Uliczny skrzypek na dwa miesiące przed emeryturą nie chce kombinować, chce na nią zarobić uczciwie i dlatego jest chyba jedynym grajkiem w kraju który używa kasy fiskalnej. Pan Władysław za wrzucone datki wydaje paragony, odprowadza składki i płaci podatki, czyli wszystko zgodnie z zasadami. Jego sława przekroczyła już nawet granice Polski.
Gdy rozmawialiśmy cztery lata temu, Władysław Tomczyk właśnie zdecydował, że do emerytury będzie pracował grając na ulicy. W pełni legalnie, czyli z kasą fiskalną, odprowadzaniem składek ZUS i płaceniem podatków. 65-letni pan Władysław przyznaje, że ostatnie lata nie były łatwe. Szczególnie zimą nie udawało się zarobić nawet na ZUS i podatki, ale działalności nie zawieszał. - Ja niejako zrobiłem taki eksperyment i musiałem się starać, by w lepszych okresach odłożyć na te gorsze - opowiada. Dziś nie żałuje. Jak mówi, żyje skromnie, ale uczciwie. Bo jego biznesplan jest prosty - robić wszystko, by nie mieć długów.
Sławny wirtuoz z Katowic
Pan Władysław każdy dzień zaczyna tak samo: najpierw kilka kilometrów rowerem do przystanku autobusowego, a później komunikacją miejską, najczęściej do Katowic, gdzie gra. Skrzypek zdaje sobie sprawę, że nie jest wirtuozem, ale innego pomysłu na legalne zarobkowanie nie miał. Historia pana Władysława zainteresowała nawet jedną z nowojorskich agencji i Amerykanie zrealizowali o nim krótki reportaż. Sam nigdy nie przypuszczał, że z powodu kasy fiskalnej zrobi się o nim tak głośno, bo gra na skrzypcach to zawsze było tylko jego hobby.
Jest po studiach - skończył polonistykę. W latach 90-tych prowadził trzy sklepy, m.in. w budynku katowickiego dworca, ale przegrał walkę z galeriami handlowymi i zbankrutował. Przez pięć lat był bezrobotny, a w 2010 roku uznał, że do emerytury chce legalnie dopracować. Teraz powoli planuje życie emeryta.
Autor: nsz\mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN