- Dopóki od aparatu partyjnego, a nie od obywateli, będzie zależało kto wejdzie do parlamentu, nie zmieni się jakość polityki - uważa Jarosław Gowin (PO), który w środę we Wrocławiu spotkał się z przedstawicielami ruchu na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych.
Były minister sprawiedliwości, kandydat na szefa PO w stolicy Dolnego Śląska, wziął udział w inauguracji klubu dyskusyjnego "Kultura polityczna", który powstał w 20. rocznicę powołania ruchu obywatelskiego na rzecz JOW. W spotkaniu wzięło udział kilkudziesięciu sympatyków ruchu, a także lider Platformy Oburzonych, muzyk Paweł Kukiz.
Gowin chce zwrócić 16 mln zł Polakom
Podczas dyskusji jeden z uczestników spotkania zapytał Gowina, jakie będą jego trzy pierwsze decyzje, jeśli wygra wybory na szefa Platformy.
Gowin odpowiedział: - To mało realistyczny scenariusz, ale jeśli by do tego doszło, to przede wszystkim uruchomiłbym procedury, które doprowadziłyby do zwrotu 270 mld zł, które są własnością 16 milionów Polaków - odparł Gowin, nawiązując do niedawnej propozycji rządu w sprawie OFE.
Jak dodał, jego drugą decyzją w razie wygranej byłoby powołanie zespołu, który zająłby się nowelizacją prawa podatkowego. W trzeciej kolejności - kontynuował - nawiązałby współpracę z ekspertami z Centrum im. Adama Smitha oraz z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- Słucham od dawna opinii takich ekspertów jak Leszek Balcerowicz, rozmawiam też z Jerzym Hausnerem - zaznaczył były minister sprawiedliwości.
Za zmianą ordynacji
Kukiz wyraził zdziwienie, że w pierwszej kolejności Gowin nie doprowadziłby do wprowadzenia ordynacji proponowanej przez ruch obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych (JOW). - To nie takie proste, bo wymaga zgody całego parlamentu - odparł gość spotkania.
Na wcześniej zorganizowanej konferencji prasowej Gowin mówił, że podpis pod petycją w sprawie zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową złożył już przed kilkoma tygodniami w Kołobrzegu.
- Teraz podpisałbym się z tym większym przekonaniem, ponieważ jeżdżąc po całym kraju, przekonuję się, że dopóki to nie od obywateli, ale od aparatu partyjnego będzie zależeć, kto wejdzie do parlamentu, to jakość polskiej polityki się nie zmieni - stwierdził Gowin.
Decydować powinni obywatele
Ocenił, że ruch na rzecz JOW to "największy przejaw oddolnego buntu obywateli". Dodał, że nie widzi powodu, dla którego "to 460 posłów miałoby decydować o tym, czy po zebraniu dużej liczby podpisów przeprowadzać wnioskowane referenda lub kierować obywatelskie projekty ustaw do pracy w parlamencie".
- Posłowie powinni mieć obowiązek pracy nad takimi ustawami, skoro zebrano pod nimi po kilkaset tysięcy czy nawet kilka milionów podpisów - powiedział Gowin.
Kandydat na szefa Platformy zadeklarował, że będzie rozmawiał z innymi partiami o pomyśle, by jak najszybciej ordynację wyborczą w Polsce zmienić z proporcjonalnej na przynajmniej mieszaną. - Jeśli zostanę przewodniczącym PO, to postaram się namówić inne ugrupowania, by przynajmniej połowa posłów była wybierana według ordynacji większościowej - oświadczył.
Spotkania tylko z odważnymi
Pytany, czy spotka się we Wrocławiu z działaczami i członkami dolnośląskiej PO, Gowin odpowiedział, że miał taki zamiar. - Rozesłałem prośby do wszystkich szefów regionów, by umożliwili mi takie spotkania, ale dolnośląska PO nie zareagowała na tę prośbę. Dlatego przyjąłem zaproszenie ruchu na rzecz JOW - powiedział Gowin.
Gowin zaznaczył, że miał spotkania z członkami PO w kilku miastach m.in. na Śląsku, w Warszawie i w woj. zachodniopomorskim.
- Niestety, spotykam się tylko z tymi odważnymi członkami PO. Informują mnie, że mają sugestie, by nie przychodzić na spotkania z Gowinem, bo można za to trafić na jakąś "czarną listę" - powiedział kandydat na szefa PO.
Autor: zś//bgr / Źródło: PAP