Milicz nie otrzymał rządowego dofinansowania na tereny popegeerowskie w ramach Polskiego Ładu. Burmistrz Piotr Lech powiedział w TOK FM, że "zamierza dochodzić na drodze sądowej pewnych roszczeń". - Uważam, że Milicz, który miał ogromną koncentrację PGR-ów i z tego tytułu ponosi swoje konsekwencje społeczne, finansowe, ale także te infrastrukturalne, ma absolutne prawo do tych pieniędzy - dodał.
Piotr Lech, burmistrz Milicza położonego w województwie dolnośląskim, powiedział we wtorkowej audycji TOK FM, że "zamierza dochodzić na drodze sądowej pewnych roszczeń, czyli niesłusznego pozbawienia nas pieniędzy z tak zwanego Polskiego Ładu, które były przeznaczone na ośrodki popegeerowskie".
Podkreślał, że "Milicz ma taką charakterystykę, że to jest bardzo bogaty środowiskowo i przyrodniczo region, co jednocześnie powoduje pewne konsekwencje w jego rozwoju, także przemysłowym, gospodarczym". - To jest całkowity brak przemysłu - wyjaśnił. Jak mówił, "nie otrzymaliśmy ani grosza, ani złotówki" po raz kolejny.
- Nie ma procedury podziału, nie ma procedury odwołania. O przydziale środków dowiadujemy się z mediów społecznościowych i ogłasza to nie żadna agenda rządowa, nie ministerstwo, nie wojewoda, tylko ogłasza to poseł - powiedział Lech. Dodał, że "to jest nietransparentne, nieobiektywne, na koniec nie daje możliwości odwołania".
Burmistrz Milicza: są wszelkie przesłanki do tego, aby skierować sprawę do sądu
- Uważam, że są wszelkie przesłanki do tego, aby skierować sprawę do sądu i spróbować to przynajmniej w obiektywnym sądzie zweryfikować. Czy to jest dobrze, czy niedobrze, czy tak powinno być, że kilkanaście miliardów złotych środków publicznych dzielonych jest w taki sposób, że nikt nie wie, kto to robi, nie ma kart ocen - mówił burmistrz gminy Milicz.
- Zwróciłem się z prośbą, żeby udostępniono mi kartę oceny. Odpowiedź była: "nie udostępnimy, bo ich nie mamy" - dodał.
Pytany, jaki sobie wyobraża wyrok, gdyby sąd podjął sprawę, odparł, że jego zdaniem "Milicz, który miał ogromną koncentrację PGR-ów i z tego tytułu ponosi swoje konsekwencje społeczne, finansowe, ale także te infrastrukturalne, ma absolutne prawo do tych pieniędzy". - Skoro ich nie dostaliśmy, ergo zostaliśmy poszkodowani, ja chcę dochodzić szkody - dodał.
- Myślę, że jestem w stanie wykazać to, że zostaliśmy poszkodowani w tym procesie - ocenił. Jak mówił, "widzi też przesłanki do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa".
- Jeżeli tak ogromne pieniądze, bez należytej staranności są rozdawane, to uważam, że tutaj państwo nie wywiązało się z zadania dbałości i takiej pieczołowitości przy redystrybucji tak ogromnych środków - dodał burmistrz.
- Jestem skłonny dochodzić sprawiedliwości, tego, że powinny być jasne, oczywiste, zobiektywizowane, a przede wszystkim uczciwe zasady - podkreślił.
Piotr Lech przekazał także, iż "nie otrzymał żadnego pisma, że Milicz nie zasługuje na te pieniądze". - Ja nie mam formalnej drogi administracyjnej do odwołania - mówił.
Burmistrz Milicza napisał do premiera
Na początku sierpnia w komunikacie zamieszczonym na stronie Związku Miast Polskich Piotr Lech informował, że w związku z tym, iż gmina została "po raz kolejny pominięta" w rozdaniu środków na tereny popegeerowskie z tzw. Polskiego Ładu napisał w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego.
Burmistrz przekazał wówczas, że "gmina Milicz wnioskowała o przyznanie dofinansowania na przebudowę drogi Piękocin – Węgrzynów - Dunkowa, rozbudowę świetlicy w Sulimierzu, przebudowę remizy w Bartnikach oraz budowę przedszkola w Sułowie".
"Miejsc, w których Państwowe Gospodarstwa Rolne prosperowały, zatrudniały mieszkańców i zostawiły trwały ślad w postaci zdegradowanych terenów, skutków gospodarczych, infrastrukturalnych, a także społecznych. Gdzie więc jak nie w gminie Milicz, w której na obszarze aż 38 obrębów ewidencyjnych, potwierdzonych przez KOWR, mieściły się PGR-y zatrudniające większość mieszkańców naszej gminy, te środki były bardziej potrzebne? Okazuje się, że w wielu miejscach, w których Państwowe Gospodarstwa Rolne w ogóle nie funkcjonowały" - czytamy.
Burmistrz dodał, że dofinansowania "otrzymywały projekty nie stawiające na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców, a parki, place zabaw, szatnie".
W ramach trzeciej edycji Programu Inwestycji Strategicznych dla terenów popegeerowskich wedle rządowych zapowiedzi do ponad 1300 gmin miały trafić ponad 4 miliardy złotych.
Źródło: TOK FM, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock