Rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński opublikował w serwisie X nagrania, na których widać grupę osób próbujących przekroczyć nielegalnie granicę niedaleko Mielnika. W grupie osób miał być również funkcjonariusz służby białoruskiej, który rzucał kamieniami w polskich mundurowych. Sprawę skomentowali szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak.
"Granica niedaleko Mielnika. Kilkadziesiąt osób próbuje pokonać zabezpieczenie usiłując nielegalnie wedrzeć się do Polski" - opisał nagrania Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dodał, że po pojawieniu się na miejscu Straży Granicznej napastnicy zaczęli rzucać kamieniami w nadjeżdżający samochód.
"W grupie agresorów kamera rejestruje umundurowanego funkcjonariusza białoruskiej służby, który również kamieniami atakuje naszych mundurowych. Dzięki szybkiej i skutecznej reakcji strażników granicznych i żołnierzy nikomu nie udało się wtargnąć do naszego kraju. Polska granica jest szczelna. Przejścia nie ma" - napisał Dobrzyński.
Wpis Dobrzyńskiego skomentował minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem zamieszczony przez rzecznika film "powinien otworzyć oczy wszystkim, którzy bagatelizują to zagrożenie oraz bezpodstawnie atakują obrońców polskich granic". "Dzięki zaangażowaniu i pracy mundurowych oraz uszczelnieniu granicy Polska jest bezpieczna" - dodał.
Następnie minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak nawiązał do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy w mediach społecznościowych. Napisał, że już 11 tys. funkcjonariuszy służb MSWiA i żołnierzy Wojska Polskiego jest zaangażowanych w obronę granicy, a na zaporę fizyczną i elektroniczną wydano 2,6 mld złotych. Dodał, że nie ma żadnych wątpliwości, co do "ścisłego współdziałania białoruskich służb z gangami organizującymi przemyt ludzi z Afryki i Azji".
"Ostatnio białoruscy funkcjonariusze włączają się nawet do bezpośrednich prowokacji i agresywnych działań blisko granicy. Nasz komunikat jest jasny: przejścia nie ma! Polska jest i będzie bezpieczna" - napisał szef MSWiA.
Kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Czasowe ograniczenie prawa do azylu
Na 186-kilometrowej granicy z Białorusią stoi wzniesiona w 2022 roku stalowa zapora o wysokości 5,5 metra. Jest głównym elementem zabezpieczenia tej granicy przed nielegalną migracją. Uzupełnia ją tak zwana bariera elektroniczna, która obejmuje zaporę oraz odcinki rzeczne. W minionym roku zmodernizowano obie zapory, na stalowej zamontowano dodatkowe poziome przęsła, a także zwoje concertiny.
Od 13 czerwca 2024 roku na podlaskim odcinku polsko-białoruskiej granicy działa strefa buforowa, którą wprowadzono na podstawie rozporządzenia MSWiA. Po raz trzeci (od 10 marca tego roku) została przedłużona na kolejne 90 dni oraz rozszerzona. Obejmuje obecnie długość granicy na odcinku 78,29 kilometra w powiecie hajnowskim oraz części powiatu białostockiego - chodzi o teren działania placówek Straży Granicznej w Michałowie, Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych i Czeremsze. Na blisko 60 kilometrach granicy nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, natomiast na odcinku ponad 15 kilometrów położonym w rejonie rezerwatów przyrody pas ma około 2 kilometrów szerokości, a na odcinku blisko 3,8 kilometra szerokość strefy to około 4 kilometrów.
27 marca weszło w życie rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej. Ograniczenie prawa do azylu będzie obowiązywać przez 60 dni i może być przedłużone - po wyrażeniu zgody przez Sejm - na okres nie dłuższy niż kolejne 60 dni.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Autorka/Autor: mart/ft
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jacek Dobrzyński/X