Spółka Srebrna otrzymała rachunek i go nie zapłaciła - powiedział w "Kropce nad i" mecenas Roman Giertych, pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Odniósł się w ten sposób do ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" taśm Kaczyńskiego i do jego biznesowych planów. - Prezes Kaczyński poprosił mego klienta o to, aby wystawił częściową fakturę i zdaje się, że ona została wystawiona na ponad 1,5 miliona złotych - dodał.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera i dwóch innych osób. Dotyczyła między innymi planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna. Budowa miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 milionów euro, czyli około 1,3 miliarda złotych. - Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - mówił na opublikowanych przez "GW" nagraniach prezes Prawa i Sprawiedliwości. Gdy inwestycja nie ruszyła, zarząd spółki odmówił Birgfellnerowi (jak podała "GW", był od 2017 r. zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców) zapłaty za jego pracę, choć - jak podała "GW" - Austriak wykonał już część prac przygotowawczych: projekt architektoniczny, strategię realizacji, wycenę nieruchomości, prowadził negocjacje z wykonawcami poszczególnych etapów, zatrudnił pracowników i architektów.
"Spółka otrzymała rachunek i go nie zapłaciła"
Mecenas Roman Giertych podkreślił, że "spółka Srebrna otrzymała rachunek i go nie zapłaciła". Powiedział, że "warto na tę sprawę spojrzeć oczyma człowieka, który 15 miesięcy pracował, odbył 160 bodajże spotkań, przygotował wielki projekt deweloperski, zaangażował swoje dobre imię, swoje kontakty, zaciągnął zobowiązania na kwoty bardzo poważne, a następnie dowiaduje się po 15 miesiącach, że nie będzie mu zapłacone i że jeżeli chce pieniędzy za swoją pracę, ma iść do sądu".
Giertych odniósł się do słów Kaczyńskiego, które padają na taśmach. - Przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach - mówi prezes PiS na przytoczonym nagraniu.
- Dokładnie wiadomo, ile pan prezes Kaczyński powinien zapłacić przedsiębiorcy, którego reprezentuję - oświadczył Giertych. - Zarówno spółka Srebrna jak i pan prezes Kaczyński doskonale wiedzieli, jaki jest poziom oczekiwanego wynagrodzenia - przekonywał mecenas.
Powiedział, że "prezes Kaczyński poprosił mego klienta o to, aby wystawił częściową fakturę i zdaje się, że ona została wystawiona na ponad 1,5 miliona złotych. - Nie została zapłacona - dodał Giertych, mówiąc, że faktura została przedstawiona przed nagraną rozmową.
"Do sądu się idzie, kiedy jest spór"
Odnosząc się do propozycji Kaczyńskiego, żeby Birgfellner wystąpił na drogę sądową, Giertych powiedział: - Jeżeli ktoś komuś proponuje: idź do sądu, to nie jest to poszukiwanie legalnego sposobu jakiejś ugody, tylko to jest spór.
- Do sądu się idzie, kiedy jest spór, kiedy ktoś mówi: nie zapłacę ci, idź do sądu. Gdyby pan prezes Kaczyński powiedział w ten sposób: praca nam się nie podobała, albo nie zasłużyłeś na tyle, a tyle. A na tej taśmie słyszymy: akceptujemy, były poniesione wszystkie koszty, rozumiemy - dodał Giertych.
Giertych zapowiada sprawę cywilną
Jego zdaniem, Birgfellner ma wszelkie podstawy do tego, żeby "czuć się oszukanym". - On złożył zawiadomienie do prokuratury. Ja oczekuję od prokuratury niezależnego postępowania, szybkiego wszczęcia śledztwa, niezależnego prokuratora, który będzie to prowadził, aby przeprowadził wszystkie czynności, o które będziemy wnosić i oczekuję, że będzie niezależna prokuratura to badała, a być może później niezależny sąd oceni, czy racje ma mój klient (...) czy nie - mówił mecenas.
Pytany, kiedy jego klient zaczął mieć wątpliwości, czy zostaną mu wypłacone pieniądze i zaczął nagrywać Kaczyńskiego i Grzegorza Tomaszewskiego, powiedział: - Nie odpowiem na to pytanie, dlatego, że nie mam w tym zakresie umocowania od mego mocodawcy.
- Już niedługo, myślę że w przyszłym tygodniu, wystąpimy również z powództwem cywilnym w odniesieniu do spółki Srebrna i wobec pana Jarosława Kaczyńskiego, dlatego, że oni są odpowiedzialni solidarnie za zobowiązania, które podjął w imieniu spółki Srebrnej pan Jarosław Kaczyński. Będziemy domagali się zapłaty. Mam nadzieję, że również postępowanie sądowe będzie trwało bardzo szybko – zapowiedział Roman Giertych.
"80 procent umów w Polsce jest zawieranych ustnie"
Pytany, czy jego klient podpisał umowę ze spółką Srebrna, Jarosławem Kaczyńskim, czy Grzegorzem Tomaszewskim (bratem ciotecznym prezesa PiS), Giertych powiedział: - 80 procent umów w Polsce jest zawieranych ustnie - wedle statystyk. - Relacje rodzinne oczywiście wpłynęły na to, że nie domagał się [Birgfellner - red.] pisemnej umowy. Dostał pisemne pełnomocnictwo od spółki Srebrnej. Miał notarialne pełnomocnictwo do działań. Została określona uchwała, którą podpisał Jarosław Kaczyński, która dokładnie określiła sposób realizacji całego zobowiązania. W tej uchwale było powiedziane, że spółka będzie potrzebowała 300 milionów euro kredytu, więc wszystko było określone - tłumaczył Giertych. - Strony zawarły ustną umowę, co jest absolutnie dopuszczalne - podkreślił.
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24