy "Polski i Świata" towarzyszą patrolowi wojska i Straży Granicznej. Przed wejściem na ten teren, decyzją wojska, muszą założyć kamizelki kuloodporne i kaski.

Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat" >>>

- Dorosły mężczyzna jest w stanie większym kamieniem rzucić na odległość 40-50 metrów. Tutaj do nich mamy z 20 do 30 metrów maksymalnie, więc jak najbardziej musimy być świadomi tego zagrożenia, że w każdej chwili coś się może wydarzyć – ostrzega major Błażej Łukaszewski ze Zgrupowania Zadaniowego Podlasie.

W pewnym momencie zauważono cztery osoby poruszające się wzdłuż granicy od strony białoruskiej. - Po wyposażeniu i zachowaniu ewidentnie widać, że to funkcjonariusz służby białoruskiej. Z tyłu ma przyczepioną saszetkę wojskową – zauważa Łukaszewski.

Służby przy granicy
Służby przy granicy
Źródło: X/Straż Graniczna

Polskie służby sprzeciwiają się Operacji "Śluza"

Grupa poruszała się z przewodnikiem, po jakimś czasie wycofała się z powrotem do lasu. Wokół można znaleźć wiele śladów prób przejścia. Faktycznie grupa wróciła kilka godzin później - już liczniejsza i próbowała przekroczyć granicę.

- Widzimy niestety, że te grupy są coraz bardziej agresywne. Agresja zdarzała się, ale to było kilka przypadków w ciągu tygodnia, a w tym momencie migranci atakują nas kilkukrotnie jednej nocy, a ostatnio nawet w ciągu dnia – zwraca uwagę st. chor. sztab. Michał Bura z podlaskiego oddziału Straży Granicznej.

To ciąg dalszy rozpoczętej dziesięć lat temu Operacji "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Aleksandra Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw Unii Europejskiej, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali.

straz graniczna
Czeremcha. Dubicze Cerkiewne. Mnożą się próby nielegalnego przekraczania granicy
Źródło: Podlaski Oddział Straży Granicznej 

- Z Białorusi napływają grupy z Afganistanu, z Pakistanu, z Somalii, z Erytrei, z różnych państw – wylicza mjr Błażej Łukaszewski i tłumaczy, że wynika to "z różnych konfliktów". - Nie wnikamy w te szczegóły. My dostaliśmy zadanie, by skutecznie wspierać Straż Graniczną, aby zapewnić tutaj bezpieczeństwo – dodaje.

St. chor. sztab. Michał Bura, zapytany, co dzieje się z grupą zatrzymaną na granicy, tłumaczy, że prowadzona jest wstępna weryfikacja. - Sprawdzamy, czy wśród osób nie ma grupy osób wrażliwych, czyli na przykład małoletnich bez opieki, czy kobiety w ciąży, czy osób, których stan zdrowia wymaga interwencji lekarskiej – podkreśla.

- Jeżeli takich osób nie ma, zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem takie osoby zostają zawrócone na Białoruś, czyli do miejsca, gdzie te osoby przybyły dobrowolnie i legalnie – dodaje.

Wątpliwości organizacji na rzecz praw człowieka

W tej sprawie wątpliwości mają organizacje działające na rzecz praw człowieka. - Naruszamy standardy międzynarodowe, naruszamy zasadę non-refoulement , która zabrania państwom zawracania do granic cudzoziemców, kiedy za tymi granicami grozi im niebezpieczeństwo utraty życia czy doświadczenia tortur – mówi Marcin Sośniak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

A tak zwana ustawa azylowa sprawia, że nie sprawdzamy tożsamości osób na granicy i tracimy nad nimi kontrolę i prawdopodobnie będą wracać. Straż graniczna zaznacza, że osoby wymagające pomocy medycznej ją otrzymują - trafiają między innymi do szpitala w Hajnówce.

Zastępca dyrektora do spraw lecznictwa SPZOZ w Hajnówce dr n. med. Tomasz Musiuk podkreśla, że w początkowym okresie migracyjnym w przeważającej liczbie do szpitala trafiały całe rodziny i ludzie w bardzo różnym wieku – noworodki, osoby starsze i bardzo schorowane. - Teraz obserwujemy, że są to bardziej ludzie młodzi: kobiety i mężczyźni – dodaje.

Ale Marcin Sośniak przekonuje, że "mamy cały czas zgłoszenia o osobach małoletnich, bez opieki, które również trafiają w klincz i które również są ofiarami wojny hybrydowej". - To, że wśród osób starających się o ochronę międzynarodową dominuje akurat mężczyzna, to jest zupełnie naturalne, to wynika z samej istoty uchodźctwa – wyjaśnia.

dobrzynski
Incydent na granicy. "W grupie agresorów funkcjonariusz białoruskiej służby"
Źródło: X/@JacekDobrzynski

W połowie kwietnia po raz pierwszy Straż Graniczna zaobserwowała agresję także ze strony białoruskiego funkcjonariusza. - Ostatnio przemytnicy wykorzystują szlifierki kątowe, palniki, to jest cały proceder, te osoby są przygotowywane na szturm na naszą granicę – zauważa st. chor. sztab. Michał Bura. - Kiedy nas atakują, mają ze sobą nawet plecaki wypełnione kamieniami – podkreśla.

Tylko w ostatni weekend było 110 prób nielegalnego przekroczenia granicy.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: