Dwa psy - Filip i Maja - zostały przywiązane do drzewa we wsi Godzikowice na Dolnym Śląsku. Obok ktoś zostawił wyprawkę dla czworonogów. Był też list. Nieznany autor tłumaczy w nim, dlaczego porzucił zwierzęta.
W piątek po godzinie 11 mieszkanka wsi Godzikowice zauważyła dwa psy przywiązane do drzewa na miejscowym placu. Kobieta powiadomiła straż gminną. Niedługo później strażnicy odebrali kolejny telefon od tej samej zgłaszającej.
- Pani powiadomiła nas, że psy są już u niej na posesji. Urwały się ze smyczy i poszły do niej pod ogrodzenie. Wpuściła je, żeby nie uciekły. Pytaliśmy, czy kojarzy te psy, czy wie do kogą należą, ale nigdy wcześniej ich nie widziała. Wysłaliśmy na miejsce odławiacza psów, który w imieniu gminy pojechał na miejsce i zabrał zwierzęta do przytuliska - mówi Stanisław Beśka, p.o. komendanta Straż Gminnej w Oławie.
List przy wyprawce
Na interwencję pojechał Adam Polit z Przytuliska dla Zwierząt w Zakrzowie. Na miejscu zastał całą wyprawkę - koce, dwa legowiska, miskę z wodą oraz pięciokilogramowy worek karmy. Ale psów nie było. Pan Adam jeszcze nie wiedział, że same się uwolniły.
- Zawołała mnie kobieta mieszkająca nieopodal, że pieski są u niej. Mówiła, że najpierw zobaczyła je przywiązane, a niedługo potem biegały już luzem. Blisko była ruchliwa droga, jeździło dużo samochodów. To stwarzało niebezpieczeństwo dla zwierząt i kierowców. Psy były na smyczach, przywiązanych do szmaty owiniętej wokół drzewa. Mam podejrzenie, że samiec, ten czarny, przegryzł smycz najpierw sobie, a potem suczce - mówi Polit.
Po tym jak pan Adam przeniósł pieski do swojego samochodu, wrócił jeszcze po wyprawkę pozostawioną przy drzewie, do którego były przywiązane. Kiedy chwycił worek z karmą, okazało się, że w otworze na rączkę ktoś zostawił list. Autor tłumaczył w nim, że właściciel Filipa i Mai - 2,5-rocznego rodzeństwa - zmarł, a on sam jest za stary i nie ma warunków, aby przygarnąć psie sieroty.
"Mają wszystkie szczepienia. Kastracja i sterylizacja. Bardzo dobrze ułożone, nieagresywne, bardzo zadbane" - czytamy w wiadomości.
Psy polecają się do adopcji
- Pieski rzeczywiście są bardzo grzeczne. Bardzo łagodne i ufne w stosunku do ludzi. Super żyją ze sobą. Są praktycznie gotowe do adopcji, szkoda by było je rozdzielać - przyznaje Polit.
- Ktoś musiał sobie zdać dużo trudu, zostawiając psy z tym całym wyposażeniem w centrum wsi. Chciał, żeby zostały dostrzeżone. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Można było przecież powiadomić straż gminną, zajęliby się sprawą. Nie trzeba od razu zostawiać psów w takim miejscu - dodaje mężczyzna.
Autor listu się nie podpisał. Jego odnalezienie może być bardzo trudne. Oba psy nie są zaczipowane. Obecnie przebywają w przytulisku dla zwierząt w Zakrzowie. Jeśli w ciągu 2-3 tygodni nikt się po nie nie zgłosi, zostaną przekazane do schroniska w Świdnicy.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Adam Polit