- Cała ta dyskusja była obok tego spektaklu. Mówili na jego temat głównie ci, którzy go nie widzieli - mówiła w "Faktach po Faktach" minister kultury Małgorzata Omilanowska. - To nie jest spektakl, który obraża Boga. Jestem o tym przekonana - oceniła. Minister stwierdziła także w TVN24, że odwołanie roku Polski w Rosji i Rosji w Polsce było słuszne, bo byłaby to "duża impreza o dużej sile propagandowej".
- Do tej pory, niestety, było tak, że uzgodnienia polsko-rosyjskie dotyczące organizacji tych dwóch wielkich imprez wzajemnych nie były równoważne. My ogłosiliśmy promesę rządową, Rosjanie mieli ogłosić. Nigdy tego nie zrobili - powiedziała. Zaznaczyła przy tym, że nie ma nic przeciwko temu, by polscy artyści jeździli do Rosji, a rosyjscy do Polski. - Ten program, który odwołaliśmy w tym roku zasili finansowo inny program promocji kultury za granicą. Jednym z dwóch priorytetów tego programu będzie partnerstwo w obrębie Morza Bałtyckiego, a Rosja do tego partnerstwa należy - wyjaśniła. Dopytywana, jaki więc był sens odwołania imprezy, odpowiedziała: - Chyba duży, dlatego że mówiliśmy o dużej imprezie o charakterze jednak politycznym, o dużej sile propagandowej.
"Tęczy nie służą wtórne definicje"
Minister w "Faktach po Faktach" odniosła się także do kolejnego spalenia tęczy na warszawskim Placu Zbawiciela i kontrowersji, jakie ta instalacja wywołuje. - Mało kto już dzisiaj, patrząc na nią, wie, jakie były jej początki. Bo tak naprawdę Julita Wójcik zrobiła tęcze w Wigrach na pożegnanie ośrodka pracy twórczej. Wówczas, budując tęczę posługiwała się symboliką, jako symbolu spółdzielczości - zauważyła minister. I dodała: - Długą drogę przeszła ta tęcza, przez Brukselę do Warszawy. I chyba wtórnie nabywane definicje nie służą jej.
"Cała dyskusja była obok tego spektaklu"
Omilanowska oceniła, że polska scena radykalizuje się ideologicznie, a kultura jest w to coraz bardziej uwikłana. Jako przykład podała przedstawienie "Golgota Picnic".
- Cała ta dyskusja była obok tego spektaklu. Mówili na jego temat głównie ci, którzy go nie widzieli - wyjaśniła. - To nie jest spektakl, który obraża Boga. Jestem o tym przekonana - oceniła. - Kultura i sztuka nieźle dają sobie radę, nawet w okresie wojen ideologicznych, pod warunkiem, że nie jest manipulowana. Natomiast jeśli zaczyna się angażować ideologicznie, to bardzo na tym traci.
Dyrektor teatru z klauzulą sumienia?
Pytana, czy wyobraża sobie, że dyrektorzy teatrów, tak jak np. lekarze, będą podpisywać i stosować się do klauzuli sumienia, odparła, że teraz i tak samodzielnie decydują o repertuarach kierując się swoim światopoglądem.
- Natomiast zanim zaczniemy posługiwać się klauzulą sumienia, to zróbmy sobie takie ćwiczenie na rozum: wielu polityków w Polsce sugeruje możliwość przywrócenia kary śmierci w Polsce. Co wtedy będzie z klauzulą sumienia sędziów, karnistów i katów? - podsumowała.
Autor: nsz//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24